Pytacie jak coś uszyć, gdzie kupić materiały, dodatki, zamki, wypustki. Z przyjemnością odpisuję na wszystkie otrzymane e-maile i mam nadzieję, że żadnego nie pozostawiłam bez odpowiedzi...:) Sporo ich jednak na moją skrzynkę ostatnio spływa i przyznaję, że nie daję rady odpowiadać na te same pytania kilka razy dziennie. Przyłapałam się dzisiaj na tym, że zrobiłam "kopiuj-wklej"....Wiem, nieładnie, ale skoro pytanie się powtarza, więc i odpowiedź ta sama...
Najczęściej pytacie - jak nauczyć się szyć? Postanowiłam zatem napisać post z informacjami, które może pomogą wszystkim rozpoczynającym szycie a może zwyczajnie zainspirują do wypracowania swojej własnej metody nauki szycia na maszynie:)
Co jeszcze? Oto zbiór moich doświadczeń do wykorzystania lub nie - dla wszystkich, którzy chcą szyć a nie wiedzą jak się zabrać do samodzielnej nauki:
- Nie kupuj maszyny zanim nie spróbujesz szyć. Nie ma sensu wydawać pieniędzy bez pewności, że szycie to jest to, co da Ci satysfakcję. Ja zaczynałam na niemal 50 -letnim Łuczniku po mojej Mamie (pisałam o maszynie tutaj). Stał zakurzony, nieużywany od 20 lat.Dopiero kiedy miałam pewność, że chcę szyć, zaczęłam się rozglądać za nowym modelem. Nie masz maszyny? Może ktoś z Twojego otoczenia ma egzemplarz, którego nie używa i mógłby pożyczyć na jakiś czas? Nie masz takich możliwości? Pożycz maszynę na godzinę, na tydzień, dwa - w internecie znajdziesz informacje o firmie, która specjalizuje się w wypożyczaniu maszyn:) Na pewno nie kupuj maszyny pod wpływem impulsu lub kierując się tylko ceną - poczytaj, poznaj opinie. Dobra maszyna to podstawa dobrego samopoczucia szyjącego:) - coś o tym wiem:) o moich przygodach z Łucznikiem możecie poczytać tu i tu oraz tu.
- Zanim zaczniesz szyć sprawdź z instrukcją dołączoną do maszyny czy nitka jest dobrze nawleczona, igła odpowiednio osadzona, itp. Takie drobiazgi potrafią zepsuć humor już na początku.
- Przejrzyj szafę i wyciągnij wszystkie niepotrzebne "szmatki" - na początek będą super. Ja sama pierwsze rzeczy szyłam korzystając z niepotrzebnych obrusów, zasłon, itp. Później pokochałam wyprzedaże - końcówki tkanin (pisałam o tym tutaj) aż przyszedł czas, że odważyłam się kupić materiał w regularnej cenie w sklepie:) Nawet go nie zmarnowałam:)
- Nie oczekuj, że siadając do maszyny uszyjesz od razu namiot, sukienkę czy piękną bluzkę. Tak naprawdę pierwsze chwile przy maszynie to próba prowadzenia ściegu. Musisz poczuć maszynę, zobaczyć czy dajesz radę prowadzić ścieg prosto, po łukach, naokoło czy może potrzebujesz czasu na to, aby zaczęło wychodzić tak, jak powinno. Ja ze ściegiem nie miałam zupełnie problemu, więc u mnie ten etap trwał krótko. Małe trudności pojawiały się tylko przy okręgach, ale dosyć szybko sobie z nimi poradziłam.
- Daj sobie czas na poznanie ściegów dostępnych w maszynie, na poznanie jej możliwości, itp. Nie spiesz się. Szycie na maszynie to test cierpliwości. Sama miałam problem z cierpliwością, chciałam szybko, chciałam już....szycie na czas jest możliwe, ale...jak szybko to wolno, bo zazwyczaj kończy się pruciem:)
- Prucie...nie lubię do dzisiaj, choć zdarza mi się coraz rzadziej. Przygotuj się na to, że prucie będzie Ci towarzyszyć od pierwszych chwil:)
- Ścieg opanowany? Czas zacząć uszyć coś prostego. Chyba najprostsza do uszycia jest poszewka na jasiek na tzw. zakładkę. Na pierwsze maszynowe dzieło nadaje się idealnie. Ważne jest mieć jakiś mały sukces już na początku przygody z maszyną - dodaje skrzydeł:) Ja niestety popełniłam błąd i moje pierwsze szycie to....nauka wszywania zamka....wiem - szaleństwo:) Wymyśliłam sobie, że dopóki nie będę umiała wszywać zamka to nie mam co się brać za jakieś konkretne dzieło. Skąd taki pomysł? - do dzisiaj nie wiem:) Ambitnie, ale udało się.
