września 14, 2015

Króliki atakują, czyli jak postanowiłam zostać króliczą mamą....

Amelia - rozważna i romantyczna, twórcza oraz odpowiedzialna. Potrafi zrealizować swe najśmielsze marzenia, a w pracy ceniona jest za wnikliwość. Dzięki pochwałom i sukcesom rozkwita, mobilizując się do dalszego rozwoju. W jej życiu ważne miejsce zajmują kariera oraz dalekie podróże. Jest lubiana, subtelna i taktowna. Posiada dar szybkiego podejmowania trafnych decyzji i niezwykle precyzyjnego działania. Nie znosi monotonii oraz nudy. Nigdy nie narzeka i nie ulega zwątpieniu. Marzy natomiast o wielkiej miłości po grób, chociaż nie stroni od przygód i gorących romansów – bardzo trudno jej się ustatkować. Założenie rodziny nieustannie odkłada w czasie. *

Zabrałam się za stworzenie Amelki na specjalne zamówienie pewnej młodej damy. Nie powiem, że nie miałam obaw. Miałam, bo szycie dla osób trzecich jest bardzo odpowiedzialne. Nawet, gdy ta osobą jest ktoś znany i ma niewiele lat. Nie ma mowy o krzywych szwach czy niedociągnięciach. Szyjąc dla siebie potrafię czasami przymknąć oko na małe niedoskonałości jednak tworząc z myślą, że uszytek pójdzie w świat....stresuję się bardzo. Za bardzo...

Ciało tej szmacianej panienki damy powstało z białej bawełny, którą zafarbowałam na kolor zbliżony do cielistego. Za barwnik posłużyła mi herbata. Pierwszy raz farbowałam tkaninę i zrobiłam to 'na oko'. Z efektu jestem zadowolona. Nie ma zacieków i przebarwień, barwa jest delikatna, subtelna i.....troszkę blada:) Na przyszłość jednak dołożę starań, aby kolor był bardziej intensywny. 

Amelię uszyłam na bazie wykroju królika. Wykrój i metodę szycia znajdziecie tutaj (klik). Przyznam się Wam, że szablon bazowy wielokrotnie zmieniałam, bo po uszyciu ciągle mi coś nie pasowało. Wydłużyłam nogi, wyszczupliłam stopy i zmieniłam im troszkę kształt. Zmieniłam również kształt rąk oraz skróciłam je troszkę. Wszystko po to, aby Amelka wyglądała tak, jak chciałam. Dzięki temu zyskałam również swój własny, indywidualny szablon królika, który zaczynam eksploatować do granic wytrzymałości:)


Po uzyskaniu szablonu idealnego uszyłam ciałko. Niby nie jest to wielka sztuka, ale wymaga precyzji na zakrętach :) Potem wypychanie. Zastosowałam delikatną jak puch kulkę silikonową, ale przyznaję się bez bicia, że wypełnianie to nie jest to, co lubię najbardziej. Czasochłonna czynność, która ani twórcza jest ani szczególnie przyjemna. Kiedy już myślałam, że oto najgorsze za mną, przyszedł czas na ubranie tej niewiasty. Jedyne ubranko, jakie kiedykolwiek szyłam dla takiej szmacianej przytulanki to spodnie, które w pocie czoła powstały dla Stefana (poczytacie o tym tutaj - klik). Spodnie dla Amelki nie wchodziły w rachubę, bo przecież ona taka rozważna....romantyczna.....dziewczęca.....Jak ubrać króliczą damę? Oczywiście w sukienkę.



Pomysłów na uszycie sukienki miałam w głowie tak dużo, że nie wiedziałam, który wybrać. Jak już zdecydowałam, to....nie wiedziałam jak uszyć. Bywało i tak, że nie widziałam a i tak za szycie się brałam. Szyłam, przymierzałam, odkładałam....a finalnie wyrzucałam. Szycie ubrań dla szmacianych zabawek to nie jest prosta sprawa! Przynajmniej dla mnie. Zużyłam wiele centymetrów różnych tkanin. Całe szczęście były to końcówki, które skrupulatnie gromadzę. Z czystym sumieniem, bez poczucia marnotrastwa, mogłam trenować szycie ubranka dla Amelii. Po iluś tam podejściach powstała wersja finalna. Sukienka dla króliczej panienki z białej bawełny, którą wyposażyłam w ozdobny szew w czerwonym kolorze. Do tego ozdobny guziczek i jest. Bez przepychu, prosta, dziewczęca sukienka i.....troszkę za krótka :) Jakoś tak mi wyszło, że nie wyszła długość jaka powinna i Amelia świeciła czterema literkami. Musiałam coś temu zaradzić.....



