września 25, 2014

Zawsze musi być ten pierwszy raz....

Pamiętacie swój pierwszy raz? Pierwszy kroczek? Pierwszy dzień w szkole? Pierwszy pocałunek? Pierwsza praca? Pierwszy chłopak, mąż, poród? Pierwszy sukces i pierwszą porażkę? Pierwszą uszytą rzecz na maszynie? 

Ja pamiętam, bo te pierwsze razy są zazwyczaj trudne, są okupione szczególnymi emocjami, wymagają szczególnego skupienia, podwójnego myślenia, itp. Ja jednak lubię takie wyzwania - szczególnie szyciowe - i chętnie sobie je wymyślam, o czym świadczą moje dotychczas wykonane prace na maszynie (możecie obejrzeć je tutaj - klik). Większość z nich szyłam pierwszy raz...

Kilka dni temu mój pierwszy szyciowy raz był podwójny. Po pierwsze dlatego, że czegoś takiego jeszcze nie szyłam a po drugie dlatego, że po raz pierwszy szyłam coś na czyjąś prośbę. W zasadzie zawsze, kiedy ktoś mnie pytał "czy mogłabym uszyć...." odpowiadałam, że "nie jestem gotowa, aby szyć nie dla siebie". Nie miałam odwagi brać się za szycie dla kogoś, nie mając pewności, że sobie poradzę. Z tym projektem było podobnie. Odmówiłam raz. Prośba o uszycie wróciła. Odmówiłam ponownie i ponownie, i ponownie, i ponownie:) Jednak przyjaciele się nie poddawali - prosili, prosili i prosili....aż uprosili:) Zgodziłam się uszyć. W ramach treningu. Potraktowałam ten projekt jako naukę. Zastrzegłam nawet, że może się nie udać....Zgodzili się, bo "cokolwiek nie wyjdzie i tak będzie lepiej niż jest teraz".Nie wiedziałam, co mają na myśli.

Projekt nie jest z tych "na oko" mega trudnych. Ozdoba na okno. Nie zasłonka, tylko ozdoba:) Okno w dużym budynku magazynowo-sklepowym. Kiedy już powiedziałam "tak", to zaczęłam intensywnie myśleć, bo:
  • karnisz na oknie był na żabki i na dodatek jednorzędowy (czyli na jednym rzędzie wisi już firanka i do niej trzeba dopiąć ozdobę),
  • wizja właścicieli zawierała coś a'la lambrekin z panelami bocznymi, które nie mają być zasłonkami tylko ozdobą,
  • nie widziałam okna, nie widziałam wnętrza i musiałam szyć na bazie odręcznego projektu z wymiarami.

Mając materiał, mając rysunek i mając jako-takie mgliste wyobrażenie efektu finalnego, zaczęłam planować. Jak zrobić lambrekin....jak uszyć panele boczne....jak to wszystko razem ze sobą połączyć, aby stanowiło całość i dało się wpiąć? W tym projekcie miałam pewną swobodę:) Mogłam sama zdecydować czy górna część ma być marszczona czy nie. Zdecydowałam - będzie marszczona. Panele marszczone nie będą. I to wszystko razem jakoś trzeba poskładać w spójną całość....

Na pierwszy rzut poszły panele. Tu jakoś bardzo nie kombinowałam. Usztywniłam materiał, zszyłam, jest!
Lambrekin - zmarszczyłam osiągając docelową długość i dopięłam do paneli bocznych. Na koniec już doszyłam lamówkę na górze - po to aby schludnie wykończyć. Kompletnie niezapowiedzianym dodatkiem stała się gipiura. W planach jej nie było, ale się pojawiła w chwili, gdy po złożeniu wszystkiego w całość spojrzałam. Czegoś mi brakowało. Gipiura, którą kupiłam do innego projektu, skończyła jako dodatek do ubranka okiennego:) Uważam, że to było dobre posunięcie. Pobawiłam się jeszcze ściegami ozdobnymi - pojawiły się zarówno na panelach jak i na lambrekinie.

I wiecie co? Niepotrzebnie się bałam:) Jestem bardzo zadowolona z mojej pierwszej ozdoby okiennej. Wszystko wyszło równiutko, ładnie. Duma mnie rozpierała do momentu, kiedy moje dzieło zawiozłam w miejsce, gdzie miało zawisnąć. Już wiem, dlaczego podczas rozmowy wstępnej usłyszałam - "cokolwiek nie wyjdzie i tak będzie lepiej niż jest teraz". Nieciekawe okno, nieciekawa ściana.....




