czerwca 18, 2014

Szyję na maszynie dlatego, że.....

Czy szycie na maszynie to takie "obciachowe" zajęcie? A może szycie na maszynie jest "niemodne"? Czasami mam wrażenie, że szyć na maszynie nie wypada....a na pewno nie wypada o nim mówić....Też tak macie???

Kiedy usiadłam do maszyny w październiku 2013 po raz pierwszy i pokochałam to zajęcie, mówię o nim na lewo i prawo. Chwalę się swoimi uszytkami, cieszę się z każdego małego szyciowego sukcesu. Szycie na maszynie lubię, kocham tworzyć, poszukiwać tkanin, wymyślać nowe uszytki, itp. Im więcej szyję i o swoim szyciu mówię, tym częściej widzę zdziwienie na twarzach rozmówców i częściej słyszę " A tak w ogóle to po co Ci to szycie.....???". "Nie wydaje Ci się, że się marnujesz przy tej maszynie?", "Nie szkoda Ci czasu na to szycie....?"

Był czas, kiedy te pytania mnie irytowały. Był czas, kiedy bawiły. Teraz mam do nich stosunek obojętny, ale zaczęłam się zastanawiać dlaczego my szyjące szyjemy....Dlaczego spędzamy długie minuty, godziny, dni na wymyślaniu rzeczy nowych, tworzeniu, dochodzeniu jak co zszyć, itp? Postanowiłam zatem zebrać w jednym wpisie moje motywacje i pobudki.

Szyję na maszynie dlatego, że.....
  1. to lubię, szycie jest dla mnie wielką przyjemnością - fajnie jest usiąść do maszyny, nacisnąć na pedał i patrzeć jak z niczego robi się coś.....
  2. nie wydaje mi się, że to zajęcie, któremu wstyd się oddać:) W czasach mojego wczesnego dzieciństwa maszyna do szycia stała niemal w każdym domu. W moim rodzinnym również:) choć mama ubrań nie szyła to pamiętam, że była kiedy potrzebne było skrócenie spodni czy przeszycie zasłon.
  3. lubię się uczyć, zdobywać nowe umiejętności, przekraczać własne granice a szycie na maszynie daje mi właśnie takie możliwości.
  4. uważam, że wszystkiego można się nauczyć i każda nowa umiejętność przydaje się w życiu, więc dlaczego nie szyć, skoro sprawia mi to przyjemność?
  5. potrzebuję wyzwań a szycie jest takim wyzwaniem.
  6. zwyczajnie mam czas na szycie. Dzięki maszynie odnalazłam w sobie "smykałkę" do tworzenia rzeczy różnych. Tej pasji już mi nikt nie odbierze, nawet wtedy, gdy wbiję się w elegancki żakiet i pobiegnę na spotkanie biznesowe bynajmniej nie szyciowe:).
  7. siadając do maszyny mam czas tylko dla siebie...po całym dniu spędzonym na realizacji zadań róznych szycie urozmaica moją codzienność i mnie wycisza.Szycie na maszynie to mój czas...czas relaksu, twórczego spełnienia.
  8. fajnie jest uszyć coś, co może bym kupiła lub nie kupiła, a co może służyć mnie, mojej rodzinie czy znajomym.
Nie szyję na maszynie, dlatego, że:
  1. jest taniej - tak wiele osób sądzi, że szyję, bo taniej.....Szczerze, to nawet nie wiem jak przeliczyć to, co tworzę. Kalkulując tylko zużyty materiał, nici - tak, jest taniej. Uwzględniając jednak jeszcze poświęcony czas, energię - na pewno taniej nie jest.
  2. nudzi mi się. Kompletnie mi się nie nudzi:) Mam tyle zadań do realizacji każdego dnia, że często nie mam ochoty ruszyć małym palcem czegokolwiek. Mogłabym wieczorową porą usiąść w fotelu, włączyć tv i oddać się oglądaniu tego, co akurat leci. Dlaczego tego nie robię? Dlatego, że wolę usiąść do maszyny, bo przy maszynie odpoczywam:) Znam osoby, które odpoczywają na siłowni....ja przy maszynie....
  3. szycie to mój zawód, źródło utrzymania - niestety nie czerpię korzyści finansowych z szycia. Szyję na własne potrzeby, więc finansowych korzyści brak:) Wręcz przeciwnie - odkąd mam maszynę to mam tylko wydatki...:) nowe materiały, nowe nici, szpulki, igły, nożyczki, itp. 


