Jak wiecie maszynę SilverCrest kupiłam podczas ostatniej promocji w Lidlu. Kilka dni zajęło mi "uczenie się" nowej maszyny. Niby szycie to szycie, ale uwierzcie, szycie na SilverCrest wymagało ode mnie zgrania się z maszyną. Stwierdzam, że jednak maszyna ma znaczenie. To tak jak z samochodem - Maluchem też można jeździć, ale komfort jazdy jest inny niż na przykład Skodą:) Podobnie z maszyną - Łucznikiem mogłam szyć, ale szycie na SilverCrest to inna przyjemność. Po pierwszym szyciu stwierdzam, że jestem mega dzielna, że dawałam radę na Łuczniku:) Teraz też mam pewność, że moja staruszka po prostu w pełni sprawna nie jest....
Skoro maszyna działa, powstała pierwsza rzecz - pokrowiec na moją nową maszynę do szycia SilverCrest:) Pokrowiec składa się z trzech warstw - wierzchnia materiał kupiony na wyprzedaży w Leroy Marlin (pisałam o nich zakupach tkaninowych
tutaj), środek to owata, wewnętrzna strona to bawełniana błękitna kratka.
Na łączeniu szwów wszyłam wypustkę - obie niebieskie, ale w różnych odcieniach, bo tylko takie kawałki miałam:) Dół zakończony lamówką z tkaniny wierzchniej. Miała być lamówka w kolorze niebieskim, ale okazało się, że mam jej za mało. Na górze wszyta rączka.
Trudności podczas szycia brak:) Szyło się miło, przyjemnie i przetestowałam wolne ramię. Cudowna sprawa! Nie miałam takiego w Łuczniku i teraz widzę jak bardzo takie wolne ramię ułatwia szycie. Zdecydowanie!
Z ubranka dla maszyny jestem zadowolona. Bardziej jednak jestem zadowolona z samej maszyny. Nie musiałam nic pruć, nic nie pętelkuje, ścieg idzie prosto i nie muszę pilnować, żeby materiał się przypadkiem nie zsunął. Maszyna pracuje miarowo, lekko. I dementuję to, co napisałam we wcześniejszym poście. Nie jest wcale taka wolna jak mi się wydawało. Jak potrzeba szyje całkiem szybko, tyle tylko, że pedał napędu nie jest taki szalony jak w Łuczniku.
Z pełną odpowiedzialnością stwierdzam, że po pierwszym prawdziwym szyciu maszyna spełnia moje oczekiwania. Jestem zadowolona. Ciekawe jak będzie się sprawowała dalej...:)
Świetny pokrowiec :) Super że się zaprzyjaźniłaś z nową maszyną! :) Niech Ci jak najdłużej służy! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Mam nadzieję, że teraz będę mogła szyć bez problemów, bo bardzo to lubię.
UsuńOczywiście, że dopiero posługując się lepszym sprzętem, jest się w stanie ocenić, o ile gorszy był poprzedni. Cieszę się, że masz tę możliwość. Na pewno wkrótce zaprezentujesz nam wspaniałe kreacje:-). Jeśli chodzi o pokrowiec, uważam, że to wielki sprawdzian, przecież nie jest łatwo uszyć coś tak grubego, jak ta rączka. Która w dodatku musi spełniać swoją funkcję.
OdpowiedzUsuńRączka rzeczywiście jest gruba, bo w środku ma owatę a jeszcze robiłam "podwijankę":) Maszyna dała radę, ja też - nawet prosto wyszło, hihihi.
UsuńSprzęt na pewno lepszy od tego, który miałam. Aż się boję myśleć jakie szycie byłoby na takiej komputerowo sterowanej maszynie.
Świetnie wygląda ten pokrowiec :-) czekam na więcej takich cudownosci :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję, cieszę się, że Ci się podoba. Na szycie mam apetyt wielki, mam nadzieję, że teraz przed Świętami czasu starczy...na razie dzieci chcą piec pierniczki i jeszcze kartki nie zrobione...o sprzątaniu nawet nie wspomnę....czasu coraz mniej, planów coraz więcej:)
Usuńbardzo mi się podoba :) ale oprócz na pewno, dokładnego ściegu, ciekawego wykończenia, to materiał mnie zachwycił!
OdpowiedzUsuńKomiksowy pokrowiec wygrywa w kategorii, pokrowców maszynowych!
zauważyłam nawet superbohatera na pokrowcu :)
Ja też bardzo lubię ten materiał:) Idealnie pasował mi na pokrowiec:) Żałuję, że nie mam zbyt dużo tego materiału, bo mam na niego kilka pomysłów....
UsuńCieszę się, że mój komiksowy pokrowiec przypadł Ci do gustu:)
Pozdrawiam
Piękny :) skoro maszyna się spisuje, to bardzo słusznie jej się ubranko należy :)
OdpowiedzUsuńJa twardo używam Łucznika. Możliwe, że też jestem dzielna :))
Ja swojego Łucznika używałabym nadal, gdyby ze mną współpracował na 100%. Myślę, że pewnie nie raz na Łuczniku jeszcze coś uszyję. Na pewno jednak szycie na tych nowoczesnych maszynach jest łatwiejsze...wolne ramię, duży wybór stopek, ściegi, itp. To wszystko sprawia, że szyje się szybciej, łatwiej...Dzisiaj po raz pierwszy miałam okazję poznać wolne ramię - na Łuczniku takowego nie ma i da się szyć coś naokoło, podwinąć, itp. ale ile więcej akrobacji i czasu potrzeba....