Zawisło. Okno zyskało, ale jak dla mnie pomysłodawcy niezbyt dokładnie dokonali pomiarów. Panele mogłyby być dłuższe.Ja osobiście wymieniłabym cały karnisz na nowy, na całą szerokość ściany i zakryłabym te ściany szerszymi zasłonkami. No, ale to nie moja ściana i nie moje okno:) Za to moja ozdoba. Myślę, że cudnie by się komponowała w kuchni wiejskiego domku.....

Dla mnie osobiście ten projekt był kolejną lekcją. Przykładem na to, że nie ma rzeczy niemożliwych. Nawet jak wydaje mi się, że nie potrafię....






20 komentarzy:

  1. Dla Ciebie to przecież prościzna, skąd te obawy i nerwy? :-)
    Ozdoba z gippiury - bardzo słuszne posunięcie, bez niej byłoby chyba trochę ponuro, a tak dodałaś delikatności i elegancji. I fajnie, że lambrekin marszczony. Podoba mi się to wszystko :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to tak wygląda, że prościzna, ale nigdy nie jest tak, że siadam i wiem, że prościzna i wyjdzie:) Cieszę się, że wychodzi lepiej lub gorzej, ale każda nowa rzecz to emocje.

      Cieszę się, że Ci się podoba:)

      Usuń
  2. Efekt końcowy super :) warto podejmować wyzwania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Dzięki wyzwaniom się rozwijamy, więc warto.

      Usuń
  3. ja też nie rozumiem skąd te obawy, przecież to dla Ciebie bułka z masełkiem! bardzo elegancki twór, świetnie odszyty i wykończony!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z mojej perspektywy to nie taka bułeczka z masełkiem:) ale cieszę się, że tak to wygląda:)

      Z odszycia i wykończenia jestem sama bardzo zadowolona, więc jak Ty też tak twierdzisz to aż z dumy rosnę:)

      Usuń
  4. Śliczności! Coś mi się wydaje,że teraz zamówienia posypią się lawinowo : ). Masz dziewczyno wrodzony talent szyciowy! Pozdrowionka : ).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moniko, dziękuję, ale z talentem chyba to moje szycie nie ma nic wspólnego:) Tak sobie myślę, że jak się szyje to po prostu się rozwijamy. Istnieje coś takiego jak talent do szycia? Pozdrawiam

      Usuń
  5. Niestety firanka cokolwiek psuje efekt. Jeśli już skorzystali z Twojej kreatywności, powinni wymienić ją na coś sensowniejszego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, firanka mogłaby być lepsza, ale na zdjęciu przebija jeszcze żaluzja pod spodem, więc efekt jest taki sobie. Na żywo jest lepiej, firanka tak bardzo nie razi:)

      Usuń
  6. Gipiura to strzał w 10! I w ogóle ślicznie wyszło - również nie rozumiem, dlaczego się bałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Absolutnie urocze! :) Sama bym taką chciała do kuchni. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dibi - to siadaj do maszyny:) A ja zawsze mogę się podzielić z Tobą swoim mega krótkim, zasłonkowym doświadczeniem:)

      Usuń
  8. Gratuluję!!! Pięknie uszyta ozdoba okienna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Szczególnie, że pisze to specjalistka od ozdób okiennych. Ciepło na sercu mi się zrobiło.

      Usuń
  9. Adelo, Ty już nie musisz się obawiać, że coś Ci się nie uda. Dekoracja okienna uszyta bardzo profesjonalnie :) I efekt końcowy - super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. FirANNA dziękuję:) Skoro fachowiec od okiennych ubrań mówi, że jest ok, to cieszę się podwójnie:)

      Usuń
  10. Swojsko wygląda Twój uszytek. A nerwy? Rozumiem, też miałam, ale Twoje były zupełnie niepotrzebnie! Super to wyszło!!!!

    OdpowiedzUsuń

Zaangażowałam się w 100% tworząc ten post. Teraz czas na Ciebie, bo przecież wspólnie tworzymy ten blog, choć ja nim administruję. Będzie mi niezwykle miło, jeżeli:

a) zostawisz komentarz pod wpisem - każde Twoje słowo to dla mnie cenna wskazówka i sygnał, że jesteś ze mną
b) polubisz mój profil na FB - dzięki temu będziemy w ciągłym kontakcie
c) możesz mnie śledzić na Instagram i Pinterest, gdzie oprócz szyciowych tematów pokazuję troszkę mego prywatnego życia, ale uprzedzam - nie robię tego zbyt często (brak odpowiedniej ilości czasu)

Jeżeli ten wpis uważasz za cenny, podziel się nim proszę ze znajomym, udostępnij na swoim profilu w mediach społecznościowych.

TOP