Najpierw chciałam doszyć falbankę do dołu sukienki, aby wydłużyć ją nieco. Potem wymyśliłam, że uszyję halkę pod sukienkę, która będzie zalotnie wystawać dołem i zakryje to, co zakryć powinna. W ostateczności uszyłam galotki z różowej bawełny. Teraz Amelka zamiast sukienki ma tunikę i spodnie. Taka nowoczesna i modna dziewczyna :)



Sporym wyzwaniem okazało się również wyhaftowanie buźki i oczek. Naprułam się....oj naprułam....Jakoś finalnie wyszło, ale nad tym muszę jeszcze popracować. Już na koniec lekkim muśnięciem różu dorobiłam Amelii rumieńce na twarzy. Bardzo delikatnie, bo nie chciałam przesadzić.




Ubrana króliczka, więc misja zakończona. Przytulanka poszła w świat a ja odetchnęłam, kiedy dowiedziałam się, że baaaaardzo się młodej damie podoba. Włożyłam w jej stworzenie całe moje serce. To moja pierwsza tak kompleksowo wykonana zabawka. Mimo, ze wcześniej uszyłam Stefana (klik), Alojzego (klik) i kilka słoni (klik), to doświadczeń w szyciu takich rzeczy nie mam. Chyba zacznę je zdobywać, bo tworzenie Amelki bardzo mi się spodobało i z rozpędu uszyłam jeszcze kilka króliczych panienek. Każda inna, każda wyjątkowa, każda dostarczyła mi zarówno nowych, szyciowych wrażeń jak i pozwoliła na twórcze spełnienie. Ubieranie takich szmacianych przytulanek to całkiem niezła możliwość na uruchomienie własnej kreatywności. Dzisiaj wiem, że szycie króliczych panienek to nie takie proste zadanie, bo wymagające precyzji, cierpliwości i sporej ilości czasu. Wiem jednak, że może wciągnąć.....Moje kolejne dziewczyny pokażę Wam w najbliższej przyszłości. Powstało małe przedszkole :)


Jaka ona jest? Przedstawiam Wam Amelię - króliczą panienkę, która poszła w świat. Może nie idealna, może nie romantyczna, ale z sercem tworzona i w serce wyposażona.


















* opis imienia Amelia zaczerpnięty z portalu http://www.ksiegaimion.com/amelia


How to sew tilda bunny

19 komentarzy:

  1. Jest i rozważna (nosi praktyczne spodnie), i romantyczna (te kwiaty! :) Dobrze jej z oczu patrzy :)
    Ja do "swojego" ręk-czynowego szablonu też długo dorastałam, a i tak ten ciagle ewoluuje w miarę potrzeb ;-)
    Niech Ci się Amelie rozmanażają jak to króliki!
    J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje "ręko-czynowe" króliki to poezja sama w sobie, bo "ręko-czynom" nic nie jest w stanie dorównać. Moje ani tak piękne, ani tak subtelne, ale cieszą me oczy. Dzisiaj sporo już bym w nich poprawiła, ale nowe uszytki czekają zarówno na uszycie jak i sfotografowanie. Buziaki

      Usuń
    2. A toś Ty całą króliczą farmę naszyła?! ;-) Czekam na fotografie, jestem ciekawa nowych pomysłów na te sympatyczne gryzonie :)
      Dziękuję za takie miłe słowa, czy zasłużyłam?
      J.

