Już od jakiegoś czasu myślałam o odwiedzinach tego sklepu. Tak z czystej ciekawości a nie z chęci dokonania zakupów. Kiedy więc okazało się, że mam w planach wyjazd do Poznania, postanowiłam zmienić troszkę trasę dojazdu i zaspokoić ciekawość.
Odwiedziłam Swarzędz i postanowiłam poszukać sklepu, który kiedyś na moim profilu FB (
o tutaj) poleciła mi jedna z osób - Joasia chyba?. Sam sklep znaleźć niezbyt łatwo, bo znajduje się w jednej z bocznych uliczek i z ulicy wygląda zupełnie niepozornie. Można przegapić, ale Adela czujnym okiem spoglądała na lewo i prawo:) Czy warto tam wejść?
W środku tkaniny. Dużo tkanin. Bardzo dużo tkanin. Belka na belce, od podłogi do sufitu. Jedna sala, druga sala, regały pośrodku. Wszędzie tkaniny. Trzeba mieć dużo czasu na obejrzenie zasobów albo trzeba wiedzieć, czego konkretnie się szuka. Odnalezienie tej konkretnej tkaniny to wyzwanie.
Ja nie miałam planów zakupowych, więc z zainteresowaniem oglądałam to, co jest na półkach. Jest dosłownie wszystko. Nie żartuję:) Troszkę trudno się rozeznać, gdzie należy szukać konkretnego rodzaju tkaniny, ale Panie tam pracujące są niezwykle miłe, więc nawigacja po sklepie jest ułatwiona. Jestem przekonana, że po jakimś czasie stali klienci doskonale się orientują gdzie, co leży.
Ceny - różne:) Nie wiem czy są takie jak wszędzie czy może niższe lub wyższe. Tkaniny z tzw. metra w cenach regularnych dopiero zaczynam kupować, więc doświadczeń brak. Wcześniej bazowałam głównie na wyprzedażach i tkaninach za dosłowne kilka groszy. Z mojego punktu widzenia ceny są różne - takie, które byłam w stanie zaakceptować i takie, które dla mnie są zbyt wygórowane. Może jak będę umiała szyć ubrania to innym okiem spojrzę na ceny tkanin.....
Nie miałam zbyt wiele czasu, więc w sklepie z tkaninami spędziłam tylko jakieś pół godziny. To niewiele biorąc pod uwagę, że pojechałam tam bez konkretnego planu zakupowego. Mimo tego, że nie planowałam, to kupiłam kilka tkanin, które przeznaczę na jakieś ubraniowe uszytki dla córki - dwa rodzaje sztruksu oraz dwie bawełny. Tym sposobem uszczupliłam swój portfel... W sklepie nie można płacić kartą, tylko gotówką. Wada to i zaleta zarazem:) Kupować można już od 20cm, więc nie trzeba inwestować zbyt dużych pieniędzy, jeżeli potrzebujemy tylko kawałek - dla mnie to zaleta. Czy jeszcze kiedyś tam pojadę? Specjalnie na pewno nie, ale przy okazji na pewno tak:) Żałuję, że nie mam u siebie takiego sklepu, w którym można znaleźć wszystko, jak w tym w Swarzędzu. A może to i lepiej, bo gdybym taki sklep miała w swoim mieście to mogłabym mieć problem z płynnością finansową, hihihi.
W Swarzędzu zrobiłam kompletnie nieplanowane zakupy i po nich zdecydowałam, że już nigdzie nie zaglądam, nawet przy okazji. A nie powiem - chciałam odwiedzić w Poznaniu sklep ETI oraz Polimex. Zrezygnowałam a kilka chwil później dokupiłam jeszcze krawieckie przydasie) Moja przewrotność nie ma granic.....
Spacerując z synem po jednym z marketów (w poszukiwaniu książki dla Niego) wypatrzyłam na półce stopkę do ściegu owerlokowego (którą już od jakiegoś czasu miałam w planach zakupowych) oraz zestaw plastikowych szpulek do maszyny. Skusiłam się, bo cena była zachęcająca - niecałe 9 PLN za stopkę oraz 12 PLN za szpulki. No jak ich nie kupić:) Kupiłam.
