kwietnia 21, 2016
Zielona materia 7/2014, blog o szyciu na maszynie, burda, jak uszyć spódnicę w kontrafałdy, jak uszyć spódnicę z koła, jak zrobić odszycie pach i dekoltu, kontrafałdy, model 136, moje prace, sukienki, zamek kryty
Zieleń to kolor zwiastujący budzącą się do życia przyrodę. Zielony to również kolor nadziei. Jako, że miałam nadzieję zdążyć na czas, to postanowiłam zmierzyć się z zielonym zleceniem. Całe dwa wieczory miałam do godziny zero, ale ochoczo zabrałam się do pracy. Wiarzyłam, że dam radę.....
Sukienka "na wczoraj". Koniecznie zielona. Cała zielona. Takie było zapotrzebowanie mojej córki i taki wymóg. Przewertowałam wszystkie czasopisma i moje serce skradła sukienka model 136 z Burda 7/2014.
Od razu też wiedziałam, że wprowadzę zmiany, bo wykorzystać miałam zamiar jedynie górę wykroju a dół zrobić w kontrafałdy. W kontrafałdach zakochałam się od chwili, kiedy uszyłam pierwszą spódniczkę, którą pokazywałam tutaj (klik). Dziecko wymierzone, wykrój odrysowany, materiał wycięty - szyję. Wykonywałam poszczególne czynności. Góra a'la gorsecik powstał w mig, mimo, że posiada podszewkę i wprowadziłam zmiany - zamiast zaplanowanego przez Burdę zamka wszywanego z boku sukienki, ja postanowiłam wszyć go na pleckach. Troszkę ze strachu, że z zamkiem na boku sobie nie poradzę a troszkę dlatego, że czasu niewiele i chciałam wykorzystać już w pełni opanowane przeze mnie w tym zakresie umiejętności.
Jaka dumna byłam, że tak sprawnie ten gorsecik uszyłam. Ciekawy kształt dekoltu absolutnie mnie zachwycił. Dla przełamania zieleni postanowiłam nawet zrobić białą nicią ozdobne przeszycia na przodzie. Przymiarka i.........KATASTROFA. Gorsecik za szeroki. Mocno za szeroki, bo z każdego boku mogłaby zebrać spokojnie po jakieś 2-3 cm. Zwężenie po bokach nie wchodziło w rachubę, ponieważ wtedy góra straciłaby na wyglądzie i na kształcie. Mogłam pruć, zebrać na szwach przednich i jakoś kombinować. Mogłam, ale tego nie zrobiłam. Radziliście mi nawet na FB, abym wszyła gumkę, zrobiła zaszewki....Czułam jednak, że takie zmiany zabiorą mi zbyt dużo czasu a miałam go coraz mniej.
Stałam w miejscu. Musiałam szybko postanowić, co zrobię szybciej. Spruję, zmniejszę i zszyję ponownie czy może łatwiej i sprawniej będzie rozpoczęcie szycia od nowa z mniejszym rozmiarem? Wybrałam to drugie. Miałam zapas materiału, więc mogłam sobie na to pozwolić....
Pierwotny wykrój odrysowałam na rozmiar 128, bo tak mi wychodziło, że będzie dobrze. Za drugim podejściem postawiłam na rozmiar 116, który idealnie pasował mi na szerokość i wydłużyłam go do rozmiaru 128. Zrobiłam ponownie ozdobne przeszycia, wykonałam odszycie pach i dekoltu, wszyłam zamek i tym razem gorsecik leżał jak należy. Pozostało doszyć tylko dół.
Termin goni a ja, jak to ja, postanowiłam troszkę jeszcze pokombinować......Dół sukienki miał powstać w kontrafałdy i powstał. Po doszyciu okazało się jednak, że ładnie się układa, ale po założeniu spódniczkowa część jest wizualnie płaska. Jak ją podnieść? Przez doszycie pod spód halki....Był pomysł do zrealizowania.....a że czasochłonny......Noc jest przecież długa :)
Halka to biała spódnica z koła, na którą doszyłam dwa poziomy zielonych falbanek. Wykorzystałam możliwości mojego owerloka - zmarszczyłam paski zielonej bawełny i doszyłam do białej spódnicy. Halkę wraz z kontrafałdową częścią wierzchnią doszyłam do gorsetu i wreszcie zielona sukienka nabrała kształtów takich, które mnie zadowalały. Dzięki temu zabiegowi dół sukienki został lekko podniesiony i całkiem ładnie się układał.
Noc się kurczyła, postanowiłam zatem nie robić tradycyjnych podwinięć spódnicy. Ciachnęłam bawełnę nożyczkami ząbkowanymi, dzięki czemu materiał się nie strzępi. Taka soft wersja :)
W sumie jestem bardzo z niej dumna, mimo, że szyta była na szybko i z tkaniny, która na sukienkę nie jest może wymarzona, bo gniecie się niemiłosiernie. Taka jednak przypadłość bawełny pościelowej :) Jednak jest, jednak spełniła swoje zadanie - mimo pewnych niedoskonałości. Szybkie szycie wymaga pewnych ustępstw w jakości, na które z bólem serca przystałam. Córcia z zadowoleniem i dumą sukienkę nosiła w chwili, kiedy musiała być na zielono. A ja? Ja wiem, że ten wykrój sukienki wykorzystam jeszcze nie raz....
Po realizacji tej sukienki doszłam do wniosku, że umiejętność szycia
jednak się przydaje i to w najmniej oczekiwanym momencie. Gdybym szyć nie umiała nie wiem,
gdzie szukałabym zielonej sukienki "na wczoraj" i czy w ogóle bym ją znalazła....No i jeszcze kwestia ceny. Własnoręcznie uszyta to koszt 20 PLN (nie licząc prądu, robocizny i nici). Kupiona - byłaby pewnie znacznie droższa choć pewnie lepszej jakości....