UsuńGratuluję nowej maszyny! Na pewno będzie Wam się dobrze współpracować ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Również mam nadzieję, że moja współpraca z nową maszyną będzie pozytywnie mnie nastrajać do szycia:)
UsuńA zmieniałaś igłe, czy tą szyłaś która została fabrycznie zainstalowana, bo zastanawiam sie co to za grubosc igły.tez kupiłam SC ale nic nie uszylam jeszcze,a nie znam sie kompletnie na szyciu.Mama z firankami przyjedzie do obrabienia, zobaczymy jak nam pójdzie.pokrowiec super,mozna prosic wiecej zdjec, np z bliska raczki do trzymania,jej tez chcialabym uszyc jej pokrowiec
OdpowiedzUsuńIgłę zmieniałam na taką, która pasuje do materiału, który szyłam. Życzę powodzenia z firankami. Może się skusisz i spróbujesz swoich sił na maszynie? Zdjęcia rączki obiecuję zrobić i wstawić. Może nie będzie to od razu jutro, ale przy najbliższej okazji uzupełnię wpis o te zdjęcia. Pozdrawiam
UsuńSuper wyszło. A mówiłaś, że wolne ramię Ci się ie przyda ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Mówiłam, mówiłam, zdanie zmieniłam:) Mówiłam, bo nie wiedziałam:) Wolne ramię ułatwia szycie - zdecydowanie.
UsuńJestem pod wrażeniem :)) A maszyna pokrowiec musi mieć.
OdpowiedzUsuńWolne ramię to faktycznie fajny wynalazek :)
Maszyna szczęśliwa, w pokrowcu jej dobrze:)
UsuńWolne ramię to jak na razie mój faworyt:) Nic mnie tak nie zachwyciło w nowej maszynie jak właśnie wolne ramię:)
Czy dobrze zrozumiałam ideę wolnego ramienia: pomaga szyć na okrągło? To coś na pewno mi się przyda! :) Czy to znaczy, że wystarczy wysunąć ten plastikowy stolik po lewej? Szczerze? Nawet nie wiedziałam, że to mam ;-)
UsuńTak, dobrze rozumiesz:) Jak wysuniesz tę część po lewej to robi Ci się wolne ramię, dzięki któremu duuuużo łatwiej szyć na okrągło.
UsuńŚwietnie. Bardzo się cieszę, że tak dobrze Ci się szyje na nowej maszynie. Oj tak, maszyna to ważna sprawa. Ja przeszłam przez stareńką kochaną Neumann'kę (tylko prosty ścieg, ręczne przestawianie "biegów prędkości" - sama wiesz, że do takiej maszyny to trzeba mieć duuużo cierpliwości i serca. No i kombinować z pomysłami własnymi. Potem miałam już taką lepszą, ale mało znanej firmy i też trochę z nią było kłopotów. Teraz mam mojego Kanciaka kochanego (Singerkę) od jeszcze bardziej kochanego Męża i jest nam super.
OdpowiedzUsuńA i pokrowiec. Boossssski jest!!! Ja o Kanciaka jeszcze tak nie zadbałam. Pewnie niesłusznie. Transportuję go w wielkiej torbie marketowej. hihi
Gargamelko, może i Twoja maszyna kiedyś pokrowiec dostanie? Ty tak pędzisz w robótkach ręcznych, że ciągle wzbudzasz we mnie podziw:) Nie wiem jak Ty to robisz, że masz taką długą dobę:)
Usuńpokrowiec piękny:) trzymam kciuki za więcej spotkań z maszyną, a raczej za ich efekty:) pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńhttp://alelarmo.blogspot.com/ dla Mam. o Mamach.
Na maszynie szyje mi się dobrze. Nawet bardzo. Postaram się niedługo pokazać:) Ostatnio szyję, ale nie mam czasu na zrobienie fotek. Czas przed Świętami jakoś tak mi ucieka....
OdpowiedzUsuńJuż kilka razy oglądałam ten pokrowiec i za każdym razem jeszcze bardziej mi się podoba!
OdpowiedzUsuńDziękuję i cieszę się:)
UsuńŚwietny pokrowiec. Gratuluję talentu :)
OdpowiedzUsuńZostaję tu na dłużej, bo zaczynam szycie na 'poważnie' ;)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie:)
Zapraszam:) i na pewno zajrzę do Ciebie:)
UsuńOMG! boskie :)
OdpowiedzUsuńnie powstydziłabym się takiej torby do pracy :)
ja dopiero uczę się szyć, więc daleko mi do takiego cuda :)
www.natalia-testuje.blogspot.com
Świetny blog - inspirujący. Też zaczynam przygodę z szyciem jako laik zupełny i dzięki Tobie i Twoim wskazówkom łatwiej mi przejść przez etap "o matko, przecież szycie czarną magią jest" :) Zaczęłam też od łucznika, który stał zakurzony 20 lat w piwnicy, ale jakoś się nie polubiliśmy - on się buntował, ja się "trochę" awanturowałam, no i musieliśmy się rozstać. Związałam się z silver crest, tą z września tego roku i myślę sobie, że może to być związek na dłuższy czas, oczywiście jak już ujarzmię szwy tak, by przestały mi falować niczym modry Dunaj ;) Wiem, że jeszcze długa droga przede mną, na razie praktykuję raczej w poszewkach i prostych przeróbkach - ale, choć to jeszcze dłuuugo nie moja liga, to mimo wszystko ośmielę się zapytać, czy jest choć malutka szansa na to, żeby powstał tutorial, jak uszyć takie śliczne ubranko dla maszyny? Myślę, że nie tylko ja jestem chętna:) Pozdrawiam serdecznie, od dzisiaj będę stałym gościem u Ciebie:) Aga
OdpowiedzUsuńHm....może powstanie :) Mam nową maszynę, nie ma ubranka....
Usuń