Stopka pierwsze testy ma za sobą. Szpulki jak szpulki - zawsze się przydadzą a ponieważ ostatnio cierpiałam na ich brak - teraz szczęśliwa jestem, że mam spory zapas.
Kiedy wróciłam do domu i otworzyłam szafę w celu schowania nowych tkanin dotarło do mnie, że ja już tkanin kupować nie powinnam...Mam ich tak dużo i tak różnych, że wyszycie ich przy moim tempie zajmie mi z rok. Uświadomiłam też sobie, że widok ładnych tkanin w sklepie osłabia moje siły obronne i zdolność racjonalnej oceny potrzeb.
Czy to już szyciowe uzależnienie?
znam to miejsce i kilkakrotnie dzięki uprzejmości koleżanek odwiedziłam, z jednej strony czuję się w nim jak dziecko w sklepie z zabawkami, z drugiej nadmiar tkanin, dzianin... powoduje, że sama nie wiem co chcę kupić, musiałabym tam chyba spędzić kilka godzin, aby rozeznać się co i jak :) chociaż dziewczyny z naszej poznańskiej grupy szyjących często tam zaglądają i potrafią upolować cudeńka z przysłowiowe grosze
OdpowiedzUsuńwidzę, że skusiła Cię bawełna w wisienki :) - też ją tam nabyłam na sukienkę dla małej dziewczynki
tak kochana to już uzależnienie ;) wiem coś o tym...
Jak się ma taki sklep pod przysłowiowym nosem to można polować:) Wiesz, ja też czułam się lekko przytłoczona ilością tkanin. Kiedy weszłam to oniemiałam....
OdpowiedzUsuńBawełna w wisienki jest cudna. Żałuję, że lato się już kończy, ale może jeszcze uda mi się ją wyszyć w tym sezonie, hihihi.
Wyszłabym z migreną z takiego sklepu! Albo bym się zatchnęła z ekscytacji ;-)
OdpowiedzUsuńGeneralnie uważam, że jeśli już trzeba być od czegoś uzależnionym, to lepiej od materiałów i szycia (pożyteczne, tak sobie tłumaczę) niż np. od wódki i hazardu ;-)
No tak, takie szyciowe uzależnienie jest mniej szkodliwe:)
UsuńA w sklepie - oj, na pewno wyszłabyś z migreną. Ja wyszłam:)
Od dobrych rzeczy warto się uzależniać :-) a dodatkowo jeśli sprawia nam to radość tym lepiej
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam na Candy, z pewnością znajdą się tam rzeczy, które twórczo wykorzystasz sama albo z dziećmi :-)
http://yagoshkaart.blogspot.com/2014/08/candy-urodzinowe-do-31082014.html
Pozdrawiam
No tak:) Dziękuję:)
UsuńW odpowiedzi na Twoje pytanie,które padło na końcu posta:tak,kochana szyciowa koleżanko,to już jest uzależnienie,też to mam i nie zamierzam tego zmieniać : ). Ja też dzisiaj trochę zaszalałam w sklepie z tkaninami i właśnie siedzę i się nimi nacieszam i wciągam do nosa zapach nowizny...To dopiero śruba ale dobrze mi z tym,taki ze mnie świr ale całkiem przecież nieszkodliwy...;). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWiesz, ja też lubię zapach nowej tkaniny:) szczególnie bawełnianej:)
UsuńZakupowe na pewno. A szyciowe wcale nie jest złe:).
OdpowiedzUsuńJa niestety mam tylko to pierwsze, o drugie się modlę:)).
U mnie jeszcze jest jakaś równowaga, choć wolniej szyję niż kupuję, hm....
