kwietnia 28, 2014

Twórczo ale nie produktywnie, czyli co słychać u Adeli

Twórczo u mnie, twórczo, ale tylko w głowie...szyciowych efektów twórczości brak. Projekty powstają na kartkach, czekają na swoją kolej, na swój czas. Ostatnimi dniami wykańczam to, co zalegało rozpoczęte w szafie i nic więcej. Nie będę zatem pokazywać Wam ściereczek do naczyń czy też innych drobiazgów, które ani wymyślne ani twórcze nie są.

Pochwalę się zatem moimi nowymi nabytkami i to nie materiałowymi.

Znacie Mollie? Mollie Potrafi? Czasopismo, które od niedługiego czasu jest na naszym rynku - dla wszystkich kreatywnych, zaradnych, orginalnych, zręcznych i tych, którzy jeszcze nie odkryli, że mogą zrobić samodzielnie wielkie małe COŚ. Ja odkąd dowiedziałam się o istnieniu takiego wydania zapragnęłam je mieć. Nie miałam możliwości obejrzenia jak wygląda "na żywo", więc posiłkowałam się wzmiankami dostępnymi w sieci. I marzyłam:)

Przed Świętami Wielkanocnymi na facebookowym profilu Mollie zorganizowany został konkurs. Wzięłam udział i....wygrałam:) Papierowe, najnowsze wydanie. Wygrałam, dzisiaj dostałam i postanowiłam podzielić się z Wami krótką refleksją po lekturze. Nie jest to wpis sponsorowany:) 

Moje pierwsze wrażenie to zdziwienie. Okładka czasopisma taka "zwyczajna", papier matowy i szorstki w odbiorze. Nie ma się wrażenia, że trzyma się w rękach coś wyjątkowego. No, ale przecież nie papier decyduje o wartości wydania, prawda? Wewnątrz numeru - dużo pomysłów na wykonanie rzeczy różnych - trampek na szydełku, piórnika na kredki, kolczyków, sukienki, poncho, itp. Do każdego z pomysłu instrukcja -tutorial jak krok po kroku wykonać daną rzecz. Przejrzałam wszystkie inspiracje dokładnie. O ile tych do wykonania na maszynie wiele nie było i mnie nie porwały do działania, o tyle te szydełkowe wydały mi się interesujące i kto wie, czy kiedyś nie zdecyduję się na wyszperanie szydełka z dna pudła....

Całość tego dwumiesięcznika oceniam na .....no właśnie....nie wiem sama...Kłóci mi się zawartość z ceną, cena z zawartością i jakością...12 PLN za wydanie papierowe to moim zdaniem zbyt dużo jak na to, co znalazłam wewnątrz i na zewnątrz. Nie wiem jak wyglądały poprzednie dwa wydania, więc odnoszę się do tego konkretnego, które dostałam. Mnie osobiście ten numer nie zachwycił ale i nie zniechęcił...Zawiera sporo inspiracji, do których kiedyś pewnie wrócę. Czy kupię w przyszłości? Nie wiem:) Na pewno nie zaprenumeruję a pojedynczy numer zanim kupię to skrupulatnie obejrzę czy zawiera pomysły, które będą dla mnie interesujące. Cena 12 PLN za to konkretne wydanie papierowe to moim zdaniem zbyt wysoka cena.  A Wy mieliście okazję już poznać Mollie? Jakie są Wasze wrażenia?

A tak przy okazji - gratuluję dziewczynom z grupy Bielsko Szyje wygranej w konkursie zorganizowanym przez Mollie:) Kibicowałam Wam:) Wasz quilt jest śliczny!