- Podnoś sobie poprzeczkę stopniowo. Z własnego doświadczenia wiem, że najlepiej jest tak dobierać pomysły na szycie, aby nie frustrowały a rozwijały. Poszewka na jasiek uszyta? Poćwicz wszywanie zamka lub obszywania dziurek na guziki. Kiedy to opanujesz może skusisz się na uszycie kosmetyczki a potem torebki, itp. Podobnie jeżeli masz w planach szycie ubrań - od najłatwiejszych projektów do coraz trudniejszych. Kiedy opanujesz podstawy przyjdzie czas na kreatywność, własną twórczość.
- Nie kupuj od razu specjalistycznych "ułatwiaczy" krawieckich typu linijka, itp. Przyjdzie na to czas. Na początku możesz sobie radzić korzystając z tego, co masz w domu (poczytaj tutaj). Prujka? Ułatwia prucie, ale świetnie nadają się do tego celu małe nożyczki. Kreda krawiecka? Można, ale zwykły ołówek też się nada. Ja w akcesoria krawieckie inwestuję stopniowo. Po kilku miesiącach dorobiłam się już kilku:) Jedynie nie warto oszczędzać na nożyczkach. Dobre, ostre nożyczki to połowa sukcesu.
- Krojąc materiał pod konkretny projekt nie spiesz się. Sama widzę, ze dokładny wykrój to później dobre szycie.
- Nie poddawaj się - nie zawsze wyjdzie w 100% tak jak powinno, ale jak miło jest trzymać w ręce coś, co jest własnoręcznie zrobione.
- Szukaj porad, tutoriali, instrukcji w internecie - prawdziwej skarbnicy.
- Nie poddawaj się, nie frustruj, nie zniechęcaj. Nie szyj na siłę, odłóż na kilka dni to, co dzisiaj za trudne.
- Szyj, szyj, szyj. Nie obrażaj się na maszynę:) Trening czyni mistrza - w przypadku szycia to powiedzenie się sprawdza w dużym stopniu:)
Uświadomiła mi to Magdiczka wczoraj wieczorową porą, dzieląc się ze mną radą odnośnie szycia ubrań, które są mi obce a na szycie których mam chęć. Napisała mi:
Perfekcjonizm może być zaletą, ale też potrafi utrudniać:)
Pamietam jak prawie dwa lata temu pozyczylam od kolezanki maszyne ,aby wszyc tasme marszczaca do firanki ( Pierwszy raz mialam stycznosc z maszyna ). Zanim oddalam ja to zdazylam wszyc tasme do firanki i trzy podusie uszyc dla bratanic :) W ciagu dwoch dni ,od tak usiadlam z pomyslem i szylam :) Pozniej po jakims czasie maz kupil mi maszyne. I tak sie zaczela moja nauka,przygoda z maszyna :) Najwazniejsza Rada dla Poczatkujacego : Aby najpierw sprobowal ,pozyczyl maszyne. Popieram :) Pozdrawiam i Zycze Powodzenia z szyciem rzeczy :)
OdpowiedzUsuńJa również życzę powodzenia:) Widzę, że przygoda z szyciem u Ciebie również rozpoczęła się tak jakby "przez przypadek":)
UsuńDokladnie mozna to tak nazwac: Przez przypadek :):) Pozdrawiam :)
UsuńPodpisuję się obiema rękami pod tym co napisałaś :) U mnie najgorzej jest z cierpliwością...też od razu chciałabym wszystko wiedzieć i mieć już, ale najważniejsze dać sobie czas:) Powolutku się tego uczę :) I prucie...dla mnie to istna katorga ;)
OdpowiedzUsuńCierpliwośc...och, jaki ja miałam problem z tym na początku:) Dzisiaj już jest lepiej, mam wrażenie, że jakoś dojrzalej podchodzę do moich planów szyciowych, spokojniej:) A prucie....ech, było, jest i będzie. Myślę, że nawet doświadczonym szyjącym i wielkim sławnym zdarza się co jakiś czas pruć. Nie ma wyboru - prucie trzeba zaakceptować:)
UsuńBardzo fajnie napisałaś :) zachęcające :) dla mnie samo ustawienie wszystkiego w maszynie to czarna magia :D szkoda że moja mama nie nadaje się na nauczycielkę/przewodniczkę w tym temacie (charakter nie ten) bo ona ma to w 1 palcu.