Pozdrawiam
27 komentarzy:
Zaangażowałam się w 100% tworząc ten post. Teraz czas na Ciebie, bo przecież wspólnie tworzymy ten blog, choć ja nim administruję. Będzie mi niezwykle miło, jeżeli:
a) zostawisz komentarz pod wpisem - każde Twoje słowo to dla mnie cenna wskazówka i sygnał, że jesteś ze mną
b) polubisz mój profil na FB - dzięki temu będziemy w ciągłym kontakcie
c) możesz mnie śledzić na Instagram i Pinterest, gdzie oprócz szyciowych tematów pokazuję troszkę mego prywatnego życia, ale uprzedzam - nie robię tego zbyt często (brak odpowiedniej ilości czasu)
Jeżeli ten wpis uważasz za cenny, podziel się nim proszę ze znajomym, udostępnij na swoim profilu w mediach społecznościowych.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No ja Cię nie mogę! Prawdziwa z Ciebie już siła fachowa! Gratuluję serdecznie, sukinia, jak i modelka urocze! Bardzo wdzięczny, dziewczęcy model, a i pewnie znacznie większym dziewczynkom byłoby w nim do twarzy :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że to takie uniwersalny model dla dużych i małych :) Dziękuję i miło Cię "widzieć" :)
Usuńpiękna sukieneczka :) ciężko mi było uwierzyć że tak prosty zabieg nożyczki spowodują że nie bedzie się strzępić. no chyba czas takich poszukać
OdpowiedzUsuńmój tata miał kiedyś takie i uwielbiałam się nimi bawić i ciąć papier :)
Ząbkowane nożyczki mają moc :)
UsuńAle to wszystkie ząbkowane nożyczki mają taką moc? Czy jakieś specjalne? Bo po moich mi sie dalej material strzępi... :-(
OdpowiedzUsuńA sukienka przepiękna....Ty to jesteś...
Czy wszystkie - nie wiem. Ja mam krawieckie ząbkowane i dają radę. Nic się nie strzępi.
UsuńA nie zależy to od materiału? Nigdy tak nie cięłam, bo i nożyczek odpowiednich nie mam (tylko ząbkowane, ale do papieru, na którym i tak się zacinają, więc raczej kiepski pomysł)... Pytam, bo to już któryś projekt, na jaki trafiam proponujący takie "proste" wykończenie. Bardzo ciekawe. Sukienusia prześliczna! Też bym chciała umieć szyć!
UsuńJa mam ząbkowane do tkanin z Ikea. Dają radę na razie na wszystkich tkaninach, na których je testowałam. Czy sprawdzą się na wszystkich - tego nie wiem, bo używam ich tylko wtedy, gdy muszę, bo zdecydowanie wolę podwinięcia :)
UsuńJak dla mnie bomba :D , śliczna sukieneczka i kolor materiału, halka z falbankami urocza. Jestem pod wrażeniem ....i to tego ten haft :) Pozdrawiam ciepło.Dorota
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuję!
UsuńŚliczna sukienka :) I kolor i krój i ta falbana... Napracowałaś się, ale efekt jest naprawdę fantastyczny :)
OdpowiedzUsuńJestem z niej dumna a jak podoba się Tobie, to moje zadowolenie rośnie :) Dziękuję i pozdrawiam
Usuńozdobne przeszycia na przodzie sukienki chyba wykonałaś inną maszyną a nie lidlowską silverką, jeżeli tak to jak ustawiłaś taki hafcik
UsuńTa zieleń ma moc i sukienka mam moc. Całość prezentuje się fantastycznie. Uroczy fason a do tego te białe przeszycia - no cud miód malina :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńSukienka wyszła rewelacyjnie i nie widzę gorszej jakości od tych sklepowych :) Szkoda, że nie mam takich umiejętności jak Ty, bo na dziś synek też potrzebował być na zielono ubrany, Dni Ziemi, niestety musiałam się poratować sklepowymi ciuchami. Pozdrawiam serdecznie :) Agnieszka
OdpowiedzUsuńKupiłaś, ale za to nie musiałam głowić się dwie noce, jak uszyć :) Choć przyznaję - ja się głowiłam, ale mam też z tego radość. Małymi kroczkami i dojdziesz do etapu, kiedy podejmiesz decyzję, że jednak sama uszyjesz. Pozdrawiam
UsuńPodziwiam i zazdroszczę takich umiejętności :)
OdpowiedzUsuńA może sama spróbujesz?
UsuńŚliczna sukienka!!! Ja też uważam, ze umiejętnośc szycia przy dzieciach jest nieoceniona. Właśnie zabieram się za sukienki dla moich dziewczynek na przyjęcie po komunii. Tiul w kropeczki w drodze.... :)
OdpowiedzUsuńMasz rację. Szycie dla dzieci to niezła szkoła krawiectwa :)
UsuńPiękny kolor - taka wiosenna, soczysta zieleń! Podziwiam Twoje umiejętności krawieckie, no i świetny pomysł z halką :-) Przepiękna sukienka!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJest piękna :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńSukienka wyszła przepięknie i tylko z jednym nie mogę się zgodzić, że chociaż kupna i owszem byłaby droższa ale nigdy lepsza. I to jest to, co mnie do szycia ciągle skłania, i w ogóle do rękodzielnictwa jaki wypieku chleba, że rzeczy kupne zupełnie nie są warte swojej ceny i dopiero produkt wytworzony własnymi rękami jest doskonały. Twoja zielona sukienka jest doskonała :-)
OdpowiedzUsuńSukienka jak marzenie! Cudaśna!!!! i ten kolor, zdobienia, ząbkowany dół.... dla mnie rewelacja ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!