listopada 06, 2015

Czasami chłopak znaczy.....dziewczyna !

Kompletnie się nie spodziewałam takiego obrotu sprawy. Miewacie czasami tak, że zabieracie się za tworzenie jednego a wychodzi drugie? Zupełnie nieplanowo tak wydarzyło się u mnie. Nie planowałam a mam. Nie chciałam, ale jakoś samo tak wyszło....Kiedy rozkładam materiały a w ręce wpadają nożyczki, to nigdy nie wiem jaki będzie finał. Tak też było w tym przypadku.... 


Miałam uszyć króliczego faceta. Siadając do maszyny facecika miałam w głowie. Krojąc spodnie myślałam już o koszuli. Tylko jak uszyć koszulę? W głowie tysiące kłębiących się myśli i pomysłów a nożyczki kroiły jakby same, bez mojego udziału choć moimi rękoma. Spodnie uszyłam i już na etapie przymiarek czułam, że męskie spodnie za mało przypominają. Wyszły lekko dopasowane, modelowane w biodrach i z lekko zwężanymi nogawkami. Bardziej damskie niż męskie, ale jeszcze wtedy zupełnie się tym nie przejęłam. Całą swoją energię skierowałam na tworzenie koszuli, która za nic nie chciała wyjść. Przeszperałam internet w poszukiwaniu odpowiedniego wykroju, ale to, co znajdowałam nie odpowiadało mi nic a nic. Koszule były mało koszulowe a swoim wyglądem bardziej przypominały koszulowy worek niż eleganckie, wyjściowe okrycie króliczego, męskiego korpusu.

Rysowałam, wycinałam, szyłam, prułam, poprawiałam a w efekcie wyrzucałam. Całe metry materiału poszło do kosza, ale przełknęłam fakt, że nauka wymaga poświęceń. Kroiłam, szyłam, prułam wiele razy. W końcu powstała koszula z kołnierzykiem, która spełniła moje oczekiwania. Choć pasowała jak ulał to uwidoczniła jej podstawowy mankament. Koszula była nawet elegancka, ale kompletnie nie męska a....... damska. W komplecie ze spodniami stanowiła idealny komplet dla króliczej panny na ciepłe, jesienne wypady.  Cóż było robić? Brnęłam dalej już świadomie :)

Rączki, uszy, kapelusz i kilka detali do ozdoby i tym sposobem mój króliczy facecik stał się dziewczyną. Na razie bezimienną. Myślę, że swoją tożsamość otrzyma u nowej właścicielki, która już króliczka zarezerwowała. Tyle się nim nacieszyłam, co w trakcie szycia....Nie narzekam jednak :)


Jak widzicie moje szyciowe życie zostało ostatnimi dniami zdominowane przez króliki. Szczerze przyznam, że nie sądziłam, że to takie wciągające. Poszukiwanie nowych rozwiązań, tworzenie nowych ubranek, łączenie tkanin - cudowne zajęcie, choć nadal twierdzę, że wymagające niezwykłej cierpliwości, poświęcenia i czasu. Ciekawe kiedy mi się znudzi :)

Obiecuję jednak, że w najbliższym czasie królików Wam nie pokażę, choć je szyję. Mam zamiar w ramach odskoczni przedstawić coś nie króliczego. Co? Myślę, że coś ubraniowego.....z tkanin, które ostatnio do mnie dotarły od TextileCity....

