maja 06, 2015

Czym rysować po tkaninach, czyli niezbędnik krawcowej wg Adeli

Jak szycie to i cięcie tkanin. Zanim jednak do cięcia dojdzie, często wymagane jest na tej tkaninie narysowanie - wykroju, wzoru, itp. Czym rysować?  Każdy ma inne potrzeby i inne gusta, więc nie mam zamiaru nikogo przekonywać w tym wpisie do konkretnego tkaninowego pisadła a jedynie chcę pokazać jakie mamy - my szyjące - możliwości.
Zdjęcie pochodzi ze strony strima.com






Kreda krawiecka -  woskowa (tzw. mydełko), w aplikatorze, znikająca. 

Kreda jest fajna do rysowania, ponieważ nie trzeba jej mocno przyciskać aby narysować, więc idealnie się przydaje do dzianin i tkanin delikatnych.

Używałam kredę woskową w kawałku i u mnie się nie sprawdziła. Po pierwsze dlatego, że dosyć szybko cieniutki, ostry brzeg mydełka się starł od rysowania, więc trudno było mi uzyskać zgrabną linię a nie widziałam sensu kupowania specjalnej ostrzałki. Ponadto kreda w kawałku bardzo szybko mi pękła na pierdylion mniejszych kawałeczków o nierównych brzegach. Trochę z mojej winy, bo upadła na podłogę, ale jednak. No i nie znika z tkaniny po narysowaniu. Z pełnym przekonaniem piszę, że kreda woskowa nie jest moim ulubionym "pisadłem tkaninowym". Komplet kredy składający się z dwóch kawałków (zazwyczaj w różnych kolorach) można kupić już za 2-5 PLN. Ostrzałka do kredy to wydatek już znacznie większy, bo około 40 PLN.

Zdjęcie pochodzi ze strony strima.com
Kreda w aplikatorze. Rysuje cieniutkie linie, łatwo można ją zetrzeć szczoteczką. Fajny wynalazek, tylko dosyć kosztowny, bo ja znalazłam taką kredę za około 25 PLN. Fajne jest to, że po wyczerpaniu się kredy nie musimy kupować całego aplikatora tylko można kupić wkład, który kosztuje już mniej - około 10-17 PLN. Aplikator mam do dzisiaj, bo kredy już brak. Kto wie, może kiedyś wrócę do rysowania właśnie kredą w aplikatorze...

Kreda znikająca. Nie miałam z nią do czynienia. Zniechęciło mnie to, że jest w kawałku. Według zapewnień, kreda znikająca powinna samoczynnie zniknąć po około 2 dniach lub niemal natychmiast pod wpływem pary z żelazka. Fajne prawda? Gdyby nie była w kawałku jak kreda woskowa i nie tępiła się, to pewnie bym się na nią skusiła.  Po doświadczeniach z kredą woskową na tę znikającą tylko spoglądam za każdym razem, gdy idę kupić tkaniny:) Cena jednego kawałka kredy znikającej w moim lokalnym sklepie to około 4 PLN.
Zdjęcie pochodzi ze strony strima.com

Kredka do tkanin. Miałam a nawet wciąż mam dwie - białą i niebieską. Używam kredki w miarę regularnie. Można ją wyszczotkować z tkaniny bez obawy, że zostanie ślad, choć zdarzyło mi się, że nie zeszła. Tłumaczę to sobie tym, że za mocno naciskałam podczas rysowania.....:) Koszt jednej kredki to około 5-10 PLN.

Ołówek - zwykły ołówek szkolny. Można z powodzeniem używać do rysowania linii na tkaninach, ale musimy wziąć pod uwagę, że  raczej się nie spiera. Raczej, bo bywało, że się sprał :) Przyznam się, że ołówka używam okazjonalnie w projektach, w
których nie widać lewej strony, np. podczas szycia domowych przydasi. Przy ołówku trzeba też pamiętać, aby nie używać na jasnych tkaninach, ponieważ może prześwitywać na prawej stronie. Ołówek lubi też w praniu "rozmazywać się", więc ołówkowi mówię tak, ale z ostrożnością. Podobnie z długopisem. Znikający, zwykły, kulkowy....jakikolwiek by nie był, to używam tylko wtedy, gdy wiem, że mogę sobie na takie bezkarne pisanie na tkaninie pozwolić.  Kosztów nie podam, bo ołówek i długopis uważam za rozwiązania bezkosztowe, tzn nie wymagające od nas ekstra zakupu, ponieważ ołówek lub/i długopis każdy z nas po prostu posiada.