OdpowiedzUsuńUstawienia maszyny trzeba poznać i poczuć, żeby móc szyć:) Może my tutaj moglibyśmy Ci pomóc? Napisz, postaramy się. Na moim blogu jest tyle cudownych odwiedzających, że na pewno znajdzie się ktoś, kto będzie mógł podzielić się radą, doświadczeniem i wiedzą.
UsuńFajne rady, ja chyba powinnam wziąć sobie do serca tą ostatnią - "POZWÓL SOBIE NA NIEDOSKONAŁOŚĆ" bo to mnie często gubi, rezygnuję z czegoś jak nie wychodzi tak perfekcyjnie jak bym chciała :-)
OdpowiedzUsuńHaha, dla mnie również ta rada jest mega na czasie. Niedoskonałość to jest słowo, które ciężko mi przechodzi przez gardło kiedy szyję:) Moja wewnętrzna kontrola jakości....ech....
UsuńSwietny post. Ja mam w domu maszyne Lucznik 743 od tesciowej. Juz chcialam kupicnowa, ale maz wyszukal w internecie instrukcje obslugi do niej i stw, bym najpierw sprawdzila czy to jest to, co chce robic a potem pomyslec o nowej maszynie.
OdpowiedzUsuńMyślę, że to dobry kierunek. Jak dasz radę na Łuczniku to potem przejście na nowszy model będzie jak przesiadka z malucha do mercedesa:) choć ja czasami mojego Łucznika uruchamiam, mimo, że mam Silvercresta - na Łuczniku mogę hm...szyć najtrudniejsze tkaniny, największe grubości itp.
UsuńO, w wielu punktach zgadzam się z Tobą w pełni! Najbardziej z tym odkładaniem na jakiś czas, żeby przetrawić jakąś kłopotliwą rzecz :-) Zdarza mi się często, że czytam i czytam opis i nic nie rozumiem, międlę szyte kawałki, obracam w tę i we w tę i nijak nie wiem, co do czego którą stroną i jak to zszyć, a po dwóch dniach - iluminacja! Nie wiem, jak to się dzieje, że nagle rozumiem i wiem :-) No i to prucie (i fastrygowanie, brrr) - czasem na początku więcej tych dwóch niż samego szycia ;-)
OdpowiedzUsuńJednak w kwestii ołówka mam odmienne zdanie - od 9 miesięcy nie mogę go sprać z pierwszej poszewki ;-)) Akurat w kwestii najtańszych przydasiów za 3 - 10 zł stoję na stanowisku, że bardzo cieszą, pomagają, a nie rujnują.
A w ogóle - świetny wpis :-)
Ja też tak czasami mam, że coś zacznę, nie idzie. Odkładam i za kilka dni "Tadaaam!" Olśnienie:)
UsuńCo do przydasi - chyba źle to opisałam w poście:) Oczywiście uważam, że te najtańsze warto kupić, ale może nie na pierwszy raz z maszyną...Moim zdaniem szkoda na nawet najtańsze zakupy jeżeli nie wiem czy z maszyną się polubię. Po pierwszym, drugim spotkaniu z maszyną i chęcią dalszych - jak najbardziej, zakup kredki krawieckiej, centymetra, prujki wskazany:)
Tak długo nie miałam okazji porządnie zatracić się w internetowej czasoprzestrzeni (w maszynowej niestety też...), a tu u Ciebie tyle nowego, a sama Ty już na wyżynach!
OdpowiedzUsuńA ten wpis - świetny! Podpisuję się pod każdym punktem obiema rękami, (zwłaszcza, że akurat nie trzymam w nich igły ;-) - tą chwilowo kontuzjowaną też. Nie znaczy to wcale, że się ich ściśle trzymałam, ale to dlatego, że ten wpis, Adelo, jest kilka miesięcy spóźniony - o ile byłabym mądrzejsza, gdybyś zredagowała ten elementarz Małej Krawcowej szybciej! :D
No, w pierwszym punkcie było ze mną inaczej: zaczęłam od kupienia maszyny beż żadnych prób, wypożyczania, szukania wśród rodziny. A to dlatego, że czułam jakiś wewnętrzny, nie bardzo czymkolwiek uzasadniony imperatyw nie do przezwyciężenia, że muszę i będę szyć!
Niestety, nie radzę sobie zupełnie w kwestii kupowania przydasiów, zawsze coś "niezbędnego" zauważę w pasmanterii, a to trzecie nożyce, a to nową stopkę, nowy odcień nici albo przynajmniej parę metrów koronki.