Poza tym dzisiaj nabyłam kolejny pomocnik krawiecki - linijkę:) Kiedyś pisałam o tym, jak sobie radzę bez profesjonalnej linijki (o tutaj). Dzisiaj postanowiłam troszkę sobie moje szycie ułatwić i zakupiłam linijkę 100 cm. Jest aluminiowa, ma wygodny uchwyt i jest długa. Ma wszystko, czego potrzebowałam. Szyję ostatnio sporo pościeli i krótsze linijki były mi pomocne ale niezbyt wygodne. Mam nadzieję, że ta uprzyjemni mi czas podczas przygotowywania wykrojów:) Cena takiej linijki jak dla mnie do zaakceptowania - lekko ponad 20 PLN. Żałuję tylko, że nie było 150cm w sklepie, bo taki wymiar uszczęśliwiłby mnie już na długi czas. Hihihi:) No, ale jak się nie ma co się lubi, to.....sami wiecie:) Pierwsze chwile z linijką już za mną - jestem zadowolona. Uchwyt, w który wyposażona jest linijka bardzo ułatwia mi pracę z materiałem. Jest lekka, nie zaciąga materiału. To był dobry zakup:)

Mało szyję rzeczy nowych to nie znaczy, że nie tworzę:) Tworzę inaczej:) Od kilku dni zmieniam wygląd tarasu. Nie , nie robię przebudowy tylko przemalowuję, dokładam, aranżuję, itp. Jestem na etapie malowania na biało rzeczy, które były sosnowe, szklane lub inne. Mam zamiar potem na te białe przedmioty nanieść czarne lub szare napisy i taki będzie nowy "luk" starych i nowych rzeczy, np. ze słoika zrobiłam wazon:) Taki mam wiosenny, kreatywny zawrót głowy:)



17 komentarzy:

  1. Najtrudniej jest zabrać się za wykańczanie tych dawno rozpoczętych, a zalegających półki rzeczy.
    Moje uznanie, muszę wziąć przykład. Muszę napisać post o swoich "szyciowych" perypetiach:-)).
    Oczom nie wierzę, że te trampki są zrobione na szydełku. Chcę takie!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekam z niecierpliwością na wpis o Twoich szyciowych perypetiach:)))) Za dokańczanie się wzięłam, bo samej przed sobą mi wstyd było, że tak zacznę, schowam, zapomnę....

      Usuń
  2. Po pierwsze... uważam, że masz zdecydowanie za dużo szczęścia w tych konkursach! Przez takich jak Ty, ja nigdy nic nie wygrywam ;)
    A teraz po kolei. Mollie znam i niczego mi nie urywa. Papier akurat bardzo mi się podoba, bo nie znoszę tego błyszczącego. Ale zawartość jest rozczarowująca (a mam 2 numery). To wszystko można znaleźć na Pintereście i blogach. Takie trochę pitu pitu...
    Mam taką samą linijkę, i ją uwielbiam. Myślę, że Tobie też się będzie z nią dobrze współpracowało.

    A co do tarasu - zainspirowałaś mnie. Od jakiegoś czasu kombinuję, jak zmienić swój i nareszcie, dzięki Tobie, zaświtał mi jakiś pomysł. Dziękuję!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magdiczka - wiesz, coś w tym jest:))) Udaje mi się wygrywać w różnych konkursach....mniejsze, większe rzeczy i nawet te całkiem duże, wartościowe. Graj - wygrasz prędzej czy później:)

      Co do Mollie - zgadzam się:))))
      Linijka - już ją lubię choć moja współprac z nią jeszcze niezbyt bogata:)

      Taras - cieszę się, że mogłam Cię zainspirować. Jak wreszcie uporam się z malowaniem i ozdabianiem to pochwalę się efektem finalnym:) Tobie życzę twórczego działania na tarasie:)
      Buziaki

      Usuń
  3. Niestety gdy w końcu udało mi się wziąć do ręki najnowszy numer "Mollie Potrafi" poczułam ogromne rozczarowanie - szczerze, były tam może dwa projekty, które mnie zainteresowały. A skoro, tak jak pisze magdiczka, wszystko można znaleźć w sieci to po co przepłacać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Atyde - właśnie nie warto przepłacać:) Cena 12 PLN jak dla mnie zbyt wygórowana za to, co wewnątrz numeru....