Zdjęcie pochodzi ze strony strima.com
Pisak znikający. Miałam już całą kolekcję pisaków znikających - zarówno jednokolorowe jak i dwukolorowe. Naprawdę można wydać całe morze pieniędzy i nie być zadowolonym, być zadowolonym częściowo lub trafić za pierwszym razem na ten idealny. Generalnie pisak to super rozwiązanie, bo wygodny, zawsze pod ręką, nie łamie się, ale.....może szybko wysychać mimo zamykania zakrętki. Może się nie spierać mimo spieralności w nazwie - zdarzyło mi się, że znikający pisak krawiecki za nic sprać się nie chciał. Wiem, są specjalne korektory do pisaków, ale dla mnie to rozwiązanie- hybryda. Niby masz pisak znikający, ale nie masz. Gorzej jest, kiedy myślisz, że narysowane linie znikną a nie znikają i cały projekt, nad którym spędziłaś wiele godzin się nie nadaje do użycia....

Ba! Taki pisak znikający może też zniknąć szybciej niż byśmy tego chcieli. Zdarzyło mi się kupić taki, który dosłownie znikał w oczach. Linie które narysowałam jako pierwsze, znikały zanim zdążyłam narysować całość. Serio :)

Pisaki zmywalne - te dedykowane dla osób szyjących - znaleźć można za 1 PLN jak i za 40 PLN za sztukę. Różna cena, różne firmy a efekt też różny. Nie sugerujcie się, że im droższy tym lepszy i odwrotnie. Ja po wielu mniej lub bardziej udanych próbach znalazłam pisak, który spełnia me oczekiwania. Dla mnie ważne jest, aby móc rysować, łatwo spierać narysowane a przy okazji nie zbankrutować. 

Ostatnim moim odkryciem są flamastry - 12 sztuk w cenie 12 PLN. Łatwo policzyć, że koszt jednego to 1 PLN. Cena to jedno, ale ważny jest efekt. Po testach z pełną odpowiedzialnością mogę napisać, że te flamastry mają szansę zostać moimi ulubionymi. Rysują cienkie linie, spierają się bez problemu, nie zostawiają śladów. Dla mnie to plus zarówno praktyczny jak i ekonomiczny. Minus - niestety nie ma szans kupić jednego czy dwunastu sztuk w jednym kolorze. Ten minus może być też plusem, bo łatwiej dopasować kolor pisaka do tkaniny :)

Flamastry kupiłam w zwykłym sklepie papierniczym. Tak, tak - w sklepie z artykułami szkolnymi można kupić produkt, który przyda się w szyciu. Ba! Można nimi bezkarnie malować, potem wrzucić rzecz noszącą ślady działalności artystycznej do pralki i zapomnieć.Wszystko się spiera. Jakby jeszcze schodziło pod wpływem pary od żelazka.....nie schodzi. Szkoda.

Ciekawa jestem Waszych doświadczeń z rysowaniem na tkaninach. Które z produktów uważacie za Wasze naj a których nie lubicie z jakiegoś powodu? Może używacie produktów, których ja nie znam?









22 komentarze:

  1. Przeważnie używam zwykłej kredy w mydełku (wersja pierwsza). Pęka, to fakt, lecz wtedy uzyskuję kawałki z ostrymi brzegami:). Zdarza mi się rysować ołówkiem, albo, o zgrozo, w akcie ostatecznej desperacji, długopisem. Na lewej stronie, rzecz jasna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczęściara :) Jakby mnie to mydełko rozpadło się na takie kawałki z ostrymi brzegami to może bym przy nim została :) U mnie długopis kiedyś też szedł w ruch jak nie miałam nic innego pod ręką. Rzadko, ale jednak :)

      Usuń
  2. Ostatnio używam tylko miękkiego ołówka (6b) i zmazuję go gumką :)
    Nie ma śladu, dobra gumka nie niszczy materiału i dla mnie jest super :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 6b to chyba super miękki? Mnie tylko zniechęca to wymazywanie....:)

      Usuń
  3. Fajnie opisane :) Na pewno skorzystam z rad :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moim nr 1 są kredki swiecowe bambino i jeszcze jakies inne, nie pamietam nazwy. Kupione w sklepie wszystko po... Za chyba 4 zl. Kolorow chyba ze 20 bylo, łącznie z biała.
    Wszystko się elegancko spiera.

