Urlop to czas odpoczynku. Żadnego gotowania, sprzątania, prania, robienia zakupów, pracowania i .......aż nie wierzę, że to napiszę.....również żadnego szycia. Odpoczynek na 100% od tego, co codzienne. Nie udało się.....Dzięki temu mogę dzisiaj podzielić się z Wami moimi odkryciami. Miejscami, które są z szyciem powiązane, rzeczami, które z szyciem się kojarzą oraz pięknymi widoczkami, które udało mi się zatrzymać na karcie pamięci aparatu.
Wiecie z mojego wcześniejszego wpisu, że już w pierwszym dniu mojej wyprawy nie udało mi się uciec od tego, co szyciowe - pisałam o tym tutaj (
klik). Uznałam jednak wtedy, że zaglądanie na tkaniny przez witrynę sklepową się nie liczy i mój urlop absolutnie nie zostanie zmącony codziennością bardziej niż przygotowywanie śniadań. I tak się działo przez pierwszy tydzień. Niezwykle upalny tydzień, w którym nie robiliśmy nic innego poza plażowaniem, siedzeniem w klimatyzowanym apartamencie, wieczornym odkrywaniem okolicy, spędzaniem razem czasu. Niestety, choć przyznać muszę, że stety (temperatury były naprawdę nieznośne), po tygodniu naszego pobytu rozpętała się burza, popadało i temperatury spadły do logicznych 26-28 stopni. Plażowanie już nas lekko nudziło, więc rozpoczęliśmy odkrywanie dalszych zakątków Chorwacji. I się zaczęło.....
Zadar
Miasto, które uwielbiam i w którym potrafię się poruszać prawie z zamkniętymi oczami przez ilokrotność jego odwiedzin. Za każdym razem mogę chodzić po tych samych uliczkach i nigdy nie jest mi nudno i za dużo. Za każdym razem obowiązkowo trafiamy do Supernova (wiem, wiem, wakacje i galerie handlowe.....ćóż jednak zrobić, kiedy tam jest sklep uwielbiany przez dzieci.). Każde odwiedziny tego miasta do obowiązkowy zachód słońca na schodach promenady a w tle roznoszący się dźwięk organów morskich. Takich stałych punktów w Zadarze, które muszą zostać przez nas za każdym razem odwiedzone jest wiele. Do nich dołączył jeszcze jeden.... Zmora każdej szyjącej - sklep z tkaninami :) W Zadarze takich sklepów jest przynajmniej kilka, ale ten jeden jest w samym centrum miasta. Odkryłam go podczas zeszłorocznych wakacji.
W tym roku tylko ten sklep odwiedziłam. Nic nie kupiłam, ale pooglądałam. Znajdziecie w nim spory wybór tkanin dekoracyjnych, ale też i takie, z których można uszyć coś dla siebie. Przy płatności gotówką dostaje się 10% rabat, ale mimo niego i tak jakoś szczególnie tanio nie jest, choć nie mogę powiedzieć, że bardzo drogo. Myślę, że umiejscowienie sklepu w samym centrum miasta też sprawia, że poziom cen jest wyższy niż gdziekolwiek indziej. Adres Zadar, ulica Braće Bersa 1 strona sklepu (
klik).
Żeby jednak nie było....Z Zadaru przywiozłam szyciową pamiątkę - guziki. Wiem, żaden hit, bo takie same lub podobne są i u nas, ale jakoś kupione podczas urlopu bardziej cieszą :)
Byłam w tym mieście ostatnio 12 lat temu. Miałam wspomnienia, które czas było odświeżyć. Przez 12 lat wiele się zmieniło, miasto wypiękniało, ożyło. Twierdza, po której dawno temu spacerowałam, dzisiaj jest odnowiona, odbudowana, skomercjalizowana a za wstęp należy zapłacić. Na nowo z Moonszem odkrywaliśmy Szybenik, wspominając i opowiadając naszym dzieciom, jak poszczególne miejsce wyglądały kiedyś. Nachodziliśmy się sporo, ale było warto. Miasto zachwyciło mnie, pokochałam je na nowo (a może dopiero) i wiem, że kiedyś na pewno tam wrócimy, ale na dłużej. Po całodziennych trudach zwiedzania, postanowiliśmy przysiąść w jakiejś uroczej konobie i zjeść obiad. Zamówiliśmy posiłek. W oczekiwaniu zaczęliśmy rozglądać się po okolicy. Nie uwierzycie! Dosłownie 100 metrów od naszego stolika, pomiędzy filarami był on - sklep z tkaninami. Zamknięty na czas sjesty....Była godzina 16.00.....a o 16.30 ponownie miał być otwarty. No i jak tu nie skorzystać, skoro byłam tuż obok i znalazłam się tam przez przypadek? Los tak chciał :)
W odkrywaniu tego sklepu towarzyszyła mi jak zwykle córka. Sklep przepiękny. Wszystkie tkaniny równiutko poukładane. Pani ekspedientka przemiła. Nie znała co prawda żadnego języka innego niż chorwacki, ale nie przeszkodziło nam to w skutecznej komunikacji. Język chorwacki jest dla mnie w większości zrozumiały, więc mieszanką polsko-chorwacką dowiedziałam się od Pani jakie ma tkaniny. Miała naprawdę cudne włoskie, chorwackie materiały. Dzianiny, jedwabie, niezwykle bogaty wybór. Ceny wysokie i takie zbliżone do naszych. Dokonałam symbolicznych zakupów....W gratisie córka dostała fioletowy tiul, do którego wzdychała już po wejściu do sklepu.