A Wy? 
Dlaczego szyjecie na maszynie? 
 

31 komentarzy:

  1. Nie szyję zbyt dużo ale lubię szyć. Po pierwsze lubię mieć rzeczy, które są niepowtarzalne. Po drugie mam radochę z tego, że coś tam umiem. Do szycia i do robótek na drutach mam sentyment, bo zajmowała się tym moja babcia. Był czas, że bardzo jej się te umiejętności przydały. Nawet kiedy było bardzo ciężko kupić jakieś w miarę ładne ubranka, babcia potrafiła wyczarować dla swoich dzieci jakieś cudeńka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I o to chyba chodzi, aby robić w życiu to, co sprawia nam przyjemność i co lubimy bez względu na to, co o tym myślą inni:) Pozdrawiam

      Usuń
  2. Nie rozumiem tych, o których piszesz i myślę, że szkoda sobie nimi zawracać głowę :) Ja szyję, bo lubię coś robić, tworzyć i nie zgadzam się, że to tanie, staromodne czy jakieś jeszcze inne. To genialne hobby, podobnie jak szydełko, druty, scrapbooking i wiele innych. Tak trzymać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reniari - tak trzymać i robić swoje:)))) Pozdrawiam

      Usuń
  3. Naprodukowałam się w ciągu dnia i znikło :/ No to jeszcze raz. Nigdy nie spotkałam się z opiniami, że szycie to dziwactwo, raczej mam wrażenie, że jest coraz modniejszym zajęciem. Ja, jak mówię, że szyję, to spotykam się z opiniami "wow, ale super" lub "ojej, a jesteś w stanie uszyć...?". Historia zatoczyła koło - nasze babcie i mamy szyły, bo jak chciały ładnie wyglądać, nie było innego wyjścia. Potem Polskę zalały łatwo dostępne ciuchy (tandetne) i szycie stało się passe. Ale widać, że wraca - ceni się oryginalność. Więc nie zgadzam się z Tobą, że uważane jest jako coś dziwnego.

    A odpowiadając na Twoje pytanie - szyję, bo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magda, to tylko moje odczucie, że to coś dziwnego a nie moje zdanie:) takie wnioski wyciągnęłam na bazie reakcji ludzi, którzy się dowiadują, że szyję. Są tacy, którzy mi kibicują, ale oni są w mniejszości...Ja też szyję, bo lubię, bardzo nawet, co chyba widać:))))

      Usuń
    2. widać, że mam szczęście obracać się głównie w gronie ludzi, którzy mi kibicują (i od czasu do czasu czegoś ode mnie chcą ;)). A coraz więcej moich kolegów z pracy ma ze mną mniej więcej takie rozmowy: "Madzia, słyszałem, że ty szyjesz. Moja żona też. Znasz jakieś miejsca, gdzie kupować tkaniny, żeby mnie tak nie rujnowały?" :D Albo "moja żona potrzebuje hobby, patrząc na ciebie, chyba jej maszynę kupię".

      A co do szycia... Czasem się zastanawiam, jak to się dzieje, że tak mnie pochłonęło zajęcie wymagające precyzji i cierpliwości (żadnej z tych cech nie posiadam). Pamiętam, że parę lat temu jęczałam mężowi, że jestem nudna i nie mam hobby. I chyba w 2 czy 3 miesiące wciągnęło mnie szycie, całkiem przez przypadek. Ale mi to radości sprawia.. :)

      Usuń
    3. Masz szczęście:) I fajnie:) A z pasją chyba tak jest, że ją odkrywamy zupełnie przez przypadek, bez szukania, itp. Ja też żyłam bez pasji, tzn. wydawało mi się, że ją mam, ale odkąd szyję na maszynie to dotarło do mnie, że wcześniejsze moje aktywności pasją prawdziwą nie były:)