    Kiedys kupilam w sklepie Lucznika kredę w olowku, trzy kolory w opakowaniu, ale do tej pory na zadnym z używanych przeze mnie materiałów nie chciały pisać.:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kredki Bambino. Ulubione kredki moich dzieci, zresztą moje też. Kto by pomyślał, że mam niemal pod nosem takie fajne pisadło :) Dziękuję Magda za podzielenie się swoim sprawdzonym sposobem.

      Usuń
  5. Ja głównie używam kredy w mydełku. Raz mi spadła i też się roztrzaskała ma milion kawałków! Ale mam za to patent na jej ostrzenie: otwieram nożyczki (broń boże nie krawieckie) pod odpowiednim kątem i 'ostrzę' po kolei każdy brzeg. Trochę jest przy tym 'mąki', ale wszystko trafia do kosza na śmieci.
    Używam też arkuszy ko kopiowanie firmy Burda, ale muszę przyznać, że jest z tym spory problem: jeśli tkanina jest cienka, i ją zaprasujemy po narysowaniu, to linie mogą przebić na drugą stronę. I żelazko je raczej UTRWALA, a nie eliminuje. Dlatego przed prasowaniem je próbuję zmazać wilgotną szmatką. Nie zawsze wychodzi.

    Moja mama miała jeszcze jeden ważny przyrząd - mydełko, takie prawdziwe, na przykład Bambino: po wykorzystaniu 90% zostaje cienki płatek. Nie ma siły, żeby się nie spierał. Śmiga po tkaninach dużo lepiej niż kreda. Jedyny minus to taki, że na białym nie narysujesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysł na ostrzenie kredy super! Resztka prawdziwego mydła też super pomysł, choć u mnie nie do zrealizowania, bo nie używam mydła w kostce. Przy okazji przypomniało mi się, że jako dziecko właśnie taką końcówką mydła robiło się rysunki na kartce papieru i potem zamalowywało tuszem. Muszę chyba kupić kostkę mydła i zrobić dzieciom zabawę na weekend:) Dziękuję

      Usuń
  6. Pisaki samoznikające znikają jak dla mnie za szybko, kreda się łamie a ołówek nie spiera.. Kredki bambino podpierane synowi to mój najnowszy hit :) Swoją drogą świetny post i bardzo przydatny . Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś kolejną osobą, która wspomina o kredkach Bambino. Koniecznie muszę pożyczyć od dzieci i przetestować :)

      Usuń
  7. Ja przetestowałam już wszystko,oprócz tych flamastrów z bica i powiem Ci,że po Twoim poście mam ochotę ich użyć : ). Widzę,że z pisakami znikającymi albo nieznikającymi mamy podobne przygody ; ). Jeszcze nie znalazłam patentu na rysowanie po tkaninach,który byłby perfekcyjny : (. A już najgorsze co mnie spotkało to odrysowanie formy na polarze,rezygnuję i wycinam bez rysowania ale efekt nie zawsze jest zachwycający ; ). Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Flamastry BIC-a szczerze polecam, ale znikną dopiero po praniu. Na polar to pewnie tylko kreda....próbowałaś tę w aplikatorze? Wydaje mi się, że mogłaby być dobry rozwiązaniem.

      Usuń
  8. A mi aż głupio się przyznać... używam czarnego markera do płyt CD rozmiaru S :P sprać to to się w życiu nie spierze, chyba że po potraktowaniu miotaczem ognia, ale za to rysuje pięknie to wszystkim oprócz czarnych materiałów ;) jak już jestem w totalnej desperacji to używam kredy w ołówku z IKEI. Właśnie przysżły do mnie zamówione mydełka krawieckie i znikający flamaster, będę testować :D Dzięki za posta, wielce przydatny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czarny marker do płyt CD na pewno jest skuteczny, ale dla mnie za bardzo :) Nie wiedziałam, że Ikea ma kredę w ołówku...używasz jej w desperacji, bo....?
      Testuj swoje nowe zakupy i daj znać, jakie masz efekty. Jestem bardzo ciekawa. Pozdrawiam