      Usuń
    3. Farmę to może nie, ale całkiem spore przedszkole jakoś tak z rozpędu....:)
      A wszystkie słowa są zasłużone a nawet ich za mało! Ja wiem, co piszę :) Buziole

      Usuń
  2. Piękna ta Amelia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeurocza ;) pozazdrościłam... mam tyle szyciowych planów w głowie, że nie wiem kiedy je zrealizuję, ale dopisuję takiego królika do mojej listy

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudnie Ci wyszła ta Amelia, królicza mamo :). Zdecydowanie powinnaś rozwijać się w tej dziedzinie szycia, bo panna króliczynka pokazuje, że drzemie w Tobie ogromny potencjał! Pozdrawiam :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślisz, że mogłabym rozwinąć skrzydła na króliczej farmie? :)

      Usuń
    2. Zdecydowanie! Dla kogoś, kto z taką pieczołowitością wykonuje każdy szczegół, to chyba idealne miejsce do rozwijania skrzydeł :). Czekam na więcej!

      Usuń
  5. Cudna królisiowa Amelka, właścicielka na pewno szczęśliwa :) Oj tak, wypełnianie to chyba najbardziej uciążliwe zajęcie przy szyciu przytulanek, wiem coś o tym ;) Jestem bardzo ciekawa Twoich kolejnych króliczych panienek.
    Pozdrawiam serdecznie :)
    Iwona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że nie ma jakiejś mniej uciążliwej metody na wypełnianie....Bardzo dziękuję za komplementa :)

      Usuń
  6. Adelko ! Królisia jest przepiękna : ) Bardzo się cieszę,że szycie królików Cię wciągnęło i z niecierpliwością czekam aż ujawnisz kolejne egzemplarze : ) Ps. Nie cierpię wypychania i nawet kulka silikonowa nie jest w stanie tego zmienić ; ) Swoją drogą ciekawi mnie czy jest na świecie jakiś szaleniec,który to lubi ? ; ) Buziaki : )*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślisz, że ta królisia ma potencjał? Cieszę się, że Ci się podoba. Często wzdycham do przytulankowych uszytków i Twoje są dla mnie drogowskazem, podobnie jak przytulaki Ręko-czyn Rudolfiny. Gdyby nie to wypychanie....Masakra! Samo szycie to przyjemność a potem siedzisz i wypełniasz, upychasz, modelujesz...Nuuuuuda :) Buziaki

      Usuń
    2. Ma mega gigantyczny potencjał : ) Taaak,co do wypychania to ze mnie zawsze się śmieją i mówią tak : a świstak siedzi i wypycha te sreberka ; ). A czasem to czuję się jak chirurg-plastyk bo modelowanie to podstawa,no i trzeba uważać żeby się cellulit nie wdał ; ) Ech,ile to się człowiek namęczy zanim "króliczą mamą" zostanie ; )

      Usuń
  7. Piękna ta Twoja Amelia :) urocza i romantyczna te dwa słowa ją najlepiej opisują.
    Piękny mam pyszczek. Ja ostatnio królika uszyłam ale pyszczka nie umiem wyszyć :(

    OdpowiedzUsuń
  8. No nie jest śliczna. Widać, że dopracowana na maksa. Wiem o czym mówisz, jak szyję dla kogoś też się stresuję. Cudna królisia!

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękna króliczka! Wiem ile to pracy bo sama raz jeden uszyłam taką króliczkę ;-) Oj wymaga to cierpliwości i precyzji, ale najgorsze dla mnie było oprócz oczywiście wypychania, przewijanie na drugą stronę. Szyłam wtedy dla swojej chrześnicy na urodziny :-)

    OdpowiedzUsuń

Zaangażowałam się w 100% tworząc ten post. Teraz czas na Ciebie, bo przecież wspólnie tworzymy ten blog, choć ja nim administruję. Będzie mi niezwykle miło, jeżeli:

a) zostawisz komentarz pod wpisem - każde Twoje słowo to dla mnie cenna wskazówka i sygnał, że jesteś ze mną
b) polubisz mój profil na FB - dzięki temu będziemy w ciągłym kontakcie
c) możesz mnie śledzić na Instagram i Pinterest, gdzie oprócz szyciowych tematów pokazuję troszkę mego prywatnego życia, ale uprzedzam - nie robię tego zbyt często (brak odpowiedniej ilości czasu)

Jeżeli ten wpis uważasz za cenny, podziel się nim proszę ze znajomym, udostępnij na swoim profilu w mediach społecznościowych.

TOP