Przychodzi taki dzień, kiedy zaczynam zastanawiać się....Siadam, przekładam z ręki do ręki kolejną uszytą rzecz, patrzę na metry materiałów zalegających w szafie, szpilki wbite w poduszeczkę uszytą przez syna. W taki dzień przychodzi myśl.... Dlaczego kroję te metry, kłuję się szpilką w palec zupełnie przypadkiem, szyję z zapałem a potem z dużo mniejszym pruję, bo się nie udało tak, jak zamierzałam? Dlaczego poświęcam czas na szycie rzeczy, których do tej pory braku nie odczuwałam? Ile można szyć kosmetyczek, pościeli, koszyczków, pojemniczków, rękawic kuchennych, fartuszków, poduszek i innych rzeczy?
Siedzę, patrzę, użalam się nad sobą .... Przychodzi Moonsz i widząc mą niewyraźną minę pyta "Co się dzieje?" i za chwilę już wie, że "bo ja nie potrafię szyć, bo szyję tylko te kosmetyczki i inne drobiazgi, bo chciałabym uszyć sukienkę a nie wiem jak się za to zabrać, bo właśnie kroiłam materiał - ten, który kupiłam na roletę i nie wiem jak to zrobiłam, ale źle wymierzyłam, źle skroiłam i już nic się nie da zrobić, bo...." Przytula mnie mocno, patrzy mi prosto w oczy i ciepłym głosem mówi tylko "Co tam materiał - przerobisz na coś innego" Kiedy ja już zbieram się w sobie, żeby zaprotestować dodaje "zobacz ile osiągnęłaś - jeszcze niedawno nawet nie umiałaś nawlec nitki w maszynie a dzisiaj szyjesz z pasją i to coraz trudniejsze rzeczy. Powinnaś być z siebie dumna - ja jestem". Moja chwilowa potrzeba użalania się zostaje znokautowana. Zza chmur ostrożnie wygląda słońce, niepewne jeszcze czy może
świecić....Ostatecznie z zadumy wyrywa mnie dźwięk informujący o nowej wiadomości w
skrzynce e-mail - "zapraszam do mnie po odbiór wyróżnienia Liebster Blog". Odkładam
wszystkie wątpliwości na bok, nie szukam już powodów do narzekania,
oddaje się temu, co jednak lubię i co mnie kręci - szyciu - wyznaczając
sobie kolejny poziom szyciowego wtajemniczenia do zrealizowania:)
Zanim jednak pokażę, co nowego w mojej głowie wykiełkowało i spod stopki maszyny wyszło, odpowiem na pytania, które wraz z nominacją otrzymałam od osoby tworzącej prawdziwe okienne dzieła sztuki - od
Firanomanii, której blog polecam Wam odwiedzić. Dziękuję za to wyróżnienie:)))
Oto pytania i moje odpowiedzi:
1. Mam słabość do.... pistacji - jem je tak długo aż nie zobaczę dna w miseczce:)
2. Gdybym mogła coś zmienić w swoim życiu....to nie zmieniłabym nic
3. Moim największym sukcesem jest... wiele sukcesów mniejszych i większych mam na koncie, ale wiem, że ten największy jest wciąż przede mną.
4. Nigdy nie znudzi mi się... szycie na maszynie:)
5. Boję się... nie wiem czy jest coś, czego się boję
6. Pozytywnie nakręca mnie...możliwość działania, nowe wyzwania, cele, zadania
7. Wyprowadza mnie z równowagi....zazwyczaj mało istotne drobiazgi
8. Nie mogę doczekać się....wakacji
9. Zawsze mam przy sobie....czytnik książek, z którego korzystam w domu, w poczekalni u lekarza, czekając na koniec zajęć dodatkowych dzieci, itp.
10. Trzy słowa, które najlepiej mnie opisują.... odważna, kreatywna, otwarta
11. Moje życiowe motto to....Żyj własnym życiem i daj żyć innym
Dziękuję Firanomanio raz jeszcze za wyróżnienie.
Czy Wy czasami miewacie chwile szyciowego zwątpienia czy u Was słońce zawsze świeci nad maszyną?:)
pistację :) uwielbiam
OdpowiedzUsuńPrawda, że pistacje są pyszne? Ja je uwielbiam, choć czasami udaje mi się kupić zupełnie niejadalne.
UsuńJa ostatnio mas same tylko dobre chęci. Gdy trzeba sięgnąć w czeluście, by wydobyć te materiały tudzież wszelkie pożyteczne po temu "przydasie", zawsze ...odkładam na jutro.
OdpowiedzUsuńCiebie podziwiam za profesjonalizm. Jak już coś szyjesz, to z pasją, zaangażowaniem i niekwestionowanym znawstwem. Przyjdzie czas na trudniejsze zadania. Podołasz:-))).
Dobre chęci to już bardzo dużo, bo najważniejsze chcieć:) A ja...pewnie, że podołam:)))) Bywają chwile, kiedy "mam doła", ale na szczęście krótkie:)
Usuńtwoje prace są fantastyczne a najbardziej podoba mi się pokrowiec na maszynę .pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Pokrowiec na maszynę ostatnio częściej służy za ochraniacz na krzesło (jak ściągam go z maszyny to nie mam sumienia stawiać go na podłogę, więc zakładam na oparcie krzesła)
UsuńCóż za piękny komplement dla mnie, bo ja też "jeszcze niedawno nie umiałam nawlec nitki w maszynie..." Dziękuję bardzo :) Ja też miewam chwile szyciowego zwątpienia...ale po nich zawsze wychodzi słoneczko i świeci nad maszyną ;)
OdpowiedzUsuń:)))) U mnie słoneczko też świeci :))) Jeżeli jakaś chmura je próbuje zasłonić to i tak słońce jest silniejsze:)))) Dziękuję jeszcze raz za wyróżnienie i aż uwierzyć nie mogę, że firanki na blogu są osoby, która "jeszcze niedawno nie umiała nawlec nitki w maszynie". Pozdrawiam
UsuńJak się należy, to się nie dziękuje ;) mnie też jest trudno uwierzyć, że "jeszcze niedawno nie umiałaś nawlec nitki w maszynie..." Twoje "prace" są PIĘKNE :) Wszystko jest możliwe, trzeba tylko chcieć :)) Dziękuję za udzielenie odp. na moje pyt. :) ja mam z pistacjami to samo...
Usuń:)))))
UsuńFajny wpis! Takie zwątpienia pewnie nikomu nie obce, ale nie każdy o tym piszę, np. ja :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMieć wątpliwości i chwile zwątpienia to ludzka rzecz...:) Pozdrawiam
Usuń