Adelo, powodzenia, inspiracji, cierpliwości! Teraz czekam na relację z przygody odzieżowej :)
Rudolfinko - dużo zdrówka życzę:) Stęskniłam się za Twoimi wpisami:) Mam nadzieję, że szybko wrócisz do pełnej sprawności.
UsuńJesteś kamikadze maszynowym:) No, ale jak miałam wewnętrzny głos....to w pełni rozumiem:)
Przydasie - tak, ja teraz też tak mam, ale pisząc o nich miałam na myśli taki totalny początek - pierwsze dni, chwile. Wychodzę z założenia, że po kilku razach już się wie czy szycie zagości na stałe w naszym życiu czy nie:)
Relacja z przygody odzieżowej będzie, będzie:) Odłożyłam sobie temat na weekend, bo w tygodniu nie mam aż tyle czasu a na pierwsze odzieżowe, poważne szycie potrzebuję czasu na krojenie, skupienie, zebranie myśli, itp:)
Kamikadze? - haha! mogę się odwzajemnić tym komplementem, biorąc pod uwagę Twoje podejmowanie się naprawdę dużych (w tym dosłownym sensie też) wyzwań :)
UsuńTak naprawdę nauczyłam się szyć z instrukcji do naszej maszyny i Z TEGO BLOGA! I tę drugą metodę polecam całym sercem! :)
Co do przydasiów, to pełna zgoda: początki są decydujące, to właśnie z tego okresu zalegają mi szufladę fioletowe krawieckie mazaki, które nie z każdej tkaniny chcą równie szybko zejść (jeśli w ogóle) i inne tego typu kwiatki ;-)
Teraz wiem, że tak naprawdę potrzebuję dobrych ostrych nożyc (które są nie do ruszenia w innych niż krawieckie cele), nożyc ząbkowanych, maty, dużej ekierki i dobrej kredy/ołówka. I może więcej cierpliwości przy krojeniu...;-)
Ha, ja też mam ten diabelny fioletowy pisak, który miał znikać a jakoś nie znika.....
UsuńNożyce - tak, w to warto zainwestować od początku:) Ja ostatnio kupiłam sobie nożyce krawieckie w Lidlu i powiem tak - jestem zachwycona! Ciągle są ostre, nie pozwalam ich nikomu dotknąć i są tylko do materiałów:)
Nożyce ząbkowane - tak, to tez jest na liście moich zakupów. Matę już mam (polecam), dużą ekierkę też (taką szkolną - tablicową) i kredę, którą można ostrzyć:) Jak się szyje to inwestowanie w te ułatwiacze jest wskazane:)
I dziękuję za komplement:) Nawet nie wiedziałam, że z mojego bloga można nauczyć się szyć....Buźka
UsuńJa moją przygodę z maszyną rozpoczęłam w grudniu 2013 ;) Tak samo jak Ty, jestem samoukiem i nie posiadam, żadnego wykształcenia w tym temacie. Zgadzam się ze wszystkim co napisałaś. Praktyka czyni mistrza!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię cieplutko :)
AJ - widzisz, mamy podobny start:) I obie nadal kochamy szyć:) Nie uważam siebie za jakąś wytrawną krawcową, ale cieszę się, że już coś potrafię ze sobą zszyć:) Chciałam aby ten post i właśnie Twój i innych komentarze pokazały innym "zupełnie zielonym" chcącym szyć, dał nadzieję i wiarę w to, że nie trzeba chodzić do szkół aby realizować się przy maszynie:) Twoje uszytki podziwiam każdego dnia. Każdy z nas realizuje się w czymś innym i to jest super:)
UsuńSama prawda! Aby szyć, trzeba tego chcieć, bo na siłę to nic się nie uda. Zgadzam się z każdym Twoim słowem. Ja też zaczęłam szyć na starym Łuczniku mamy, a jak poszłam mieszkać na swoje, to kupiłam maszynę. Wielu wspaniałych szyciowych pomysłów Ci Życzę!
OdpowiedzUsuńNo tak, bez chęci raczej się nie da:) Nic na siłę:) Ja również życzę wspaniałych szyciowych pomysłów:)
UsuńWedług mnie zawarłaś najistotniejsze wskazówki jakie przydają się podczas szycia - nie tylko na początku :-) Jakbym czytała z własnego doświadczenia :-) Świetne rady!
OdpowiedzUsuńDziękuję Helen:)
Usuńojej, zostałam zacytowana! :D Ależ proszę - zwłaszcza przy ciuchach, jak się chce idealnie na początku szycia, to jedną rzecz będzie się poprawiać aż się tego nie znienawidzi.
