Kosmetyczek nigdy za wiele, prawda? Chciałam uszyć nowa, inną, w innym kształcie i w ogóle. No i uszyłam...
Materiał wierzchni- bawełna, środek - owata, podszewka - bawełna. Materiał wierzchni pikowałam z owatą. Tym razem narysowałam sobie linie pomocnicze, żeby pikowanie wyszło prosto. W mojej poprzednio
tworzonej kosmetyczce, pikowanie robiłam "na oko", czego efektem było niesymetryczne przeszycie. Linie pomocnicze się w tym przypadku przydały, ponieważ przeszycia wyszły równo i byłam zadowolona.
W zasadzie nie mogę powiedzieć, że natrudziłam się jakoś szczególnie przy szyciu. Pikowanie jest czasochłonne, ale samo szycie nie zabiera dużo czasu. Wszywanie zamków nie sprawia mi większych problemów, więc tu też nie mogę ponarzekać.
Nie oznacza to jednak, że jestem tak w 100% zadowolona.
O nie......
Cóż, każda taka praca jednak uczy mnie czegoś nowego, szczególnie wtedy, kiedy nie wszystko się udaje:) Mnie się nie udała ta kosmetyczka - jest zbyt "lejąca". Myślałam, że owata usztywni troszkę konstrukcję (kłania się tutaj mój brak wiedzy) - niestety tak się nie stało. Dzięki owacie jest przyjemnie mięciutka i delikatna, ale jak dla mnie za delikatna. Zamiast trzymać kształt to układa się jak jej wygodnie, przez co wygląda jakby była krzywa, choć nie jest. Czym zatem usztywniać materiał, aby po uszyciu uzyskać efekt, o który mi chodzi, nie tworząc jednocześnie sztywnego pudełka? Ktoś podpowie?
Adelo, witam serdecznie w ten wietrzny wieczór!
OdpowiedzUsuńZ wielką przyjemnością odwiedzam Twojego bloga i chociaż sama nie szyję (już), to doceniam talent Twoich rąk i cudeńka wychodzące spod palców i maszyny.
Kiedyś próbowałam swoich sił i nawet kilka rzeczy dość nieudolnie stworzyłam, a to dlatego, że miałam okazję podglądać moją babcię - krawcową właśnie. Niestety daru jaki masz Ty mi brakuje, więc poprzestaję na swojej wyobraźni, podziwiając Twoje prace.
Serdecznie pozdrawiam,
A
Aguniada, witaj. Cieszę się, że do mnie zajrzałaś. Twoje słowa to miód na moje serce:) Miło przeczytać, że moje "wypocinki" komuś się podobają. ja jestem dosyć krytycznie nastawiona do moich "uszytek" - zawsze znajdę nierówny ścieg, albo nie satyfakcjonujące wykończenie, itp. Jestem mega dumna ze swoich poczynań maszynowych, ale przy okazji mój wewnętrzny perfekcjonizm podnosi ciągle poprzeczkę:) Jeżeli kiedyś próbowałaś coś szyć i sprawiało Ci to frajdę to spróbuj ponownie. Kto wie, może w okresie zimy, kiedy ogród jest mniej wymagający? Pozdrawiam i zapraszam częściej.
UsuńAdela, wyobraź sobie, że jakiś czas temu uszyłam właściwie identyczną kosmetyczkę (w moim przypadku - na pieluszki i akcesoria serwisowe moich dzieci) i też wsadziłam tam owatę :D Tylko, że w moim przypadku bardzo dobrze się to sprawdziło, bo nie chciałam zbyt sztywnych ścianek. Jak sobie ostatnio myślałam, trzeba pokombinować z jakimiś sztywnikami i flizelinami - tak mi się wydaje.
OdpowiedzUsuńMagdiczka - no patrz! nawet plany szyciowe mamy podobne:) Moja kosmetyczka jak dla mnie jest zbyt podatna na odkształcenia. Chciałam aby lepiej trzymała formę. O flizelinie nie słyszałam, o sztywnikach też. Mam jakąś wiedzę w temacie? Jakieś konkretne rzeczy należy używać? Muszę poszperać, bo mam sporo planów szyciowych a nie satysfakcjonuje mnie, kiedy wiem, że nie uzyskam efektu, o którym myślę:)
UsuńWiedzę mam mizerną, bo ostatnio dopiero zaczęłam z tym kombinować. Flizeliny i sztywniki można naprasowywać na tkaninę i służą do trzymania formy/usztywnania. Czytałam, że masz jakąś hurtownię krawiecką na podorędziu - proponuję przejechać się tam, pomacać i popytać :) Ja mam flizelinę cienką i sztywniki grube - myślę, że tutaj sprawdziłoby się coś pomiędzy. A to, że nasze plany są podobne, to racja :D
UsuńMagdiczka, dziękuję za informację. Zainteresuję się koniecznie sztywnikami i flizeliną. Pozdrawiam
UsuńTrafilam tutaj przypadkiem i widze, ze akurat pytasz o usztywnienie tkaniny. Sa rozne grubosci flizelin do podklejania, od takich delikatnych, ktore powiewaja, do bardzo sztywnych. W tym konkretnym przypadku trzeba byloby uzyc flizeliny dosc grubej, wtedy kosmetyczka bedzie trzymac forme.