Zanim jednak ubrania powstaną i je pokażę - czas na prezentację nowej królisiowej panny.





https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrbb4t8l-BdoAOHOUBShHyjxqUJUS4LV9MfNdHZEiILRIP_yMsLPfnWMF9W60CRxoU1zPIK7zirqnUJsF7hlTstnnGSdX8wfssZwMAeEcfPgRkMdPZSbneVEd3uXklxIll2v05h6ctiTs9/s1600/pozdrawiam.png

18 komentarzy:

  1. Prześliczna i perfekcyjnie uszyta:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastyczna! Nic dziwnego, że tak szybko znalazła nową właścicielkę :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ładny kobitka : ) Chłopak i dziewczyna czyli heca na czternaście fajerek ; ) Jak dla mnie to znalazłaś złoty środek bo ten królik jest unisex : ) Ja widzę w nim Antka w przykrótkich portkach po młodszym bracie,to jest słodkie i urocze i nie mogę się napatrzeć i jeszcze na dodatek uszyte tak,że mucha nie siada,no może tylko jedna muszka siadła,ta pod szyją ; ). Buziaki ; )*

    OdpowiedzUsuń
  4. Stylowa babka! :D I taka nawet autentyczna, przecież wiele z nas chodzi na co dzień w spodniach, więc pewnie w króliczej populacji jest podobnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. rewelacyjna !!! A ja mam pytanie - jak uszyłaś tą koszulę? Bardzo mi się podoba. Jako dodatek do świątecznych prezentów dla moich siostrzenic mają być króliki i tak sobie myślę, że przydałby mi się Twój wykrój :) Jeśli oczywiście zgodziłabyś się udostępnić swój autorski pomysł byłabym Ci bardzo wdzięczna. Pozdrawiam gorąco. Zachwycona Martucha ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No powiem Ci, bardzo odważna prośba... Nie mogę wypowiadać się w imieniu Adeli, być może ona z przyjemnością podeśle Ci autorski wykrój, więc wypowiadam się w swoim:
      Każdy twórca pewnie chętnie Ci udzieli rady, podeśle link, wesprze wskazówkami, ale pewnie trochę się skrzywi na prośbę o wypożyczenie autorskiego projektu...
      A dlaczego? Przecież nie on wymyślił szmaciane zabawki, przecież pełno jest wykrojów w internetach, więc co to za sekret? Otóż -gdybyś prześledziła "królikowe" posty Adeli- ona sama zaczynała od ogólnodostępnego szablonu na zwierzaka, ale w jej rękach podlegał on licznym poprawkom, zmianom, ewolucjom. Wyżej we wpisie możemy przeczytać, jak wyglądała praca nad koszulą. Tak powstają właśnie autorskie projekty, kosztem swoich pomysłów, czasu, długiej pracy, prób i błędów. To żmudny efekt tworzenia od a do z.
      To, że efekt końcowy różni się od "gotowca", to jest właśnie ten własny wkład, wtedy projekt staje się autorski.
      Dlatego też naprawdę trudno i niezręcznie ustosunkować się do podobnej prośby, uwierz mi.
      Serdeczności
      J.

      Usuń
    2. No to chyba zostałam wywołana do odpowiedzi :) Rzeczywiście nie podzielę się wykrojem, bo....takowego nie mam. Może brzmi to niewiarygodnie, ale tak jest. Koszula, podobnie jak wiele innych królikowych ubranek, to efekt pracy z materiałem "tu i teraz". Powstają bez wykrojów a są jedynie efektem chwili. Oczywiście, kiedy podczas takiej pracy powstaje coś nowego, to potem ten pomysł wykorzystuję na wiele sposobów, modyfikuję je, zmieniam, ulepszam, ale to jest wciąż praca z materiałem bez wykroju a pod konkretny wymiar królisia. Czasami posiłkuję się dostępnymi masowo w sieci wykrojami, ale są one jedynie bazą, punktem wyjścia a potem to już wielogodzinne kombinowanie, aby temu, co szyję nadać mojego, indywidualnego charakteru. Koszula akurat powstała od A do Z w mojej głowie, niemal przez przypadek, więc....:) Zachęcam wszystkich do takich prób stworzenia coś indywidualnego, bo efekty dają niesamowitą satysfakcję.