OdpowiedzUsuńA co do rad - z prawie wszystkimi się zgadzam, oprócz podstawowych akcesoriów. Prujkę, mydełko i centymetr krawiecki warto kupić na samym początku. W sumie to są zakupy za ok. 10 zł, więc nie jest źle, a ułatwiają życie :)
Fajne masz te wpisy... lubię czytać Twojego bloga :)
Magdiczka, no taką mądrą rzecz napisałaś mi, że nie mogłam jej nie zacytować:) Perfekcjonizm szyciowy czasami mnie hamuje w rozwoju:) dlatego Twoją mądrość sobie zapisałam, wydrukowałam, nakleiłam obok maszyny i mam zamiar stosować:)
UsuńPodstawowe akcesoria - tak, jak najbardziej, ale moje zdanie jest takie, że jak po dwóch, trzech spotkaniach z maszyną poczuje się zew to wtedy kierunek pasmanteria:) Wcześniej nie ma sensu. Wychodzę z założenia, że po co wydawać nawet te 10 pln skoro potem wrzucę je do szuflady na zawsze:))))
Dziękuję:) A ja lubię czytać Twoje komentarze na moim blogu:) I cieszę się, że jesteś ze mną niemal od początku. Jesteś moją muzą "ciuchową":)
A w ogóle to ogromnie podoba mi się, i szanuję, i doceniam, że u Ciebie właściwie żaden komentarz nie pozostaje bez reakcji :D
OdpowiedzUsuńJakże mogłoby być inaczej??? To tak, jakby ktoś dzwonił a ja nie odebrałabym telefonu...Nie mogłabym:)))
UsuńPamiętam moje początki, aaach aż się łezka w oku kręci ;) Najpierw "szycie" ręczne (fastrygowałam cała z siebie dumna, że umiem szyć :D) Później te chusteczki i ubranka dla lalek barbie (ubranka to może za dużo powiedziane, to były spódnice, takie na gumce ;) ) no i zapadające w pamięć uwagi babci i dziadka "Tylko nie przyszyj sobie palca!" - do tej pory nie wiem jak to jest możliwe, a oboje mówili to niezależnie... Kiedy to było, hehe :)
OdpowiedzUsuńA teraz merytorycznie ;) Super, że napisałaś o tym, żeby pożyczyć maszynę. To jest na prawdę ważne, żeby najpierw gdzieś (gdziekolwiek!!) spróbować, czy w ogóle załapiemy bakcyla. Inaczej nie ma sensu kupowanie maszyny. No i podpowiedzi co zrobić na początek :) Ja bym jeszcze dodała do listy taką torebkę na zakupy - typowy worek z uszami. Też jest proste do zrobienia, a satysfakcja chyba trochę większa niż z poszewką na poduszkę :)
No i podpisuję się w 100% pod tym, że to co szyjemy same (zwłaszcza na początku) nie będzie jak ze sklepu. Może i będzie trochę niedoskonałe, albo gdzieś lekko krzywe, ale zaręczam że będzie o niebo lepsze niż to kupione, bo będzie WŁASNE! Zrobione własnoręcznie i ze wszystkimi łączącymi się z daną rzeczą emocjami. Mam masę takich ciuchów i nosi się je o niebo lepiej niż te sklepowe. Nie wspominając już tego, że są jedyne w swoim rodzaju i nikt na świecie takich nie ma ;D
A początkującym życzę cierpliwości :)
Cudne masz wspomnienia:) Moje z maszyną są dosyć świeże, ale takie z dzieciństwa związane są z szydełkowaniem - jakie ja jako dziecko i panienka serwetki i cuda na szydełku robiłam, ubranka dla lalek. Wow, muszę kiedyś spróbować czy jeszcze potrafię....
UsuńTak, torba taka zwykła jak najbardziej. Dumnie jest później chodzić z taką na zakupy:) własnoręcznie uszytą:) A z tym, że gdzieś krzywo, itp. Ja jak zaczęłam się przyglądać tym rzeczom sklepowym to przestałam mieć kompleksy, że u mnie nie zawsze jest super hiper. Jak widzę jak wszywane są zamki do poszewek....
Mnie czasami pytają " a nie lepiej Ci kupić w sklepie? Tyle czasu musisz poświęcić na uszycie, czy to warto?" odpowiadam WARTO! Bo tak naprawdę w moim szyciu wcale nie chodzi o to, aby było taniej czy szybciej...w tym jest głębszy sens:)
Wszystkim nam życzę cierpliwości i dużo wytrwałości.
