Nie lubię szyć na ostatnią chwilę a jeszcze bardziej nie lubię szyć kiedy źle się czuję. Dzisiaj jedno i drugie....Pokonałam własną słabość, zebrałam się w sobie i szyję zestaw małego podróżnika. Zestaw dla mego synka, który jutro na trzy dni wyjeżdża bez Mamy i Taty:) Szkolna wycieczka pełna przygód, emocji i ciekawych miejsc...
Miałam na wycieczkę uszyć synkowi torbę na ramię - takie było zamówienie:) Torby się jednak nie podjęłam z uwagi na brak odpowiedniego sztywnika. Temat zamknęłam aż do niedzieli....Synek zapytał czy może jak nie torba to chociaż saszetka na szyję....No jak odmówić?
Nie byłam w stanie zabrać się za saszetkę od razu. Po moich przygodach z dentystą w styczniu (
pisałam o tym tutaj), w piątek przyszedł czas na kolejny etap, kolejne spotkanie z chirurgiem, kolejny zabieg, kolejne szwy w buzi, kolejne opuchlizny, kolejny ból, itp. (nie wierzcie jak dentysta Wam kiedyś powie, że jakiś zabieg nie boli....hm...w sumie sam zabieg nie boli ze względu na znieczulenie, ale po......wrrrrrrr). Dopiero dzisiaj jestem jako tako do życia, więc od rana wzięłam się za szycie. Wczoraj zrobiłam aplikację i nic więcej. Powstało więcej niż było zamówione a raczej jeszcze powstaje. Pokażę Wam połowę z prac, bo pewnie jak skończę wszystko to już nie będzie odpowiedniego światła na robienie zdjęć a jutro moje uszytki znikną wraz z synkiem w autokarze. Dzisiaj więc część zestawu podróżnika:)
Zestaw w całości składa się z :
- worka na rzeczy brudne
- kosmetyczki
- saszetkę na szyję
- poduszka- przytulanka do spania w autokarze i w pensjonacie
Cały zestaw w kolorach mocno chłopięcych i moich ulubionych marynarskich.
Worek oraz kosmetyczka mają naszytą literkę z weluru. Welur jest fantastycznym materiałem do tworzenia aplikacji - bardzo przyjemnie się naszywa, nic się nie marszczy. Idealnie:)
Worek jest oczywiście z podszewką w kolorach, które ładnie kontrastują z warstwą wierzchnią. Po raz pierwszy robiłam dziurkę stopką do dziurek i jestem zachwycona. Wyszła idealna. Wcześniej jakoś obawiałam się dziurek a od dzisiaj dziurki zaczną się pojawiać w moich uszytkach - tego jestem pewna. Oczywiście worek ma wszyte wypustki, które akcentują i oddzielają zarazem tunel z tasiemką od reszty materiału. Nieskromnie napiszę, że worek wyszedł świetny, jestem z niego bardzo zadowolona.
W podobnej kolorystyce powstała kosmetyczka. Wykorzystałam materiał w paseczki, ale drobniejsze niż te, które są na worku. Przód kosmetyczki pozostawiłam w kolorystyce biało-granatowej a jedynym akcentem kolorystycznym jest literka M. Tył kosmetyczki to czerwono-białe paseczki, czerwony jest również zamek. Środek uszyłam z tkanin wodoodpornych a w zasadzie ze skrawków tkanin, które kiedyś dostałam i tak sobie leżą w mojej szafie (
o tych skrawkach pisałam tutaj). Przepikowałam je z owatą.
Zestaw worek-kosmetyczka uznaję za udany:) Mogłabym się troszkę przyczepić do kosmetyczki....ale w tym stanie, w jakim szyję postanowiłam nie marudzić i nie szukać drobiazgów do poprawienia:)
Skrojoną mam już poduszkę oraz saszetkę. Poducha będzie miała ponaszywanych troszkę welurowych aplikacji, więc pracy przede mną sporo. Myślę, że pozostałe uszytki pokażę Wam dopiero po powrocie synka z wycieczki. Dzisiaj pewnie już nie będę miała możliwości pstryknąć zdjęć w dobrym oświetleniu...
Zmykam prasować rzeczy dla mojego podróżnika, pakować go na wyprawę a wieczorową porą kolejna porcja szycia, dla Synka mego:)
Czekam na ciąg dalszy, bo wszystko to bardzo zachęcająco wygląda:-).
OdpowiedzUsuń:)))))
UsuńI te kolory... Cudo :)
OdpowiedzUsuńDzięki:)
Usuńa mnie Adela zaraziła tym granatem w kropki :D
UsuńMarta
:))))
UsuńŚwietne to Adelo. Musisz się koniecznie pochwalić po powrocie syna resztą uszytków :)
OdpowiedzUsuńPostaram się:) Uszytki wróciły, ale wymagają prania i regeneracji:)
Usuń