Jeżeli będziecie kiedyś w Szybeniku, będziecie mieli potrzeby zakupowe i troszkę gotówki - na pewno warto odwiedzić to miejsce. Adres Sibenik ul. Kralja Zvonimira 17
Split
Duże, portowe miasto z urokliwą promenadą i ciekawymi zabytkami. Zawsze chciałam Split odwiedzić, ale jakoś nigdy wcześniej nie było okazji. Wycieczka do tego miasta była dla mnie wielką radością. Po wjeździe do miasta kierowaliśmy się w stronę centrum. Pałac Dioklecjana to miejsce, które na pewno warto zobaczyć, podobnie jak nadmorską, portową promenadę. Mieliśmy szczęście zobaczyć zacumowany w porcie przepiękny jacht High Power III. Błyszczał w słońcu i mimo, że nie weszliśmy na pokład ( prywatna jednostka), to mieliśmy okazję podziwiać go z bliska na zewnątrz.
Spacer wąskimi uliczkami Splitu to niebywała kawalkada doznań. Wiem, że to miasto nie każdego zachwyca, ale wiem też, że to kolejne miejsce, do którego kiedyś wrócimy na dłużej. Poza odkrywaniem tego, co typowo turystyczne, zapuściliśmy się na spacer w obszary typowo miejskie. Moonsz zawiózł mnie w jedną z wąskich uliczek osiedlowych. Niemal pod drzwi szyciowego raju. Kolejny sklep z tkaninami na mapie Chorwacji. Adres Split ul. Barakoviceva 31, profil na FB (
klik)
Włoskie tkaniny.... Czy inne również? Pewnie tak. Ten sklep zachwycił mnie najbardziej ze wszystkich odwiedzanych w Chorwacji. Niesamowity wybór, przepiękne kolory, wzory. Trudno mi było się powstrzymać.....Musiałam, bo w planach miałam odwiedzenie sklepu na węgrzech, w drodze powrotnej do domu. Pisałam o tym sklepie tutaj (
klik). Pooglądałam więc, podotykałam, pstryknęłam za zgodą ekspedientki kilka fotek i wyszłam. Żal było....
W Splicie trafiliśmy również na targ staroci. Przez przypadek :) Już na wejściu zastanawiałam się czy znajdę jakąś cudną, starą maszynę i co zrobię, kiedy ją zobaczę. Na szczęście nic szyciowego nie było choć sam targ naprawdę interesujący.
Tkaniny to jednak nie wszystko szyciowe, co widziałam w Chorwacji. Podczas festynu etnograficznego, w wąskich uliczkach chorwackiego miasteczka Pakostane, Moonsz mój wypatrzył starą maszynę. Działający egzemplarz Singera. Przeeeeepiękna! Chciałoby się przy niej usiąść i poprowadzić kilka ściegów po tkaninie..... Nie dałam się jednak skusić, bo mogłabym już od niej nie wstać a przecież byłam na wakacjach :)
Nie mam zdjęcia, ale na podwórku jednego z domów widziałam równie piękną maszynę jak ta na festynie. Stała w gotowości do szycia a przy niej siedziała starowinka pochylona nad kuponem materiału. Przepiękny widok....taki szczery, prawdziwy i zatrzymany w czasie.....
Jak widzicie, moje urlopowanie, poza plażowaniem, zwiedzaniem, zabawą i odpoczynkiem było również odkrywaniem tego, co szyciowe. Nie żałuję, że wkradł się w nasze błogie lenistwo element pasji. Wręcz przeciwnie - cieszy mnie bardzo, bo dzięki temu mogłam się z Wami podzielić moimi odkryciami. Może ktoś z Was, przy okazji, bez okazji, zajrzy podczas podróży do Chorwacji do jednego z tkaninowych rajów.....