      Usuń
    2. Za to polecam magazyn "Czas na filc" - jeżeli ktoś lubi filcowanie to myślę, że warto kupić. Więcej na ten temat piszę u siebie http://filcowewytworki.blogspot.com/2014/04/czas-na-filc.html

      Usuń
  4. Niestety aktualnie coraz częściej te papierowe wydania gazet nie są już atrakcyjne. Nie wiem, na czym to polega - czy wszystkie gazety zeszły z poziomu, czy to my, czytelnicy, jesteśmy tacy wymagający. Osobiście już nie kupuję żadnych gazet, bo... Zawsze czułam niedosyt i byłam zła, że tyle kosztują. Bo właśnie za jakąkolwiek trochę sensowniejszą gazetę trzeba zapłacić w okolicach 10zł. Czasem to tyle, co za e-booka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wydania papierowe rzadko kupuję, bo....to, co mnie interesuje znajduję w internecie a jak chcę poczytać to....wolę książkę. Choć przyznaję, że papierowe wydania są wygodniejsze, lubię tak przewracać kartkę za kartką...:)

      Usuń
  5. Skusiłam się ostatnio właśnie na ten numer Mollie, ale właściwie tylko ze względu na zamieszczony tam wzór na trampki z okładki. Gazety już więcej nie kupię, bo nie warto, chociaż papier jest przyjemny, ja właśnie taki lubię ;-) Najbardziej do tego wydania zniechęcił mnie opis wykonania podkładek na szydełku. Ja szydełkuję dużo, zdjęcie w gazecie przedstawia dość prosty wzór, ale opis do niego jest jakoś tak nieludzko napisany, jakby to było jakieś niewprawne tłumaczenie z angielskiego kogoś kto o szydełkowaniu nie ma pojęcia. Tyle o polskim wydaniu Mollie, może to angielskie jest inne...
    Niecierpliwie czekam na Twoje szyciowe projekty, bardzo lubię oglądać, co nowego uszyłaś i za każdym razem jestem pełna podziwu, że tak krótko posiadasz maszynę do szycia a takie piękne rzeczy tworzysz. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję:) Za opinię i za miłe słowa w kierunku moich prac:)

      Usuń
  6. Oglądałam "na żywo" tę gazetę. W moim sklepie spożywczym mają. Kupić nie kupiłam, bo 12 złotych wydaje mi się ceną wygórowaną, chociaż kilka fajnych pomysłów tam mają, ale nie za tę kasę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, cena też mi się wydaje zbyt wygórowana za to, co wewnątrz...

      Usuń
  7. Jeśli chodzi o linijkę, to mi została dokładnie taka sama ze studenckich czasów :) Jestem pewna, że jeszcze trochę i odkryjesz masę innych rzeczy, do których można jej używać ;)
    Zaś w kwestii Mollie, przyznaję, że w życiu nie trzymałam jej w ręce. Obejrzałam w internecie z grubsza jej zawartość (1. polskie wydanie) i nie zachęciło mnie na tyle, żeby w ogóle się tematem dalej interesować, więc umarł u mnie śmiercią naturalną. A inspiracje czerpię z tętniącej życiem (nie tylko polskiej) blogosfery :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, blogosfera i internet ogólnie to skarbnica:)

      Usuń
  8. Mam dwa numery + "Czas na filc".
    Cena faktycznie kosmiczna... :(
    Mimo to lubię to kartkowanie w poszukiwaniu inspiracji ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czas na filc jeszcze nie widziałam, ale pewnie dlatego, że filc jeszcze mnie nie kręci:))))))

      Usuń

Zaangażowałam się w 100% tworząc ten post. Teraz czas na Ciebie, bo przecież wspólnie tworzymy ten blog, choć ja nim administruję. Będzie mi niezwykle miło, jeżeli:

a) zostawisz komentarz pod wpisem - każde Twoje słowo to dla mnie cenna wskazówka i sygnał, że jesteś ze mną
b) polubisz mój profil na FB - dzięki temu będziemy w ciągłym kontakcie
c) możesz mnie śledzić na Instagram i Pinterest, gdzie oprócz szyciowych tematów pokazuję troszkę mego prywatnego życia, ale uprzedzam - nie robię tego zbyt często (brak odpowiedniej ilości czasu)

Jeżeli ten wpis uważasz za cenny, podziel się nim proszę ze znajomym, udostępnij na swoim profilu w mediach społecznościowych.

TOP