marca 25, 2016

Węgierska kratka

Jestem sentymentalna. Już w dzieciństwie bardzo lubiłam otaczać się przedmiotami, które przywoływały wspomnienia. Zbierałam je, kolekcjonowałam, z wielką dbałością je przechowywałam i pielęgnowałam. Im jestem starsza tym mniej już chomikuję, ale lubię, gdy w moim domu mieszkają wspomnienia. Teraz do mojej kolekcji dołączyły tkaniny, z których powstają moje szyciowe projekty. Tkaniny, które kupuję niemal zawsze przy okazji wyjazdów, bez okazji i przez przypadek :)

Materiał w kratkę kupiłam podczas ostatnich wakacji w węgierskim miasteczku Zalaegerszeg. Historię moich niezwykłych zakupów opisałam tutaj (klik). Przeleżała kratka co przeleżeć miała, aż wreszcie się doczekała....

Na tę kratkę od początku miałam plan. Wiedziałam, że powstanie z niej sukienka i wiedziałam, że kiedyś ją uszyję. Potrzeba - i to nagła - pojawiła się na dzień przed Wigilią. Miałam wyjechać z rodziną na świąteczny wypoczynek. Przymiarki wiszących ubrań w szafie uświadomiły mi, że poszalałam z jedzeniem i niestety nic na mnie nie pasuje....Przykra sprawa.....Wyciągnęłam kratkę. 

Wykrój na sukienkę miałam odrysowany już jakiś czas wcześniej, więc mogłam od razu zabrać się do szycia. Mogłam, ale.....obleciał mnie strach przed kratką. Czasu mało a kratka rządzi się swoimi prawami. Kratkę trzeba pasować, żeby dobrze na szwach wyglądała. Kratka potrafi też pogrubić a moja i tak już nadwyrężona zbędnymi kilogramami sylwetka oraz niezbyt dobre z tym związane samopoczucie - zwyciężyły. Kratka będzie, ale tylko jako dodatek. Za bazę posłuży tkanina a'la cienki jeans. Zmodyfikowałam wykrój i zabrałam się za szycie.




Sukienka prosta i łatwa do szycia nawet dla takich laików jak ja, więc ochoczo zabrałam się do pracy. Zrobiłam zaszewki, zszyłam elementy, wszyłam rękaw, zrobiłam odszycie dekoltu i sukienka powstała w tempie iście ekspresowym. Zrezygnowałam z zamka na plecach, nie tyle z lenistwa, co z pośpiechu. Dekolt w tym modelu jest odpowiednio szeroki, więc z ubieraniem nie ma problemu, ale......nie napiszę, że to najwygodniejsze rozwiązanie. Ten zamek przydałby się, oj przydał.



Sukienka spełniła swoje zadanie. Nie ubrałam jej na Wigilijną kolację, ale posłużyła mi jako wygodne ubranie na inne świąteczne dni. Nosiłam ją z dumą i dobrze się w niej czułam mimo, że wyszła ciut za krótka i ciut za szeroka. Oczywiście mój plan potraktowania kratki jako dodatek "wyszczuplający" do sukienki nie zadziałał, ponieważ źle temat przemyślałam. Gdybym wymodelowała tę kratkę a nie przyszyła "na prosto" chyba byłoby lepiej. Narzekać jednak nie zamierzam, bo sukienka spełnia swoje zadanie. Nowa sukienka, nowe doświadczenia i pierwsza próba kombinatorstwa odzieżowego. Od czegoś trzeba zacząć :)



Miałam nawet plan założyć ją na potrzeby tego wpisu, ale teraz jest więcej niż ciut za szeroka i nie leży już dobrze. Wzięłam się za siebie, wdrożyłam ćwiczenia i zdrowy tryb odżywania a to poskutkowało mniejszymi obwodami. Tym samym sukienka wymaga przeróbki, ale zanim to zrobię postanowiła ją pokazać Wam - nie na żywym organizmie, ale jednak :)

Moje węgierskie wspomnienie....





Pozdrawiam

7 komentarzy:

  1. Wiem to od dawna, każdy uszytek zwłaszcza niedoskonały pomaga doskonalić nasze umiejętności. Brakuje mi troszkę odwagi , by po latach przerwy zabrać się za szycie.Leżących lata materiałów mam troszkę, nie będzie ich szkoda , gdy coś się nie uda. Twój wpis mobilizuje mnie do szycia ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super !!!!! Szkoda tylko żeś nie przystroiła się w kieckę, bo nie wiem jak leży.
    Ja mojej nigdy nie ubralam, bo jakos w biuscie brzydko sie układa. Zaszewek nie zrobilam. Myslisz ze juz na gotowej moglabym przeszyc?

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz, masz jedną ułatwioną sprawę :-) Dziewczyny, które zaczynają szyć ubrania dla siebie, borykają się nie tylko z wyobrażeniem sobie, jak poszczególne części ze sobą pozszywać, żeby wyszedł ciuch, ale także z dopieszczaniem szczegółów - zaszewek, cięć, wzorów. A Ty masz ten problem z głowy, bo jesteś perfekcyjna w takich detalach, umiejętność tę nabywszy przy szyciu przydasiów i maskotek. I to widać, że sukienka jest idealnie odszyta. Nad dopasowaniem do sylwetki jeszcze popracujesz i będziesz już w ogóle mistrzynią :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mistrzynią być nie muszę, ale jakby pasowała to byłabym szczęśliwa :)

      Usuń
  4. Wygląda ciekawie to połączenie jeansu i kratki, ale nie umiem sobie wyobrazić jak leży. Ciekawa jestem tego przodu. To czekamy na koniec ćwiczeń i przeróbkę :)

    OdpowiedzUsuń

Zaangażowałam się w 100% tworząc ten post. Teraz czas na Ciebie, bo przecież wspólnie tworzymy ten blog, choć ja nim administruję. Będzie mi niezwykle miło, jeżeli:

a) zostawisz komentarz pod wpisem - każde Twoje słowo to dla mnie cenna wskazówka i sygnał, że jesteś ze mną
b) polubisz mój profil na FB - dzięki temu będziemy w ciągłym kontakcie
c) możesz mnie śledzić na Instagram i Pinterest, gdzie oprócz szyciowych tematów pokazuję troszkę mego prywatnego życia, ale uprzedzam - nie robię tego zbyt często (brak odpowiedniej ilości czasu)

Jeżeli ten wpis uważasz za cenny, podziel się nim proszę ze znajomym, udostępnij na swoim profilu w mediach społecznościowych.

TOP