Mam takie samo podejście :) Często jest też tak, że te sklepowe zaraz się prują, a te nasze mają jakąś dłuższą żywotność...
UsuńTeż miałam przeprawy z szydełkiem i jeszcze z jakimś wyszywaniem czy haftowaniem ;) Nie mówiąc już o plecionych bransoletkach z muliny :D
U mnie też czasem jest podnoszony ten wątek "czy to warto" i odpowiedź jest identyczna jak u Ciebie :) Bo najczęściej to nie chodzi o to, żeby było taniej, czy szybciej. Czasem jedna sukienka zajmuje 3 tygodnie, a przyszycie łaty do spodni 1,5 miesiąca (i dalej czeka...). Chodzi o to, żeby zrobić coś samodzielnie, żeby zająć czymś ręce i głowę, a w moim wypadku dodatkowo oderwać się na chwilę od pieluch i znaleźć 5 minut tylko dla siebie, na coś co sprawia mi ogromną przyjemność :)
Wiem, że dzisiaj spamuję, ale zainspirowałaś mnie do tego, żeby dzisiaj zamiast narzekać na brak czasu wziąć się do roboty ;) łaty zajęły 20 minut i jeszcze dodatkowo machnęłam dwie inne rzeczy z kupki rzeczy do zrobienia ;) Coraz mniej mnie blokuje do szycia nowych rzeczy, jupi! :) (takie głupie postanowienie... "nie zacznę nic nowego, dopóki nie skończę tego co już zaczęłam...")
UsuńTaaak, zgadzam się z Tobą - oderwać się, znaleźć 5 minut dla siebie, na coś co sprawia przyjemność....:)))))
UsuńA Twoje postanowienie powinno być też moje:) Mam w szafie kilka takich odłożonych na później zaczętych rzeczy...Ostatnio wzięłam się za wykańczanie ich, ale znowu część została w szafie i poczeka...Ale co tam stosuję się do moje własnej rady:) "Nie szyj na siłę, odłóż na kilka dni to, co dzisiaj za trudne"
Adelo - świetny wpis! Tak wiele rad można wykorzystać nie tylko na początku... Np wczoraj nie mogłam sobie znaleźć miejsca, więc siadam do maszyny... chwytam jedną rzecz i nic, chwytam kolejną i też jakoś nie zaskakuje... W końcu wzięłam się za wypracowanie materiałów :D A szycie odłożyłam na dzisiaj - pewnie będzie skuteczniejsze :)
OdpowiedzUsuńDla mnie radą "the best" jest ta z początku " Aby nauczyć się szyć na maszynie trzeba tego chcieć, mieć dużo zapału, zaparcia i nie zrażać się porażkami, bo porażki są wpisane w szycie - szczególnie na początku." I myślę, że w miejsce o szyciu można wstawić każdą czynność, a nadal będzie aktualne i życiowe :)
Pozdrawiam :)
:)))))
UsuńNie pamiętam już jak to się u mnie z szyciem zaczęło, pierwsze sukienki dla lalek szyłam już w wieku 8 lat i do tej pory je mam i nawet moja córka się nimi bawi:-) , na maszynie zaczęłam szyć jakoś tak około 16-go roku życia i wtedy szyłam sukienki już dla siebie :-). Dobrze jest mieć w domu starą maszynę, albo pożyczyć od kogoś żeby zaczać naukę, warto też jak już się zacznie szyć kupić jakąś książke poradnik, żeby mieć pod ręką wiele podstawowych informacji np dlaczego maszyna zaczyna pentelkować albo przerywa ścieg czy jaką igłą najlepiej szyć dany materiał. Zapraszam do mnie i pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, dziękuję za zaproszenie. Spóźniona, ale na pewno skorzystam i odwiedzę:)
UsuńPodpowiem,ze swietnie sie sprawdza zwykle mydlo jak juz sie plaskie robi wyschnie rysujemy po tkaninie ile wlezie,a jak sie stepi lub zlamie mozna przystrugac nozem- nie dosc ze nie plami to jeszcze pachnie :-) A jesli chodzi o cwiczenia to stara igla,bo nowej szkoda stepic po kartce w linie czy w kratke bez nitki - tak uczylam sie szyc prosto
OdpowiedzUsuńŚwietne rady, takie zwyczajne-niezwyczaje "patenty" są najlepsze. Dziękuję i pozdrawiam
UsuńSuper wpis, dzięki niemu postanowiłam że nie bedę się zrażać. Moja przygoda na pożyczonej maszynie trwa dopiero od tygodnia. Na pierwszy ogień uszyłam pościel dla synka własnie na zakładkę i nieskromnie powiem że myślałam że bedzie gorzej. Gdyby nie te tępe nożyczki (bez nich ani rusz!) byłoby jeszcze lepiej. W materiały zaopatruję się szmateksach i każdemu polecam bo można tam znaleźć prawdziwe perełki.