UsuńWitamy w klubie szmatoholiczek w takim razie :) Do klubu należy duuużo naprawdę super babek, więc masz doborowe towarzystwo :)
OdpowiedzUsuńW takim klubie, z takimi fajnymi osobami to przyjemność i zaszczyt:)
Usuńja bym się nie martwiła, dopóki praca wre, jest zapał i pomysły, to materiałów i innych pomocy "szyciowych" nigdy nie za wiele :D ja też nie mogę przejść obojętnie obok pięknych materiałów, choć zawsze przeraża mnie, w niektórych sklepach, ta ogromna ilość materiałów do przekopania, żeby znaleźć coś dla siebie ;)
OdpowiedzUsuńmiłego :))))
Karola, dobrze, że masz takie sklepy u siebie, w których materiałów jest na tyle dużo, że musisz szukać. U mnie takowych brak niestety:( albo stety:) Miłego dnia!
UsuńIstne królestwo:), lubię takie sklepy, jak nie kupuję to wchodzę żeby nacieszyć oczy:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Nie umiałabym chyba wejść po to, żeby tylko popatrzeć....ale mam plan ćwiczyć silną wolę:) bo do tkanin mam dużą słabość....
UsuńPoproszę namiary na ten sklepik:) też wybieram się na południe i Poznań mam po drodze. Może znasz jeszcze jakieś inne fajne sklepy w okolicach Wrocławia, Krakowa, Łodzi? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak Kraków to najlepiej do hurtowni Matex na ul.Rzemieślniczej (wylot na Zakopane), ale zakupu od 1 mb. Milanex - ma stronę www, i ul. Filipa (centrum).
UsuńKraków jest ubogi w TE sklepy.Chyba, że bardziej na południe to kamelon w Zawoi (ma www)
Zobacz tu:http://ekrawiectwo.net/board/thread/66609/tkaniny-w-krakowie-pomocy-/?page=1
Ten sklepik w drodze do Poznania jest w Swarzędzu na ul. Wiejskiej 24.
UsuńKolejna uzależniona- świetnie. Myślałam,że tylko ja muszę się leczyć ;) ,staram się nie zaglądać do sklepów z tkaninami ,ale przecież jest internet, więc też staram się nie wchodzić na strony z tkaninami. Ale czasem uzależnienie jest silniejsze.
OdpowiedzUsuńJa w internecie kupować tkanin jakoś nie potrafię....
UsuńMam niedaleko siebie całkiem nieźle zaopatrzoną hurtownię tkanin i faktycznie można tam stracić głowę i portfel :) Najbardziej lubię kosz z resztkami, bo za kilka złotych można znaleźć półmetrowe kawałki całkiem fajnych tkanin - a na szycie dla dziecka to wystarcza :)
OdpowiedzUsuńJa takich sklepów niestety blisko siebie nie mam...więc zakupy tkaninowe robię przy okazji wyjazdów.
UsuńI jak wrażenia ze stopki? to moja naj najulubieńsza stopka (po tej podstawowej ;) )
OdpowiedzUsuńStopka się dobrze sprawuje. Jestem zadowolona, choć marzenia o owerloku pozostało
UsuńDziękuję za namiary na sklepik z tkaninami. Mieszkam w Poznaniu, więc pewnie kiedyś tam wpadnę. Fajne tkaniny można też kupić w kilku hurtowniach na ul Głogowskiej (wylot na Wrocław).
OdpowiedzUsuńI na pocieszenie powiem Ci, że Ty masz i tak dobrze - jesteś uzależniona TYLKO od zakupów szyciowych. Mnie ciągnie do różnych rękodzielniczych obszarów. Żebyś widziała ile było zakręconych rękodzielniczek na poznańskim Craft Party w ubiegłą sobotę, które biegały z obłędem w oczach między stoiskami i wydawały ostatnie, żółte grosiki na przydasie! :-)))
O Głogowskiej słyszałam, ale jeszcze tam nie trafiłam:) Muszę Ci powiedzieć, że tkaniny to największe obecnie uzależnienie, ale w moich szafach znajdziesz i włóczkę w różnych kolorach z szydełkiem, farby, serwetki, lakiery do decoupage, wycinarki, kolorowe papiery, glinę, itp. Nie martwi mnie to jednak bardzo, bo dzięki takiemu zakręceniu mam szansę fajnie spędzić czas z dziećmi w jesienne i zimowe wieczory:)
OdpowiedzUsuń