      Nie mam żalu czy też nie czuję się urażona, że ktoś prosi mnie o wykrój na rzecz, którą uszyłam. Dla mnie to sygnał, że to, co zrobiłam się podoba, więc i radość. Często dzielę się tym, czego się nauczyłam, tworzę tutoriale, które publikuję na blogu, bo czerpię również z tego pewnego rodzaju satysfakcję. Zgadzam się jednak z Rudolfiną, że są pewne rozwiązania, które chce się zachować dla siebie. I nie mam na myśli akurat tej króliczej koszuli :) Tak generalnie.

      Zatem Martucha wybacz, ale nie podzielę się z Tobą wykrojem koszuli z dwóch powodów - dlatego, że takowego nie mam i również dlatego, że zostawiam sobie pewien margines szyciowych doświadczeń, które zachowuję tylko dla siebie. Jestem jednak pewna, że swoje królisie wyposażysz w cudne koszule i sukienki, bo nie jest bardzo trudnym zadaniem stworzenie coś na wzór. Ja również się inspiruję królisiami spotkanymi w sieci i w realu, na pewno wiele akcentów w moich królisiach jest podobnych do krolisi innych twórców, ale staram się nadać im indywidualnego charakteru po to, aby były takie moje a nie takie same jak te, którymi się inspiruję. Czy to wypustka, czy inny krój sukienki, koszuli. Taka zabawa w projektanta :) Bo królik zostanie zawsze królikiem a my możemy jedynie sprawić, aby był naszym królikiem, troszkę innym niż wszystkie w sieci. Jeżeli to się udaje, to radość jest podwójna.

      Czego życzę sobie i wszystkim króliczo zakręconym.
      Buziaki wszystkim ślę!

      Usuń
    3. Zastanawiam się, czy za ostro nie zabrzmiałam? Ale nie taka była moja intencja.
      Właściwie po tak szerokim eseju Adeli na ten temat nie ma już chyba nic do dodania.
      Chciałam tylko uświadomić, że cały proces powstania takiej szmacianki jest żmudny i zaczyna się właśnie od wielogodzinnego przeszukiwania sieci w poszukiwaniu szablonu, który potem, po uszyciu, jednak okazuje się nie taki znów fajny i minie jeszcze wiele godzin i wiele metrów tkaniny, niczym znajdzie się swój wykrój idealny.
      Ale oczywiście szukać podpowiedzi zawsze warto! :-)

      Usuń
    4. Rudolfino, od jakiegoś czasu również szyję szmaciane króliki, lalki i aniołki i doskonale wiem ile to kosztuje czasu, materiału, nici, cierpliwości. Sama stworzyłam dla nich różne kreacje i wierz mi, że nie trzeba mnie uświadamiać. Ale z jednym się zgodzę - owszem, nie powinnaś się wypowiadać w imieniu Adeli, a pytanie zadałam jej i tylko jej odpowiedź mnie interesuje. A próbować zawsze warto, nie sądzisz?
      Adelo, spodziewałam się takiej odpowiedzi, gdyż jest ona jakby oczywista, ale kto nie ryzykuje, nie pije szampana :)
      Ruszam zatem na kolejne poszukiwania.
      Pozdrawiam - Martucha

      Usuń
    5. Martucha (Marta?) oczywiście - zgadzam się, że kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana :) Mnie jest niezwykle miło, że zwróciłaś się do mnie z prośbą o pomoc, bo tak odczytuję pytanie o wykrój. Uwierz, że moja odmowa nie wynika z faktu, że nie dam, bo nie. Ja generalnie jestem takim szyciowym twórcą bez wykroju. Pewnie dlatego tak ciężko idzie mi szycie ubrań, bo tego bez wykroju uszyć się nie da :) Takie działanie nieszablonowe dzieje się przy ubieraniu królików, teraz również sówek. Szyję to, co mi w duszy w danej chwili gra i tak lubię. Jeżeli mam czas i wiem jak coś zrobić w sposób w miarę logiczny - dzielę się tym tworząc instrukcję a blogu. Jeżeli coś jest efektem chwili - milczę jak ściana:) Gdy wiem, ale nie chcę się z tym dzielić - otwarcie o tym mówię.