      Usuń
  4. Nie wiem czy wypada wypominać komuś wiek, ale myślę ,że jestem tu najstarsza. Po skończeniu 8 klasy chciałam iść do liceum, ale pewnego dnia w naszym domu zjawiła się znajoma rodziców z córkami i pamiętam,że były one ubrane w śliczne kurtki z materiału w jodełkę. Gdy zapytałam gdzie kupiły takie kurki, odpowiedziały,że same uszyły-ależ im wtedy zazdrościłam. I doznałam olśnienia- nie liceum tylko technikum krawieckie. Od tamtej pory minęło sporo lat- mój tata był trochę zawiedziony gdy wrócił z kontraktu z Libii,że poszłam do technikum a nie do liceum. Ale po latach gdy widział co potrafię wyczarować z kawałka tkaniny lub jakiegoś starego ciucha, cieszył się,że taką szkołę wybrałam. Podpowiadały mi też babcie które szyły. A ja szyję bo kocham to robić! I myslę,że gdybym teraz miała dokonać wyboru szkoły ,postąpiłabym tak samo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, kto jest najstarszy to można dyskutować:) ale nie o to chodzi przecież kto ile ma lat:)

      Ja kiedy stałam przed wyborem szkoły po skończonej podstawówce nie miałam wątpliwości, że chcę iść do liceum, bo miałam jasno sprecyzowane plany odnośnie mojej zawodowej przyszłości:) miałam jednak koleżanki, które wtedy szły do technikum odzieżowego lub do zawodówki, gdzie uczyły się krawiectwa, ale poszła z nimi "łatka", że nie mają ambicji...Skąd? Nie wiem, chyba byłam za młoda aby to zrozumieć....

      Usuń
  5. Mnie najbardziej śmieszą dwie reakcje znajomych, którzy dowiadują się, że szyję :) Pierwsza taka, że jako polonistka i tak nie mam szans na nic lepszego, więc dobrze, że przynajmniej szyć umiem, to może nie umrę z głodu (no żałosne po prostu) :) A druga to najpierw skrzywienie, że jakieś rękodzieło robię (czuję się wtedy, jakby mieli mnie za lekko szurniętą, ale nieszkodliwą), a potem zaczyna się litania tego, co im przydałoby się uszyć :) Cóż, ważne, że nam sprawia to radość, a inni mogą najwyżej zazdrościć i gdybać sobie, jakie to kokosy musimy na tym zarabiać, skoro chce nam się szyć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli jednak coś w tym jest, co napisałam w poście:)))

      Ja wychodzę z założenia, że trzeba żyć i robić w życiu takie rzeczy, które dają nam spełnienie, zadowolenie, itp. To, co mówią inni jest mniej ważne. Mnie szycie nie ujmuje:) Czuję się tak samo wartościowa jak wcześniej:))))

      Usuń
  6. Trafiłaś w samo sedno. Moje szycie wywołuje zasadniczo dwie reakcje: efekt wow oraz pobłażanie podszyte protekcjonalnym uśmieszkiem. Część znajomych uważa mnie za twórczego, kreatywnego człowieka z fajnym hobby, druga za osobę, która dla chwilowej fanaberii kupiła sobie maszynę i traci przy niej czas.
    A ja po prostu lubię coś tworzyć rękami, lubię gdy powstaje ładna rzecz, dobre wnętrze, nieszablonowe cacko. A robię to, bo cieszy mnie życzliwy podziw przyjaciółek na babskim spotkaniu, gdy oglądają nowo narodzone dekoracje, lubię uśmiech gości, gdy zasiadamy do pięknie nakrytego stołu oraz radość dzieci na widok moich szmacianek. Ale przede wszystkim niezmierzona jest moja satysfakcja - obracam w rękach dookoła nową, własnoręcznie stworzoną rzecz i uśmiecham się do siebie :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Szyję na maszynie, bo czasem po prostu muszę zrobić coś własnymi rękoma. Coś niepowtarzalnego.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czasami podczas jakiejś rozmowy czy to w pracy czy w domu ,gdy ktoś się dowiaduje ,że szyję mam niemiłe wrażenie,że traktuje mnie jak coś gorszego, biedniejszego, kogo nie stać na kupienie sobie ciucha. Jakby umiejętność szycia była czymś gorszym, zakazanym.Jakby mnie eliminowało z grona ich znajomych. Ostatnio w trakcie takiej rozmowy nie wytrzymałam i powiedziałam,że każda kobieta powinna umieć choć przyszyć guzik, zaszyć rozdarcie. A nie z każdą drobnostką lecieć do punktu krawieckiego. Kiedyś każda kobieta umiała posługiwać się igłą i nitką i nikt się z tego nie śmiał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś w szkole się haftowało, robiło na drutach, szydełkowało, itp. Ciekawe czy teraz też?

