Pamiętacie jeszcze remont pokoju naszej córki? Dawno to było.....Malowałam wtedy ściany, meble zyskały nowy kolor i ogólnie cały pokój zmienił się nie do poznania. W ramach rozpoczętej metamorfozy uszyłam wtedy pokrowiec na fotel z Ikea (możecie mój szyciowy wyczyn obejrzeć tutaj - klik). W planach było jeszcze tak dużo elementów, które powinny powstać. Plany były i są a na pokrowcu się skończyło :( Wstyd. Pokój piękny, ale taki dokończony. I gdyby nie roletka, którą uszyłam kilka dni temu (pokazywałam ją tutaj - klik) to pewnie ten stan trwałby dłużej.
Domyślacie się pewnie, że tak przydługi wstęp musi zwiastować coś szczególnego, prawda?:) Te zasłonki to moja największa mordercza praca, jakiej dawno już przy maszynie nie wykonywałam. Ostatnio wszystko tak sprawnie i lekko mi sie szyło, że musiałam dostać pstryczka w nosek i pomęczyć się nieco.
Mój pomysł nr 1 - zasłonki na szelkach a szelki zapinane na rzep. Taka myśl, żeby zasłonki łatwo ściągać do prania...No niby nic. Kilka pasków, na nie naszyć rzep i już. No niby nic, ale ile dziubania przy tym....Przy ósmym czy dziewiątym pasku przestałam myśleć i zamiast przyszyć do niego część miękką, to przyszyłam część sztywną. Sztywna do sztywnej - nie lepi się, tzn. rzep nie rzepi. Pruję....
Wymyśliłam sobie również, że idealnie byłoby jakby od tyłu nie było widać tej gęstwiny szwu tkaniny od falbany i w ogóle. No i nie widać, bo góra zasłonki zyskała eleganckie wykończenie. Nie napiszę w którym momencie zaczęłam żałować, że taka perfekcyjna chcę być:) W każdym razie dzisiaj cieszę się, że taki pomysł miałam, bo naprawdę cieszy me oczy schludny wygląd nie tylko przodu, ale i tyłu zasłonki.
Kolejnym moim wymysłem (bo pomysłem tego nazwać nie mogę) były tasiemki, na którym będą wisieć motylki. Będą, ponieważ jeszcze nie wiszą Muszę je dopiero uszyć. Tasiemki wykonałam z bawełnianej lamówki i wszyłam je razem z falbanką w odpowiednie miejsce. Motylki będą kształtem i kolorem nawiązywać do motyli, które są ozdobą żyrandola. Ot, taka mnie myśl naszła i teraz mam kolejną robotkę:)
Chwilkę zwątpienia i drżenie serca poczułam w momencie, kiedy zasłonki miały na próbę zawisnąć na karniszu. Podczas wieszania zaczęłam zastanawiać się czy w obu zasłonkach falbanka jest wszyta na tej samej wysokości i czy się po zasunięciu spotkają. Powinny, ale wiecie jak to jest, kiedy za szycie bierze się amator - nie musi wcale wyjść. Na szczęście się udało. Falbanki się spotkały, długość wyszła jednakowa. Sukces!
Cieszę się, że spontanicznie usiadłam i wreszcie uszyłam zasłonki do pokoju córki. Muszę dorobić motylki, poobcinać nitki, dokończyć...Zdjęcia robiłam podczas przymiarki i wieczorową już porą.Teraz czas na kolejne elementy dekoracyjne do coraz bardziej dokończonego pokoju. Myślę, że jeszcze nie raz będę Was raczyła białymi grochami na szarym tle:)
Życząc wszystkim miłego wieczorku, pozostawiam kilka zdjęć niezbyt dobrej jakości, ale przedstawiających moje nowe szyciowe wyzwanie.






Super, z fotelem zacny komplet :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńJest bosko : ). Niewiele jest rzeczy równie przyjemnych jak to,gdy siadamy do maszyny i tak po prostu sobie szyjemy i wychodzą nam takie cudowności : ). Połączenie szarości z różem uwielbiam : ). Pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńNie było to tak po prostu, bo troszkę się natrudziłam:) Ja też lubię szarość z różem, mimo, że w całości jest takie słodkie i cukierkowe:)
UsuńPiękne te zasłonki :) Grochy rządzą niepodzielnie! A połączenie szarego z różowym od zawsze mi się podoba. Gdybym była małą dziewczynką to właśnie tak mógłby wyglądać mój pokój :) Jest super!
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńFajnie bardzo. Pomysł z rzepami super, ale wiem jaka to małowdzięczna praca. To teraz Adelo za ciosem i szyj te pozostałe dekoracyjne elementy. A my będziemy podziwiać i chwalić. :)
OdpowiedzUsuńTak, rzepy są fajne, choć przyznaję nie wiedziałam, że takie mozolne to zajęcie. Zaczynam rozumieć dlaczego usługi szycia z pozoru prostych rzeczy (zasłonki do takich się zaliczają) są tak kosztowne:)
Usuńśliczne! Firanki i fotel wyglądają świetnie:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję:)
UsuńPiękne!!!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba Moniko.
UsuńI dla takich chwil warto szyć! :) Satysfakcja wykonawczyni i radość małej lokatorki pokoiku - bezcenne!
OdpowiedzUsuńoj taaak:)
UsuńBardzo fajnie wyszła ta firanka :)
OdpowiedzUsuńJa w szyciu raczej niewielkie mam doświadczenie, ale też kiedyś wymyśliłam sobie takie kieszonki na łóżeczko dla córki - kieszonki były haftowane, a całość mocowana właśnie paskami z rzepami do brzegu łóżeczka, pamiętam, że te rzepy to ręcznie musiałam przyszywać, więc mniej więcej wiem, co czułaś ;)
Ręcznego przyszywania rzepów to nawet nie chcę sobie wyobrażać. Ja miałam dość przy maszynowym:)
UsuńŚlicznie Ci wyszła ta metamorfoza! <3 I fotel do tego - normalnie cudo!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję:)
UsuńZasłonki wyglądają przepięknie. Takie połączenie kolorów lubię, a motylki z pewnością jeszcze dopełnią całości. No i idealnie pasują do fotela ;-)
OdpowiedzUsuń:))) Bardzo dziękuję. Taki był plan, aby zasłonki stanowiły komplet z fotelem i tym bardziej się cieszę, że dostrzegasz podobieństwo:)
UsuńZasłonki super. A powiedz mi, ile metrów tych szarych grochów kupiłaś? Całą belkę? ;)
OdpowiedzUsuńOj tam😄 groszki kupuję jak potrzebuję😃 w moim sklepie groszki są stale więc idę i kupuję 😀
OdpowiedzUsuń