      Przy okazji dodam również poza tematem, że coraz częściej zdarzają się prośby o rzeczy różne. Ja pomimo swojej pełnej życzliwości i chęci pomocy, coraz częściej odmawiam np. odrysowywania wykrojów z Burdy i wysyłki takowych, bo ilość takich próśb jest tak duża w ostatnim czasie, że musiałabym spędzać każdy wieczór na przerysowywaniu interesujących modeli z czasopisma. Nie mam zwyczajnie na to czasu, bo decydując się na przerysowywanie musiałabym zrezygnować z szycia. Czasami mogę to zrobić, ale gdy zapytań jest po kilka dziennie - muszę odmówić.

      Naprawdę chciałabym, aby blog Adela Szyje był miejscem, gdzie możemy wszyscy razem podyskutować, wspierać się i inspirować. Ta dyskusja była potrzebna i dziękuję Wam (Tobie i Rudolfinie) za nią. Liczę jednocześnie na to, że nie będzie ona początkiem niepotrzebnych pretensji czy waśni. Jesteście obie fajnymi babkami. Jestem pewna, że pytanie Martuchy nie było podyktowane chęcią zgapienia czegokolwiek a odpowiedź Rudolfiny nie była atakiem a jedynie rzeczowym podsumowaniem sytuacji, które się dzieją coraz częściej w szyciowym świecie. Słowo pisane ma jedną wadę - trudno jest czasami przekazać prawdziwe intencje a każdy z nas czytając może sobie dowolnie te słowa interpretować.

      Buziaki Wam obu ślę i życzę miłych chwil przy maszynie.

      Usuń
    6. Marto, odpowiedziałam na Twój komentarz, bo na blogu nie ma zablokowanej takiej opcji, więc to zrobiłam, opisując SWÓJ punkt widzenia, co zresztą podkreśliłam. Miewam podobne prośby i wiem, jak wiele słów zajmuje wytłumaczenie się z takiego "egoizmu", by nie odmowa nie była poczytana źle. Bo taka cienka jest linia pomiędzy asertywnością a nieuprzejmością. I to było clou mojej wypowiedzi.
      I jeszcze pytasz, czy nie sądzę, że próbować zawsze warto? Otóż odpowiedziałam twierdząco na to pytanie.
      Tymczasem nie chcę się rozstawać w niemiłej atmosferze, więc pozdrawiam Was obie serdecznie.
      R.

      Usuń
  6. Śliczna !!!!! Powiedz jak malujesz takie rumiane poliki? Planuje swoim dziewczynom uszyć lalki, którym chce takie rumieńce zrobić a nie wiem jak :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poliki to efekt pracy z różem....takim, który używają babeczki takie jak ja :)

      Usuń
  7. wow superasne :) podziwiam , sciskam elwira-art

    OdpowiedzUsuń

Zaangażowałam się w 100% tworząc ten post. Teraz czas na Ciebie, bo przecież wspólnie tworzymy ten blog, choć ja nim administruję. Będzie mi niezwykle miło, jeżeli:

a) zostawisz komentarz pod wpisem - każde Twoje słowo to dla mnie cenna wskazówka i sygnał, że jesteś ze mną
b) polubisz mój profil na FB - dzięki temu będziemy w ciągłym kontakcie
c) możesz mnie śledzić na Instagram i Pinterest, gdzie oprócz szyciowych tematów pokazuję troszkę mego prywatnego życia, ale uprzedzam - nie robię tego zbyt często (brak odpowiedniej ilości czasu)

Jeżeli ten wpis uważasz za cenny, podziel się nim proszę ze znajomym, udostępnij na swoim profilu w mediach społecznościowych.

TOP