
Jakoś nie mogłam się zebrać do szycia. Nie żebym nie chciała, tylko brakowało mi czasu i sił.
Nowy rok szkolny zaskoczył nas podwójnie. Po pierwsze dlatego, że musiałam wejść w nowy rytm dnia - pogodzić wszystkie obowiązki z planem lekcji, zajęciami pozaszkolnymi i innymi aktywnościami. Po drugie dlatego, że nasza niespełna 6-cio letnia córka, która 1 września rozpoczęła edukację w szkolnej zerówce, po kilku dniach ostatecznie trafiła do I klasy szkoły podstawowej. Nie byliśmy przygotowani.....

Kompletując na szybko szkolną wyprawkę postanowiłam, że ubiorę rządowy podręcznik - Elementarz ucznia I klasy - oraz pozostałe książki, w okładki szyte na miarę. I to dosłownie. Okładki z materiału.
Nie wiedziałam jak się za szycie okładek zabrać. Niby prosta sprawa, ale musiałam chwilę się zastanowić. Chciałam aby były wyjątkowe, ale kompletnie nie miałam pomysłu. Taka dziura w głowie...jak nie ja.....Do pomocy zawołałam córkę. Zaczęłyśmy oglądać tkaniny, wybierać, kompletować. Pomysły córki, moje pomysły. Syn też swoje "trzy grosze" dołożył. Wyjęłam wszystko, siedziałam i patrzyłam. Weny twórczej
brak.

Wymierzyłam książkę, wyrysowałam wszystko, dodałam po 1-1,5 cm zapasów na szwy. Zaczęłam kroić materiał, zszywać, sztukować, kombinować. Powstał egzemplarz numer 1. Nawet pasowało, ale nie byłam zadowolona - zarówno z szycia jak i zastosowania. Wszyta czerwona lamówka między kwiatki i groszki tworzyła zgrubienie, które utrudniało pisanie w książce-ćwiczeniach.

Drugie podejście. Groszki na granacie i koniecznie kwiatuszki. Moją wariacją był ścieg ozdobny i naszyta literka identyfikująca podręcznik. E- dla elementarza, A dla podręcznika do angielskiego. Zmieniłam też technikę zszywania okładki. Jest ok, ale jakoś nie tak. Okładka wyszła tak na "styk". Jak dla mnie troszkę za ciasna. No nie mam weny, nie mam nastroju, nie mam cierpliwości. Odkładam wszystko. Książki pójdą z córką do szkoły znowu bez ubranek...