UsuńPozdrawiam.
Kamysia, cudnie, że wpadłaś, nawet jeżeli przypadkiem:) Twoja rada jest dla mnie bardzo cenna! Czym podklejać tę flizelinę?
UsuńFlizelina jast juz z klejem i wystarczy tylko przeleciec zelazkiem. O cameli, o ktorej pisze Vayle nie slyszalam.
UsuńBardzo, bardzo dziękuję. W przyszłym tygodniu zajmę się poszukiwaniem flizeliny.
UsuńFajniutka kosmetyczka. Muszę się kiedś zabrać za uszycie podobnej, ale na razie nie mam natchnienia. Pozdrawiam i życze powodzenia w blogowaniu, bo widzę ze niedawno zaczęłaś:)
OdpowiedzUsuńWitaj Czaki! Tak, bloga zaczęłam prowadzić niemal równocześnie z rozpoczęciem mojego szycia-dla motywacji własnej:) Wszystkiego się uczę - szyć i blogować. Kosmetyczkę polecam uszyć. Kształt jest fantastyczny, choć dla mnie za miękka, jednak każdy lubi co innego. Dziękuję za Twoje odwiedziny, komentarz i miłe słowo.Zapraszam częściej.
UsuńJa też się uczę szyć, choć szyłam już w dzieciństwie to jeszcze sie muszę dużo nauczyć. Mi też blog daje motywację, najbardziej żeby kończyc zaczęte rzeczy i szyć dokładnie (na miarę moich możliwości:)
UsuńNo to jest nas już dwie, które swoją przygodę szyciową rozpoczęły. Fajnie, że blog jest dla Ciebie motywatorem :) Pozdrawiam
UsuńŚliczna kosmetyczka! Uwielbiam groszki *.* Życzę powodzenia w blogowaniu i zapraszam na moje candy :) http://vaylebyme.blogspot.com/2013/10/candy-moja-pierwsza-rozdawajka.html
OdpowiedzUsuńWitaj Vayle! Dziękuję za odwiedziny i za miły komentarz. Ja groszki też lubię a teraz jest ich tak duży wybór w sklepach, że chciałabym mieć wszystkie:) Za zaproszenie dziękuję i zapraszam do mnie częściej.
UsuńKosmetyczka bardzo udana! :) Niedawno stworzyłam podobną - wzór ten sam, ale jest zupełnie bezkształtna - brak usztywnienia. Miałam kiedyś w domu usztywniacz do torebek - do wszywania, nie przyprasowywania - może to załatwiłoby sprawę. Pozdrawiam serdecznie, chętnie będę do Ciebie zaglądać!
OdpowiedzUsuńZaszewko - moja też jest bezkształtna, taka "lejąca". Na zdjęciu też to troszkę widać. Szyjąc ją myślałam, ze jak dam owatę w środek to będzie sztywna, ale nie. Jest tylko przyjemnie mięciutka, dlatego mnie się nie do końca podoba. Czy usztywniacz do torebek to ta flizelina, którą radziła mi Magdiczka i Kamysia? Jejku, jaka ja "zielona" jestem w tych wszystkich dodatkach krawieckich:)
UsuńOczywiście zapraszam kiedy tylko przyjdzie Ci ochota. Będzie mi bardzo miło:)
UsuńTeż jestem "zielona", cały czas mnóstwa rzeczy się dowiaduję i o to chodzi. Gdybyśmy już miały szycie w małym palcu, to byłoby nudno. ;) Ten usztywniacz, to też flizelina, ale bez kleju i gruba (a dzięki temu sztywna). Może kojarzysz takie dosyć sztywne torby ekologiczne? To właśnie taki materiał. Ma różne grubości, w zależności od tego, co chcesz usztywniać. Kiedyś słyszałam, że to się nazywa flizelina meblarska.
UsuńDo usztywniania torebek najlepiej użyć cameli :) o takiej: http://utkani.pl/pl/p/Camela-z-klejem/113 , a do usztywniania mniejszych rzeczy dobre są ścierki takie gąbczaste :) Też dają radę. Btw. dziękuję za udział w candy :) Zapraszam do obserwowania :)
UsuńZaszewka, nie słyszałam wcześniej, ale teraz się zainteresuję tematem flizelin. W sumie masz rację - poza szyciem to zdobywanie wiedzy jest też przyjemne. Czasami mam tylko wrażenie, że jakbym wiedziała więcej niż teraz, to byłoby łatwiej troszkę:)
UsuńVayle - dziękuję za link do sklepu. Skorzystam na pewno! A ściereczki gąbczaste - genialne! Nigdy bym na to nie wpadła:) Buziak
Jaka piękna! Tyle kropek, idealne kolory... Cudowna! Zostanę na Twoim blogu na dłużej i zapraszam do mnie: misiunia.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Ja też lubię ten materiał szczególnie:) Zapraszam, rozgość się i dziękuję za zaproszenie- skorzystam, tylko muszę "ogarnąć" zaległości na blogu:)
UsuńJa myślę, że bardziej sprawdziłby się plastik, cerata, czy coś takiego. Tak są przecież wykonywane kosmetyczki, które kupujemy w sklepach.
OdpowiedzUsuńPewnie masz rację, ale jak się szyje z tego, co się ma..:)
Usuń