OdpowiedzUsuńOd dziś jestem stała wywalczynią tego bloga. Pozdrawiam. ;)
Fiorino Witaj! Początki bywają trudne, ale widzę, że złapałaś bakcyla:)
UsuńKochana zainspirowałaś mnie do powrotu do szycia. Jakiś rok temu kupiłam masznę i zaczełam szyć. Ale popełniłam błąd- zaczełam od razu od szycia ubrań:D Pierwszą uszyłam bluzeczkę, z bardzo ciężkiego materiału ( delikatnego, lejącego ) i w sumie po poprawkach, ale wyszła;) Z jednym małym minusem, ze nie wiedziałam jak wykańcza się rękawy, dekolty :D Następnie zabrałam się za prostą spódnicę też wyszła, problem był w wszyciem zamka. Następnie podjełam próbę uszycia sukienki z wykroju - i tu poległam :D sukienka leży niedokończona do dnia dzisiejszego. A po przeczytaniu bloga - powróciłam do szycia. Ale podeszłam racjonalnie - najpierw fartuszek z materiału znalezionego w domu. Wyszedł fajnie i jestem w niego dumna;) A wyszedł ponieważ mierzyłam siły na zamiary, postępowałam powoli, skupiałam się na detalach, dużo spędziłam przy żelazku. I przypomniałam sobie dlaczego tak mnie ciagnęło do szycia;)
OdpowiedzUsuńCieszę się :) Szycie daje dużo przyjemności. Ja wyznaję zasadę, że lepiej wolniej ale szybciej :) Życzę wielu prostych ściegów i wspaniałych uszytków!
UsuńBardzo podoba mi się Twój blog. Od kilku dni buszuję po necie i szukam wskazówek, jak szyć, jak robić wykroje, jak wszyć zamek kryty, gdzie znaleźć podstawowe wykroje np. na bluzkę koszulową czy taką na ramiączkach na upały. Chciałabym uszyć pościel, pokrowce na fotele i na poduchy na taras, plany mam bardzo ambitne, ale boję sie za to zabrać, bo wydaje mi się to za trudne. Dlatego szukam wskazówek i dobrych rad. Najlepsza byłaby jakaś doświadczona koleżanka, która doradzi, podpowie czy pomoze poprawić, ale nie mam. Kiedyś trochę szyłam, ale to były lata świetlne temu, jak dzieci były małe. Uszyłam sobie ciążówkę (wtedy sie takie nosiło) potem spodenki dziecku, naszywałam łaty na spodnie, koszule nocną. Pożyczałam Burdy w antykwariacie i robiłam wykroje (płaciło sie za dobę). Nie wiem czy teraz można wypożyczyć gdzieś Burdę. Teraz po latach wyjęłam starego Łucznika, ale nie dało sie na nim szyć, rwał nitkę, pętelkował, nie mogłam sobie z nim poradzić no i wreszcie kupiłam sobie na raty nowego łucznika. Ten jest super, ma wiele funkcji i możliwości, tylko jeszcze ich wszystkich nie potrafię wykorzystać. Mam nadzieję, że się tu od was czegoś nauczę, Na razie szyję ściereczki do rąk ze starych ręczników kąpielowych i jestem z nich bardzo dumna i robię drobne poprawki np. wstawiam łaty do spodni itp. Kiedyś, bardzo dawno temu trochę próbowałam szyć, ale miałam więcej fantazji i odwagi, teraz się boję, że zepsuje materiał, nie wiem jak taki wykrój zaplanować, ile trzeba materiału itp. Do krawcowej oddać, to za drogo, a poza tym chciałabym sama się nauczyć szyć, wtedy mogłabym sobie uszyć, co bym chciała, czuję, że to by sie dało zrobić, ale ciągle się boję, że po drodze polegnę. "Chciałabym, a boję się". Poza tym tyle rzeczy mogłabym przerobić, dopasować. Mam duzo ciuchów, ale albo za duże albo za małe, bo tu przytyłam, tam schudłam, figura mi się zmieniła, poza tym moda sie zmienia. Widziałam taki program, jak dziewczyny z używanych ciuchów potrafiły wyczarować super kreacje, np. z kurki kamizelkę, łączyły dżins z kwiatkami i powstawały fajne, oryginalne ciuszki. Ale to trzeba mieć fantazję i umiejętności szycia. Mam nadzieję, że tu znajdę inspirację i wsparcie. Pozdrawiam serdecznie. Ewelina z Gliwic
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi sie Twój blog. Kiedyś dawno temu próbowałam troche szyc, ale już zapomniałam wiele rzeczy. Szukam dobrych rad, wskazówek jak szyć, inspiracji i wsparcia. Kupiłam maszynę do szycia, ale na razie szyję ściereczki do rąk ze starych ręczników i robię drobne naprawy typu łaty w spodniach. Chciałabym umieć uszyć sobie bluzkę koszulową i na ramiączkach, na upały, szlafrok, podomkę, dopasować lub przerobić jakiś stary ciuszek, ale z tym mam problemy. PPozdrawiam serdecznie. Ewelina
OdpowiedzUsuńŚwietny blog, na pewno nie raz zerknę... no dobra, pewnie częściej ;) Zaczynam szycie od podstaw, pewnie dlatego. Jestem na poziomie instrukcji ;) Zapraszam na mój blog, będę dodawać moje zmagania, może uda się coś stworzyć :). Pozdrawiam Serdecznie!