Na koniec tego wpisu zostawiam Wam kilka zdjęć chorwackich uszytków handmade. Chwilo trwaj!
Podróż z pasją w tle. Cudownie czyta się takie połączenie opowieści podróżniczych "przetykanych" szyciowymi smaczkami niczym tkanina złota nicią :) Jako pasjonatka szycia i kolekcjonerka naparstków, gdy dane było mi wyruszyć w podróż poza poznawaniem nowych miejsc poszukiwałam naparstkowych zdobyczy ;) Fajne to wspomnienia...
OdpowiedzUsuńKolekcjonujesz naparstki? Wow! Będę pamiętać :) Jak spotkam gdzieś, kiedyś jakiś ciekawy egzemplarz to pomyślę o Tobie :)
UsuńSplit jest ślicznym miastem, piękna promenada;)
OdpowiedzUsuńBywałam tam z rodzicami jako dziecko, nastolatka;)
Teraz odwiedziłam miasto po prawie 28latach i okazało się,że zapamietałam tylko promenadę;)
Ciekawa podróż z pasją w tle;)
Pozdrawiam;)
Słyszłam wiele głosów, że to wielkie miasto, które nic nie oferuje. Sprawdziłam, widziałam i wiem, że każdy potrzebuje czegoś innego :) Mnie Split się podoba i na pewno wrócę.
UsuńPiękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńW tym sklepie w Zadarze też byłam. :))
I jak wrażenia? Kupiłaś coś ciekawego?
UsuńAle żeś adresów nie podała.... :-P
OdpowiedzUsuńKurczę, kiedy rok temu byłam w Chorwacji, nie trafiłam na żaden sklep z materiałami, a zjechałam ją wzdłuż od Rovinj po Split.
Masz słuszność, że zakupy wakacyjne, choćby drobne i nie wyjątkowe, cieszą bardziej. Ostatnio kupiłam sobie w Zakopanem materiał taki sam, jak widziałam w Krakowie, ale chyba górskie powietrze sprawiło, że spodobał mi się bardziej :-)
Widzisz :) Adresy! Uzupełnię popołudniu :)
UsuńMam taką teorię, że oko pasjonata zawsze dojrzy obiekt swoich zainteresowań 😊. Albo że jakaś nieznana siła ciągnie go tam, gdzie szczęśliwie będzie mógł oddać się swemu małemu szaleństwu 😉. Ja tam zawsze wyhaczam takie miejscówy, chociażby ostatnio w Gdyni, do której wyskoczyłam tylko na weekend, żeby chwilę poplażować. Cieszę się, że miałaś tyle atrakcji i mogłaś pozwiedzać także materiałowe przybytki!
OdpowiedzUsuńPiękne te wszystkie sklepy i materiały i te równe będę i kolory i można by tak było wymieniać. Co jak co ale oko szyjce zawsze coś wynajdzie dotyczącego szycia. :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, wspaniały urlop, pozazdrościć. Nigdy nie byłam w Chorwacji ani w tej części Europy i też, nawet w Polsce nie widziałam w sklepie tylu tkanin na raz. W moim miasteczku są tylko maleńkie sklepiki i chyba zaledwie dwa, ale i to ma swoją dobrą stronę, bo z nadmiaru wyboru nie byłabym w stanie zdecydować się na jakąkolwiek tkaninę.
OdpowiedzUsuńMaszynę raczej trudno wziąć ze sobą na urlop, dlatego ja nie rozstaję się z drutami i nie przestaję dziergać. Pozdrawiam cieplutko.
Fajna taka marszruta szlakiem szyciowych zakątków, i zdobycze jakie ładne!
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy też spotkam takie na swojej drodze? Choć raczej nic nie będę mogła kupić, bo miejsce w walizce ograniczone :-/ Ale może jakiś drobiazg się trafi?
Po prostu bosko : ). A jacht widziałam taki samiutki kilka lat temu w Wenecji i wysiadł z niego mój ukochany projektant mody Valentino : ))) Pozdrawiam cieplutko w ten ostatni wakacyjny weekend : )
OdpowiedzUsuńByłam w tym roku w Chorwacji,,, szkoda że nie widziałam nigdzie takich cudów...:-)
OdpowiedzUsuńNie udało mi się jeszcze nigdy dotrzeć do Chorwacji, więc tym bardziej dziękuję za pocztówkę - i te zdjęcia, fajna relacja :) Lubię na wakacjach trafiać na takie atrakcje, niestety rzadko mi się udaje, nie umiem ich szukać :) Ten sklep w Szybeniku zachwycający!
OdpowiedzUsuń