      Usuń
  9. Do szycia ubrań po wielu eksperymentach z różnymi kredami, ołówkami, pisakami do tkanin doszłam do tego, że do zaznaczania wykrojów ubrań najlepsze są flamastry wodne dla dzieci bo są spieralne. Gorzej z zaznaczaniem gdy chcę narysować linie pikowania na torbie lub kosmetyczce której nie chcę na wstępie prać. Z tym jest problem, bo nawet te pisaki które mają znikać to jednak często nie znikają.Z kolei niektóre po kilku minutach od narysowania znikają.

    OdpowiedzUsuń
  10. Przetestowałam mydełko, kredę, kredkę, flamastry znikające oraz ołówki. Podczas testowania nabrałam niezłej wprawy. Z czasem mazideł używałam coraz mniej. Niedawno kupiłam matę, nożyk krążkowy i specjalną linijkę do patchworku. Inwestycja spora, ale w zasadzie przestałam używać znaczników do tkanin. Jeśli już, najczęściej używam znikającego pisaka do oznaczenia zaszewek. Miejsca styczne nacinam delikatnie nożyczkami. A resztę jadę nożykiem. Ogromna oszczędność czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Przetestowałam mydełko, kredę, kredkę, flamaster znikający, ołówki. Z czasem nabrałam wprawy i mazideł używałam coraz mniej. Niedawno kupiłam sobie matę, nożyk krążkowy oraz specjalną linijkę do patchworku. Sporadycznie używam jeszcze flamastra, np. do oznaczenia zaszewek lub narysowania aplikacji. Punkty styczne nacinam nożyczkami. Ale zasadniczo jadę po wszystkim od razu nożykiem bez rysowania. Ogromna oszczędność czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jesli juz czegokowiek uzywam, bo wlasciwie tne zapasy na szwy na oko, ewentualnie zaznaczam zaszewki, ale i na nie ostatnio znalazlam sposob bez ich zmudnego przerysowywania (dzieki ci Youtubie!), to uzywam resztki zwyklego mydla (chyba bylo to Dave. A jakze! Jak sie myc to w luksusie ;) ) lub kredy w aplikatorze, ale np. kolor pomaranczowy za nic nie chce zejsc nawet po kilku praniach. Natomiast niezastapiony jak dla mnie jest dlugopis scieralny Pilot Frixion, ktory mozna znalezc w kilku kolorach. Znika pod wplywem ciepla i nie zdarzylo mi sie jeszcze, zeby nie znikl.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja mam swój mały patent do ciemnych/czarnych tkanin - biała kredka do oczu jakiejś tańszej firmy. Jest miękka, nie zauważyłam, żebym miała trudności z jej spieraniem. Tylko szybko się zużywa - trzeba często ją ostrzyć.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja już używałam znikopisu - który nie znikał, kredy krawieckiej - ale tu bardziej od łamania irytowała mnie faktura samej kredy. Kredy/kredki w ołówku i to był całkiem dobry patent - ale niestety kredka się gdzieś posiała i pewnie za każdym razem jak jej szukam to śmieje się ze mnie . I teraz czekam na krede w aplikatorze- jestem bardzo ciekawa efektu i do nich chyba gps-a zamontuje zeby się nie gubiły:)

    OdpowiedzUsuń

Zaangażowałam się w 100% tworząc ten post. Teraz czas na Ciebie, bo przecież wspólnie tworzymy ten blog, choć ja nim administruję. Będzie mi niezwykle miło, jeżeli:

a) zostawisz komentarz pod wpisem - każde Twoje słowo to dla mnie cenna wskazówka i sygnał, że jesteś ze mną
b) polubisz mój profil na FB - dzięki temu będziemy w ciągłym kontakcie
c) możesz mnie śledzić na Instagram i Pinterest, gdzie oprócz szyciowych tematów pokazuję troszkę mego prywatnego życia, ale uprzedzam - nie robię tego zbyt często (brak odpowiedniej ilości czasu)

Jeżeli ten wpis uważasz za cenny, podziel się nim proszę ze znajomym, udostępnij na swoim profilu w mediach społecznościowych.

TOP