      Usuń
    2. Ja na szydełkowanie się nie załapałam, choć moja młodsza siostra tak, na drutach zrobiłam kotka :) ale już nie pamiętam jak to się robi, a haft owszem, ale krzyżykowy :) uwielbiam do dziś. Przygoda z maszyną natomiast zaczęła się od marudzenia męża, bo spodnie było trzeba zwęzić. Z wielką niechęcią i strachem zasiadłam przy zakupionej przez męża maszynie. Sąsiadka mojej Mamy, zdolna dziewczyna, przyszła i zaczęła tłumaczyć co do czego i z czym. Z czasem na papavero zaczęłam przeglądać cudne rzeczy, do których zrobienia jeszcze się czaję, bo nie czuję się na siłach, by je wykonać. Ale i ten czas nadejdzie :D mam nadzieję. Minęło trochę czasu, aż na blogu Adeli zobaczyłam uroczego słonia... Zakochałam się w nim i postanowiłam spróbować. I tak właśnie, począwszy od niego, zrodziła się moja "chęć" do maszyny :) Dziś dziękuję mężowi i Adeli :D bo dzięki nim zaczęłam i lubię... Pozdrawiam - Marta

      Usuń
    3. Marta, dziękuję....za miłe słowo. Myślę jednak, że to, że szyjesz to Twoja wyłącznie zasługa. Mogłaś zwęzić te spodnie i przykryć maszynę pokrowcem, ale nie zrobiłaś tego:)

      Usuń
  9. Ja również spotykam się z dwoma zupełnie różnymi reakcjami na moje szyciowe wariactwa.Jedne są naprawdę mega pozytywne i sprawiają,że naprawdę chce się szyć.Drugie są zazwyczaj takie,że faktycznie zaczynam się czuć jak ktoś gorszej kategorii,ale od dłuższego czasu te drugie mam coraz bardziej w nosie.A już najzabawniejsze są komentarze typu:ty to się nudzisz...Ja się nigdy nie nudzę,a ci którzy tak twierdzą to ludzie bez żadnej pasji,jak mawiała moja pani profesor języka polskiego:"tylko micha i łycha".Kocham szycie ponad życie:)i naprawdę wielce współczuję kobietom,które nie potrafią przyszyć przysłowiowego guzika.Kobiety do maszyn!Niech moc szycia będzie z wami!Pozdrawiam serdecznie wszystkie szyjące kobitki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to, to! "Ale ty się nudzisz..." -najczęściej słyszany komentarz od ciotek-emerytek oraz mniej życzliwych (zazdrosnych?) "koleżanek" ;-)

      Usuń
    2. Kobiety do maszyn! Podoba mi się:) Pozdrawiam

      Usuń
  10. Podobnie bylo ze mna poszlam " na krawcowa" bo od zawsze cos dlubalam- moje lalki nawet rajstopy mialy:-) Po szkole mialam podstawy ,a szyc mozna powiedziec nauczylam sie sama.Wczesniej sporo ciuchow szylam sobie ,kolezankom,sasiadkom,poznie tylko przerobki sie trafialy.Nie pracuje w zawodzie i nie zaluje ,bo pewnie szycie by mi obrzydlo,pomalu wracam doszycia troche firanek,przerobek,a od zawsze podobal mi sie patchwork-na razie podgladam,po cichu cwicze,zbieram tkaniny i kase na sprzet- kilka kosmetyczek juz poszlo w swiat,ale jeszcze brakuje.Co do opinii to rowniez spotykalam sie z negatywnymi,teraz zadziej,ktos juz mowil ze " bo szycie jest modne" i tego sie trzymajmy!Mamy byc dumne z tego ,ze tworzymy,a nie wstydzic sie- niech oni sie wstydza,ze ubieraja sie w markowe ciuchy szyte gdzies w Chinach przez kilkuletnie dzieci!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w szkole nie uczyli szycia???
      A wstydzić się tego, że coś lubimy robić? - Nigdy! Nie ma powodu do wstydu. Ja tam z mojego szycia jestem dumna i zawsze cieszę się z najmniejszego sukcesu jak dziecko:)

