października 10, 2014

Podpatrzone:)

Nie mogłam się oprzeć:) Postanowiłam zaspokoić swoją ciekawość. Macie tak czasami? Niby nic istotnego, nic ważnego a jednak wierci, nie daje o sobie zapomnieć, kusi....Tak było ze mną:) W drodze do domu postanowiłam wstąpić i sprawdzić. W zasadzie nie spodziewałam się, że jeszcze jakikolwiek egzemplarz będzie dostępny o tak późno popołudniowej godzinie...


Gdzieś około 16.00 zaparkowałam pod sklepem Lidl i weszłam do środka. Niespiesznie zmierzałam w kierunku koszy z produktami z gazetki, wrzucając do swojego wózka zakupowego produkty pierwszej potrzeby. Spokojnie dotarłam do strefy z aktualną ofertą i pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to ten wszechobecny bałagan - kurtki pomieszane ze spodniami, bluzy z butami. Jeden wielki misz masz. Czasami zastanawiam się dlaczego ludzie rzucają oglądany produkt gdzie popadnie zamiast odłożyć na miejsce. O złożeniu czy włożeniu do opakowania nawet nie wspominam. Lenistwo czy wygodnictwo? Jakże przyjemniej byłoby.....

W każdym razie nie zauważyłam produktu, który mnie do Lidla przyciągnął:) W sumie zdziwiona nie byłam, bo o tej godzinie trudno, aby był. Pamiętałam doskonale jak szybko zniknęły kartony ostatnim razem. 

Noga za nogą pchałam wózek w kierunku kas. Zatrzymałam się, bo nie wierzyłam własnym oczom. Godzina 16.00 w czwartek, osiem godzin po otwarciu sklepu a w koszach......niesamowita ilość kartonów z maszynami do szycia Silvercrest.
Stanęłam, spojrzałam, policzyłam - 9 sztuk. Wszystkie kartony pozaklejane oryginalnie, nikt ich nie otwierał, nie oglądał. Szczerze nie mogłam uwierzyć, bo ja w grudniu zeszłego roku ledwo maszynę kupiłam (pisałam o tym tutaj - klik). Wczoraj stały i czekały na potencjalnych kupujących. Czyżby skończył się bum na maszyny z Lidla czy tylko w moim mieście maszyny czekają?

Kilka kroków dalej zobaczyłam zestawy krawieckie. Znacznie mniej ich było, w zasadzie już jakaś ich końcówka. Kupiłam sobie zestaw nici, bo czasami te małe szpuleczki z różnymi kolorami nitek ratują mnie w sytuacji, kiedy akurat potrzebuję jakiegoś koloru, którego nie mam w szafie. 

Ciekawość zaspokoiłam, przy okazji zrobiłam zakupy i szczęśliwa wróciłam do domu. A w domu....metamorfoza pokoju córki. Taka planowana-nieplanowana. Miała być drobna zmiana, odmalowanie ścian a zrobił się wielki remont. Trzecie popołudnie i wieczór spędzony z Moonszem, z pędzlem, wałkiem, farbami, tapetą, itp. Jutro ciąg dalszy a już za dni kilka będzie wielkie szycie. Nowe zasłonki, nowe dodatki, pościel, podusie, narzuta, pokrowce, itp. Część tkanin już mam, niektóre rzeczy jeszcze nie dotarły, ale już jestem podekscytowana. I wiecie co? Cieszę się, że rok temu mój Moonsz wpadł na pomysł i podsunął mi maszynę. Gdyby nie On, to dzisiaj siedziałabym i się zastanawiała, gdzie odpowiednie dodatki kupię lub kto mi je uszyje. Fajnie nie musieć się zastanawiać:) Fajnie planować a jeszcze fajniej będzie szyć. Niedługo:)











16 komentarzy:

  1. Z niecierpliwością czekam na efekty Waszej pracy,bo to,że będzie super to już wiem : ). Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bedzie Suuper pokoik :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na efekt końcowy :) Ciekawa jestem co wymyśliłaś...

    OdpowiedzUsuń
  4. W Rzeszowie było jeszcze 6 sztuk! Dlatego chwilowo zwątpiłam czy brać, ale wzięęęłam ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, a dlaczego zwątpiłaś? I skoro wzięłaś to jakie pierwsze wrażenia? jak się szyje?

      Usuń
  5. Oby prace się niedługo skończyły ;) Bo ja też czekam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochane, musicie się uzbroić w cierpliwość, bo do końca prac droga dłuuuga.....Myślałam, że sobie stanę, machnę pędzlem raz i dwa i meble pomalowane. A tu nie.....to mozolna i niezwykle precyzyjna robota, jeżeli ma się tak jak ja wrodzoną potrzebę, aby było idealnie, hihihi:) Jak wreszcie pomaluję to muszę jeszcze uszyć to i owo....

    OdpowiedzUsuń
  7. A to ciekawe, że tak długo się trzymały. Ja swojego silvercresta kupowałam 2 lata temu i było czatowanie pod sklepem jakby sztabki złota mieli rozdawać. Pierwsze kilka(naście) sztuk zeszło w przeciągu piętnastu minut od otwarcia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joule ja też mam takie doświadczenia jak Ty:) A teraz na maszyny nikt się nie rzucał....u mnie do dzisiaj stoją. Hm...czyżby bum minął?

      Usuń
  8. ...dlatego póki co omijam Lidla. A nuż jeszcze jakąś maszynę zobaczę...

    OdpowiedzUsuń
  9. I ja z niecierpliwością będę czekać na prezentację pokoiku po metamorfozie.
    A malowanie mebli to jednak nie takie hop siup.Wiem coś o tym bo przemalowałam swoje meble kuchenne. Zajęło mi to znacznie więcej czasu niż myślałam. Ale było warto i na pewno zrobiłabym to po raz drugi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, malowanie mebli to nie taka łatwa sprawa:) Ja jeszcze troszkę mam do malowania, ale już jestem baaaaaaaaaardzo zadowolona:)

      Usuń
  10. Cha, cha..... maszyny! Ja marzyłam o Silvercreście wiosną, ale jak zrobiłam rozeznanie rynkowe i wiedziałam że nie dam rady upolować na Allegro - kupiłam "kompromis" - Husqvarnę.... a tu niespodzianka, w gazetce maszynę swoją wymarzoną widzę ! I kupiłam drugą. Wprawdzie z samego rana znajomy bez tłoku stanął z nia przy kasie, a jakiś "obcy" mówi do niego "panie, zostaw to g....o, kup żonie Singera czy coś porządnego, firmowego" Ale się śmiałam !!! Mam dwie maszyny, kocham obie, ale jednak Silvercresta bardziej.

    OdpowiedzUsuń

Zaangażowałam się w 100% tworząc ten post. Teraz czas na Ciebie, bo przecież wspólnie tworzymy ten blog, choć ja nim administruję. Będzie mi niezwykle miło, jeżeli:

a) zostawisz komentarz pod wpisem - każde Twoje słowo to dla mnie cenna wskazówka i sygnał, że jesteś ze mną
b) polubisz mój profil na FB - dzięki temu będziemy w ciągłym kontakcie
c) możesz mnie śledzić na Instagram i Pinterest, gdzie oprócz szyciowych tematów pokazuję troszkę mego prywatnego życia, ale uprzedzam - nie robię tego zbyt często (brak odpowiedniej ilości czasu)

Jeżeli ten wpis uważasz za cenny, podziel się nim proszę ze znajomym, udostępnij na swoim profilu w mediach społecznościowych.

TOP