kwietnia 28, 2016

Kiedyś niemożliwe - dzisiaj stało się...możliwe


Trening przy maszynie naprawdę przynosi efekty. Rzeczy - z pozoru proste - kiedyś były dla mnie niemożliwe a dzisiaj są osiągalne, bo z szyciem jest jak z nauką jazdy na rowerze. Wsiadasz na rower i najpierw masz kłopoty z utrzymaniem równowagi. Przewrócisz się raz, drugi, trzeci a nawet i kolejny. Człowiek jest poobijany, ale wsiada znowu i podejmuje kolejne próby - o ile oczywiście wcześniej się nie zniechęci. Przychodzi później taki moment, że wywrotek coraz mniej, jazda na rowerze staje się przyjemnością a umiejętność jest jakby naturalna. Po prostu się wie jak jechać, żeby się nie przewrócić. Podobnie jest z szyciem.....

Moje szycie jest właśnie taką nauką jazdy na rowerze. Było trudno, było ciężko i choć wciąż zdobywam nową wiedzę i nowe umiejętności, to dostrzegam, że przychodzi taki moment, kiedy rzeczy wcześniej niemożliwe do uszycia nagle same z siebie stają się możliwe. Dokładnie tak, jak z tym projektem, który dzisiaj chcę Wam pokazać.

Obrus lub bieżnik. Kawałek materiału, podwinięty, zszyty i położony na stół czy ławę. Wydawać by się mogło, że to nic trudnego. W zasadzie tak :) Dla mnie jednak, to takie łatwe zadanie od razu nie było. Kiedyś dawno, dawno temu, pisałam o tym, że chciałabym uszyć obrus, który ma pięknie odszyte rogi w tzw. szew kopertowy (tutaj o tym przeczytacie - klik i tutaj - klik). Podejmowałam próby, ale efekty były dalekie od oczekiwań. Coś tam wychodziło, ale głównie nie wychodziło. Starałam się wyedukować teoretycznie, starałam się praktycznie, ale wciąż moje rogi były rogami, których na swoim stole raczej oglądać nie chciałam. I tak marzenia odłożyłam na bok na dłuuuugi czas.

Pewnie nadal nie podjęłabym się uszycia obrusa, gdyby nie fakt, że miałam dosyć spory kawałek materiału idealnie pasujący do mojego wnętrza. Na tyle długi, że pierwsza myśl jaką miałam i związałam z tą tkaniną, to był właśnie obrus.  Bieżnik w zasadzie....

Najpierw powstał rysunek, na którym rozrysowałam sobie wszystkie wymiary niezbędne do skonstruowania bieżnika - wyliczenia, przemyślenia, luźne notatki. Nie wiem skąd i nie wiem jak zatliła się we mnie pewność, że ja już wiem, jak ładne rogi wykonać. Pewnie to efekt długich godzin spędzonych przez ostatnie dwa lata przy maszynie....

No i uszyłam bieżnik  - wg metody jednej z wielu. Stworzyłam kopertowe wykończenia rogów i nawet mocno się przy tym nie namęczyłam. Zastanawiam się, dlaczego kiedyś to było dla mnie taaaaaakie trudne, choć naprawdę trudne nie jest. Magia :)

Z dumą się nim chwalę. Jedyne, do czego muszę się przyczepić to przeszycia, które wykonałam na rogach. Wzmacniające przeszycia - w moim odczuciu niezbędne. Zapewniam Was, że są zbędne :) Dzisiaj już bym tak nie zrobiła, ale pierwsze próby są u mnie zawsze po to, aby potem mieć co modyfikować w kolejnych projektach. No i sam bieżnik lekko pognieciony na zdjęciach. Wybaczcie, ale wczoraj posłuszeństwa odmówiło żelazko....Poszukuję nowego - jeżeli możecie mi polecić jakiś sprawdzony model, który radzi sobie nawet z największymi zagnieceniami - będę wdzięczna za podpowiedzi.


Bieżnik ma od spodu dość szeroki mankiet, który na lewej stronie prezentuje się całkiem elegancko. Osiągnęłam efekt, o którym marzyłam. Na prawej stronie widoczny jest jedynie szew podwinięcia.




Taki zwyczajny projekt zagościł ostatnio w moim szyciowym świecie. Szwy kopertowe, rogi kopertowe - niby łatwe, ale trudne na początku. Wiem, że nie wszyscy się z takimi rogami już zmierzyli. Obiecałam podczas ostatniej dyskusji na Fb (tutaj-klik), że przygotuję dla Was instrukcję tworzenia kopertowych rogów. Słowa dotrzymam. Materiał na kolejny egzemplarz już kupiłam, więc podczas szycia pstryknę fotki. Kilka dni i będę gotowa.