      Usuń
    2. Pozwolę sobie odpowiedzieć za Anonima, bo też chodziłam do szkoły odzieżowej. W szkole uczą (jeśli jeszcze trzeba) podstaw obsługi maszyny, szczególnie, że "przemysłówka" trochę się różni od zwykłej domowej. Uczą robienia form w jakimś początkowym zakresie. Pomagają gdy szyjesz swoją pierwszą w życiu spódnicę, podpowiadają, jak wszyć zamek...itd, itp. ALE szyć każdy uczy się sam, i taki osiągnie poziom, ile sam w to pracy włoży. W moim roczniku najlepszą krawcową była dziewczyna, która szyła ciągle, wszystko, maniakalnie. Przeróbki, zamówienia dla znajomych, dla siebie to to i tamto... Próbowała najróżniejsze fasony i w ciągu tych dwóch lat studium maltretowała każdą nauczycielkę jaka jej się pod rękę nawinęła we wszystkim, z czym sobie nie radziła. A jak zrobić taki rękaw, a jak zrobić taki dekolt, a jak.. a co a gdzie... Trzeba to kochać i wciąż się uczyć. I nie bać się próbować.

      A w odpowiedzi na główne pytanie: dlaczego szyję:
      Kiedy zaczynałam się uczyć szyć, to była moja radość, lubiłam to, ale z czasem znalazłam inną pasję, jeszcze lepszą, taką której bym się nie potrafiła wyrzec.
      A szyję wciąż - z prostego powodu: nie mam po co chodzić do sklepów. Może bym i znalazła fason i kolor w moim guście, ale po wejściu do przymierzalni stwierdzam, że to na nic. Taką mam figurę - niestandardową. Na mnie nawet wykroje z Burdy i Papavero nie pasują. Na szczęście w szkole pokazywali podstawy robienia form na siebie, i zasady dopasowywania. I wciąż się tego uczę, żeby talia ubrań nie wypadała mi w okolicy bioder, żeby na plecach nie robiła się fałda, żeby dekolt nie odstawał, żeby na ramionach nie sterczało, żeby spodnie leżały, a nie zwisały...Jak się ma figurę skrzata kasztaniaka, to nie ma co szukać ubrań szytych na standardowe płaskie deski o wzroście modelki. I wtedy szycie jest jedynym ratunkiem. Szycie samemu, lub znalezienie dobrej krawcowej. Wolę szyć sama, bo daje mi to pełną kontrolę i sporo satysfakcji.
      Podziwiam krawcowe, które się z tego utrzymują - nawet jeśli to pasja, to jest to też ciężka praca, więc niech sobie tym gardzi kto głupi. Z głupimi ludźmi lepiej się nie zadawać. A szycie - i w ogóle rękodzieło - jest modne. Coraz bardziej. I oby tak dalej!

      Usuń
    3. Super napisane. Dziękuję

      Usuń
  11. ja szyję bo to moja pasja , przede wszystkim tworzę zabawki łącze szydełkowanie z szyciem, nie zdarzyło mi się żeby ktoś szydził z tego co robię jest wręcz odwrotnie a najbardziej zachwycone są dzieciaki

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam:) Właśnie przypadkiem trafiłam na twojego bloga:) Też zaczęłam szycie w październiku ubiegłego roku:) Również szyję na maszynie silvercrest;) Dopiero zaczynam czytać Twoje wpisy. Też zastanawiam sie nad hafciarką lub maszyną z funkcja haftowania albo może overlock... Hymmm na razie szyłam tylko lalki, ale przerzucam się na ubrania dla dzieci tzn chcę się nauczyć je szyć:) Może masz dla mnie jakieś rady? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że dopiero teraz piszę. Rady na szycie dla dzieci? nie mam:) Sama dopiero zaczynam:) Wierzę w to, że trening czyni mistrza, więc trenuję, próbuję i Tobie też radzę próbować:)

      Usuń

Zaangażowałam się w 100% tworząc ten post. Teraz czas na Ciebie, bo przecież wspólnie tworzymy ten blog, choć ja nim administruję. Będzie mi niezwykle miło, jeżeli:

a) zostawisz komentarz pod wpisem - każde Twoje słowo to dla mnie cenna wskazówka i sygnał, że jesteś ze mną
b) polubisz mój profil na FB - dzięki temu będziemy w ciągłym kontakcie
c) możesz mnie śledzić na Instagram i Pinterest, gdzie oprócz szyciowych tematów pokazuję troszkę mego prywatnego życia, ale uprzedzam - nie robię tego zbyt często (brak odpowiedniej ilości czasu)

Jeżeli ten wpis uważasz za cenny, podziel się nim proszę ze znajomym, udostępnij na swoim profilu w mediach społecznościowych.

TOP