Już późnym wieczorem, kiedy odetchnęłam po całym dniu na kanapie przyszła wena i spokój, którego brakowało mi późnym popołudniem. Jeszcze raz wszystko wymierzyłam, wyrysowałam, wykroiłam. Naszyłam aplikację, która zajęła najwięcej czasu i zszyłam okładkę. Wyszło i pasuje:) Elementarz został ubrany jak należy. Tylko pozostało wyprasować okładkę, żeby była elegancka.
Do uszycia okładek użyłam bawełny 100%. To resztki, które leżakują w mojej szafie, pozostałości po szyciu pościeli. Aplikacje zrobiłam z kilku kolorów weluru. Naszyłam je zygzakiem, choć za bardzo się spieszyłam i nie są śliczniutko naszyte..... Wnętrze okładek to białe płótno z klejem, które po przeprasowaniu świetnie usztywniło materiał wierzchni.
Pozostało mi zająć się jeszcze ubrankami na ćwiczenia do elementarza, podręcznik i ćwiczenia do angielskiego oraz religii. Postanowiłam doszyć jeszcze kilka szkolnych "przydasi". Może starczy mi weekendu.....
Fajne są takie okładki. Zwłaszcza w domu. Jedynym minusem może być ich waga i siłą rzeczy, objętość. Zajmą wiele miejsca w tornistrze, niestety. Sama swego czasu miałam taki dylemat.
OdpowiedzUsuńNawet muszę przyznać, że lepszy byłby jakiś syntetyk, taki bardziej sztywny.
Dziękuję:) Nie mogę się jednak w pełni zgodzić z Twoją opinią, że objętość takiej okładki jest minusem. Szczerze nie zauważyłam, aby jakoś zwiększyła moja okładka objętość książki - przynajmniej nie bardziej niż tradycyjna okładka, którą można kupić w sklepie. Myślę, że jak okładki podszywane są watoliną to wtedy rzeczywiście robi się z niej puchata, miękka otulinka dla książek, która już zwiększa gabaryty:) Moje nie. Waga...tu rzeczywiście...ale mnie to nie przeszkadza (różnica niewielka a tornister na kółkach z rączka do ciągnięcia).
OdpowiedzUsuńSztywność okładki uzyskałam dzięki białej bawełnie z klejem, która od razu stanowi wnętrze (środek) okładki. Po sklejeniu dwóch warstw ze sobą okładka stała się sztywna:)
Pozdrawiam
Piękne i do tego wyjątkowe - będą jedyne w szkole :)
OdpowiedzUsuńA z tą weną to doskonale znam temat... jak mi nie idzie to zostawiam, nie cisnę na siłę. Rozwiązanie przychodzi w chwilach oddechu i wtedy staje się wszystko takie proste i oczywiste :) Nic na siłę - i to się sparwdza. Uściski dla Twoich uczniów, dużo piątek życzę. (czy w szkołach są jeszcze oceny?....)
Oceny są:) Dziękuję:)
UsuńFajne te okładki. :) Na pewno będą niepowtarzalne. Tego jeszcze nie szyłam. :P
OdpowiedzUsuńSpróbuj uszyć, tak naprawdę to nic trudnego:)
UsuńZazdroszczę dzieciom takich okładek! Z pewnością najoryginalniejsze w klasie! :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy najfajniejsze, ale na pewno inne:) Dziękuję.
UsuńŚwietne Ci wyszły te okładki! Ja też ostatnio uszyłam sobie okładkę na zapiśnik ale teraz leżę jak ze psa skóra bo coś mnie dopadło jakieś paskudztwo i tak sobie leżę,podglądam innych i myślę co uszyję jak już będę w stanie : ). Pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńNo tak to jest, jak się ma zaległości w blogowaniu. Pewnie już wyzdrowiałaś, ale życzę Ci zdrówka i aby omijały Cię choróbska w najbliższym czasie:)
UsuńOooj, znam to uczucie niemocy i braku weny, wtedy rzeczywiście najlepszą opcją jest zostawienie roboty, bo i tak niczego dobrego nie dokonamy. A okładki wyszły super, zwłaszcza "E" mi się podoba.
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńOkładki są świetne! Uwielbiam szyć takie małe formy, przyjemnie i szybko jest efekt!
OdpowiedzUsuńTo prawda! Ja też lubię właśnie dlatego szyć takie drobiazgi:)
UsuńFajny pomysł ! :)
OdpowiedzUsuńA ja piszę i piszę, a moje komentarze gdzieś znikają w niebycie... :(
OdpowiedzUsuńKreatywność i wykonanie - 10/10 punktów! Miss Okładek Pierwszej Klasy '14 :D
Martwi mnie to bardzo, bo nigdzie nie widzę Twoich komentarzy, aby "wisiały" oczekując na zatwierdzenie, itp.:((((( Ja ostatnio zauważyłam pisząc komentarze u innych, że też znikają, ale dzieje się to wtedy, gdy pisze najpierw komentarz a następnie dopiero się loguję do swojego konta. W takiej sytuacji komentarz zawsze znika. Kiedy najpierw się loguję i już zalogowana komentuję to nic nie znika. Może tak jest i u Ciebie? No sama nie wiem....
UsuńMis Okładek...hahaha! Dziękuję
Bardzo fajny pomysł! Na pewno przyjemniej sięga się po książkę w takiej oprawie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam
www.bar--bor.tumblr.com
:) Dziękuję
UsuńBędę się bardziej pilnować z logowaniem wobec tego, choć wydaje mi się, że wisi ta moja rudolfina na samej górze :) A może masz jakiś tajemniczy filtr, który eliminuje różne takie farfocle? ;-)
OdpowiedzUsuńTak czy siak, z komentarzem czy bez, jestem tu systematycznie, bo ciśnie mnie jakiś wewnętrzny imperatyw! :)
:)))) Buziaki ślę:)
UsuńPodziwiam Cię za kreatywność. Ro roku czasu potrafisz uszyć naprawdę mnóstwo rzeczy i niczego się nie boisz :-) I jeszcze czas masz na to:-) Bo u mnie najgorzej z czasem,pomysły są,ale czasu brak.
OdpowiedzUsuńAniu - dziękuję:) Kocham szycie, tworzenie, nawet to prucie też:) Miewam chwile, że nie wychodzi, ale po chwilowym "dołku" dostaję mega mocy i działam dalej:) Z czasem u mnie gorzej niż z chęciami - chciałabym szyć więcej i więcej a nie mam kiedy. Często - prawie zawsze - szyję po nocach i prawie przy maszynie zasypiam:( potem rano nie mogę wstać....a muszę o 5.30....No, ale tak to jest z pasjami - trzeba wydzierać czas na ich realizowanie.
UsuńŻyczę Tobie i sobie, aby czasu na przyjemności było w przyszłości więcej:)
Świetny pomysł na okładki. Jesteś niezwykle kreatywna :-)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł na prezent! Pożyteczny, uroczy i wyjątkowy.
OdpowiedzUsuń