14 komentarzy:

  1. Piękny materiał, piękny bieżnik, pięknie odszyty! :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tuż przed Bożym Narodzeniem uszyłam 3 długaśne bieżniku wykończone tak jak twój :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kopertowe rogi są świetne! Trzy bieżniki i na dodatek długaśne - zaszalałaś :)

      Usuń
  3. Gratuluję! Czyli ćwiczenie czyni mistrza :-) Moje początki szycia też są bolesne, ale w ten sposób właśnie zdobywam wiedzę. Obym się nie zniechęciła ;-) Czekam na tutorial ;-)
    Piękna tkanina i piękny obrus!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zniechęcenie? Każdego dopada, ale wystarczy przeczekać i szycie idzie dalej :) Powodzenia!

      Usuń
  4. Muszę w końcu spróbować coś uszyć. Moja mama potrafi uszyć wszystko, więc mam nadzieję, że mi pomoże :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dawno u Ciebie nie byłam, ale tu pięknie :-) Myślałam też o szyciu obrusa, mam prostokątny stół, ale moje szyciowe marzenia ostatnimi czasy musiały być odstawione na bok niestety na rzecz drutów i rysunków, ale powrót do szycia zbliża się wielkimi krokami a póki co przy dobrej kawie nadrobię zaległości czytania Twojego bloga. Bardzo pięknie u Ciebie i też ciekawie i merytorycznie, bo szycia uczę się przede wszystkim od Ciebie. Pozdrawiam cieplutko.

    p.s.
    A jakbyś chciała coś podziergać na drutach wieczorową porą, to zapraszam do mnie, gdzie podaję instrukcje na sweterki krok po kroku :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj dziergałam kiedyś sporo - na drutach i na szydełku. Haftowałam również....Dawno to było :) Z przyjemnością zajrzę a może kiedyś powrócę do tego :)

      Usuń
  6. Ja jeszcze trochę sobie poćwiczę na 3 kółkach i może akurat jak zrobisz tutorial, będę już gotowa na jazdę bez trzymanki! ;-)
    Obrus niezwykle dokładnie odszyty - jak zwykle :) - idealny na zimową porę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie na wiosenną :) ale wzór rzeczywiście jakby zimowy :) Jestem pewna, że jesteś gotowa i uszyjesz coś ze mną?

      Usuń
  7. Przecież wiesz, kochana, że duże formy mnie przerażają! ;-)
    Ale przyznaję, tutorial do obrusu jest genialny, muszę tylko znaleźć odpowiednią tkaninę, bo popularne płótna bawelniane, zwłaszcza te o mniejszej gramaturze (moja obserwacja: np.granaty są lepsze od szarości, why?), nie są wdzięcznym materiałem do prania. Wiem, bo mam i poszewki, a i kiedyś pokusiłam się o dużą serwetę na okrągły stolik kawowy - po praniu były takie sobie... A u Ciebie dobrze się sprawują?
    Przepraszam za takie techniczne pytania poza tematem, ale interesuje mnie bieżnik na kawowy stolik, trochę bardziej letni, bo teraz mam filcowy, idealny, ale chcę wreszcie wymienić - masz coś sprawdzonego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Płótna bawełniane po praniu - wyglądają nieciekawie, ale ja sobie radzę tak, że gdy wyschną traktuję krochmalem w spray u prasuję. Wtedy jak nowe :) A granaty może są lepsze od szarości, bo mają w sobie więcej barwnika? Moja obserwacja jest taka, że są bardziej sztywne a to może być efektem farby, ale głowy nie dam :)

      Usuń

Zaangażowałam się w 100% tworząc ten post. Teraz czas na Ciebie, bo przecież wspólnie tworzymy ten blog, choć ja nim administruję. Będzie mi niezwykle miło, jeżeli:

a) zostawisz komentarz pod wpisem - każde Twoje słowo to dla mnie cenna wskazówka i sygnał, że jesteś ze mną
b) polubisz mój profil na FB - dzięki temu będziemy w ciągłym kontakcie
c) możesz mnie śledzić na Instagram i Pinterest, gdzie oprócz szyciowych tematów pokazuję troszkę mego prywatnego życia, ale uprzedzam - nie robię tego zbyt często (brak odpowiedniej ilości czasu)

Jeżeli ten wpis uważasz za cenny, podziel się nim proszę ze znajomym, udostępnij na swoim profilu w mediach społecznościowych.

TOP