OdpowiedzUsuńDzień dobry, tak szycie samemu świetna zabawa radość i sztuka czytając was aż serce się raduje oglądam blogi o szyciu samodzielnym i kocykach Minky sama też szyję polecam zobaczyć bloga
OdpowiedzUsuńhttp://mundo-helenki.blog.pl/ myślę że się spodoba jeśli tak polećcie dalej podpowiedzcie co zmienić są tam autorskie produkcje żadnych Chin ;)Pozdrawiam.
ja się głównie z ksiązek i poradników uczyłam. Podstawy mama mi pokazała. Ma u siebie jeszcze starą maszynę Łucznika i własnie na niej się uczyłam. Ja sobie kupiłam nową Lidię 2016 w Galerii Łucznik razem z masą podręczników, o wiele lepiej się na niej pracuje
OdpowiedzUsuńRewelacyjny blog - wlasnie dzieki niemu nabralam checi na szycie.Tydzien temu dostalam maszyne SINGER od meza(totalny zdziw-mezczyzni potrafia czasami sluchac) wiec rozpoczynam moja przygode z szyciem. Checi do nauki sa ale brak wprawy -pewno przyjdzie z czasem -miejmy nadziej ale bede probowac dopoki starczy mi sil i cierpliwodci lol zaczynam od podstaw - poduszeczka juz jest wiec moze nie bedzie tak zle. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMoje początki były meeega trudne, ale małymi kroczkami i do przodu. Pierwsze informacje czerpałam od babci, a tak to internet i książka taka o podstawach szycia. Na początku działałam na wykrojach gotowych, łatwych i sprawdzonych, a teraz już muszę się pochwalić, że w większości kombinuję po swojemu. Co do maszyny to mam Patrycja 2090 z Galerii Łucznik, to już taka porządna maszyna, 210 programów szycia mówi samo za siebie, ale jak już ktoś jest dobry w te klocki to doceni Patrycje :) Pierwsza cecha niezbędna do nauczenia się szycia? Cierpliwość :D
OdpowiedzUsuń3 ostatnie porady dla mnie właśnie najcenniejsze, po pierwsze nie ma się co na maszynę obrażać, trzeba się z nią zaprzyjaźnić a wiadomo że w przyjaźni mamy słabsze i lepsze dni, po drugie nie wściekać się jak nie wychodzi bo jak ma nas to denerwować zamiast sprawiać przyjemność to lepiej sobie od razu odpuścić, no i internet! ja uczę się tylko z pomocą for, blogów (a szyjących u nas dziewczyn, które uczą jak to robić całe mnóstwo) i stronek darmowych jak przepisnaszycie, nie zawsze wychodzi mi wszystko idealnie ale zawsze sprawia frajdę i o to ma przede wszystkim chodzić
OdpowiedzUsuńprzede wszystkim trzeba mieć sensowną maszynę, taką z którą łatwo się będzie pracowało, bo nadmiar funkcji i kupowanie niewiadomo jak wypasionej maszyny na zapas może czasami całą naukę utrudnić, super jest do domowego szycia Bernina Sew&Go 5 a teraz jest w super promocji właśnie na 659 zł z ponad tysiąca więc dla siostry już jest schowana i dostanie w świątecznym prezencie
OdpowiedzUsuń