kwietnia 21, 2015

Taka ładna....a taka trudnna....


Dzianina oczywiście. Pikowana. Wypatrzona ostatnio w sklepie z tkaninami. Fajny sklep, z ciekawą i bogatą ofertą, ale niezbyt fajną obsługą, więc więcej pewnie tam już nie zawitam.

Dzianina zakupiona - baaardzo mi się spodobała. Pudrowo - różowa, pikowana. W wyobraźni widziałam spódniczkę z koła z czarną, szeroką gumą w pasie i podszytym tiulem u dołu. Wyobraźnia swoje a późniejsza realizacja swoje....

Zamiast spódniczki powstała sukienka. Moja własna, tzn. własnoręcznie - z pomocą mądrych książek - skonstruowana. Prosta sukienka dla dziewczynki.

Pomiary wykonałam zgodnie z instrukcją wyczytaną w książce. Dodałam tam, gdzie miałam dodać, odjęłam, co miałam odjąć. Wyrysowałam wszystko na arkuszu papieru szarego. Nie było to takie proste, ale jakoś wyszło. Wydaje mi się, że chyba dobrze wyszło, choć.....

Kiedy przebrnęłam przez etap tworzenia własnego wykroju miałam dziwne wrażenie, że teraz to już z górki i nie więcej jak za godzinkę, max dwie, sukienka będzie gotowa. Skąd we mnie taka pewność? Przecież nie raz się przekonałam, że podczas szycia maszynowego pewności nigdy mieć nie można....

Pierwsze sygnały, że łatwo wcale nie musi być , zauważyłam już na etapie wykrawania formy sukienki z dzianiny. Dzianina ładna, ale bardzo rozciągliwa. Musiałam uważać, aby podczas cięcia nic mi się nigdzie nie naciągnęło. Poza tym niezwykle łatwa do zaciągania, więc przed rozpoczęciem szycia.....wypiłowałam dokładnie paznokcie na wszelki wypadek :) Teraz się zastanawiam jak długo będzie bez zaciągnięć.....

Widząc z czym mam do czynienia, profilaktycznie wszystkie brzegi podkleiłam paskiem flizeliny. Zabrałam się za szycie a to szycie to istna mordęga. Dawno już tak się nie namęczyłam. Igła do dzianiny, flizelina, odpowiednie nici. Ba! Nawet znacznie bardziej przystosowana do szycia dzianin maszyna i co? Dzianina naciąga się podczas szycia! Musiałam baaaardzo, ale to baaaardzo uważać, aby przez przypadek nie chwycić zbyt mocno dzianiny podczas szycia, nie rozciągnąć podczas jej prowadzenia pod stopką. Generalnie - jak z jajkiem...

W planach sukienka miała mieć fikuśne odszycie szyi albo kołnierzyk z dzianinki z wypustką. Nawet zabrałam się za takie wykończenie, ale niestety po trzeciej czy czwartej próbie zrezygnowałam z pomysłu. Kołnierzyka nie ma, wypustki nie ma. Tak mi się ten dekolt naciągał a potem falował, że się poddałam. Aż dziw, że podczas wielokrotnego prucia nie pozaciągałam dzianiny....choć w jednym miejscu małe oczko poszło. Na szczęście nie widać. W efekcie dekolt podwinęłam i ręcznie przyszyłam od wewnątrz. Podobnie rękawy i dół - wszystko ręczna robota. Troszkę wymagało to czasu i poświęcenia, ale przynajmniej nic nie faluje i nic się nie naciągnęło a przy okazji ładnie wygląda.

Sukienka powstawała w bólach i mękach kilka dobrych dni. Co ją wzięłam w ręce, to odkładałam. Siadałam, szyłam, prułam, chowałam do szafki i tak kilka razy. Wszystko przez to, że się uparłam na ten kołnierzyk :) Dopiero jak odpuściłam i zaakceptowałam fakt, że sukienka owszem będzie, ale prościutka i bez zbędnych ozdobników to jakoś poszło. 

To była moja pierwsza przygoda z dzianiną pikowaną. Czy ostatni? Nie wiem, ale na razie mam dość:) Na tyle dość, że jedyne na co się zdobyłam do dodanie plastikowych ozdobników na przodzie dekoltu. Naprawdę nie miałam pomysłu jak urozmaicić ten róż....Te kwiatki wpadły w me ręce przypadkiem i przypadkiem wskoczyły na sukienkę. Efekt może nie jest powalający, ale córkę zadowala, więc mnie też.

To, co mnie troszeczkę rozczarowało to fakt, że pomimo skrupulatnego ściągnięcia miary, wyrysowania własnej formy, sukienka jest oczywiście za szeroka. W ramionach wszystko pasuje, pod pachami wszystko pasuje, ale już cała reszta mogłaby być szczuplejsza. Nie miałam już jednak siły na kolejne prucie.

Po wielu godzinach spędzonych w moim szyciowym pokoju sukienka z pięknej pudrowo-różowej dzianiny jest gotowa:
a) własnoręcznie skonstruowana,
b) własnoręcznie uszyta,
c) własnoręcznie ozdobiona,
d) własnoręcznie wymęczona.

 Oto ona w całej okazałości :)






Szczegóły: 
  • wykrój - własnoręcznie wykonana konstrukcja na bazie książki
  • Materiał - dzianina pikowana zakupiona w sklepie stacjonarnym
  • Szycie - maszyna Łucznik Malwina 2070 wygrana w konkursie Szyciowy Blog Roku, obrzucenie brzegów ściegiem owerlokowym na tej maszynie
  • Dodatki - plastikowe kwiatki kupione w KIK
  • Czas szycia : trudny do zmierzenia, bo sukienka powstawała w bólach przez wiele dni


P.S. Sukienka została w całości uszyta na maszynie Łucznik Malwina 2070. To pierwsze tak poważne szycie na tej maszynie. Muszę przyznać, że jestem zadowolona ze współpracy. To, co mnie szczególnie zachwyca to piękny ścieg owerlokowy, którym wykończyłam brzegi. Troszkę się boję to napisać, aby moja Silverka nie usłyszała, ale ten ścieg owerlokowy w Malwinie jest ładniejszy niż w Silvercrest....

29 komentarzy:

  1. Dzielna jesteś!!! taki materiał to naprawdę wyzwanie, że nie wspomnę o samodzielnym tworzeniu wykroju ;) Cieszę się, że nowa maszyna tak dobrze się spisuje, mi też w silverce brakuje ładniejszych szwów ;)
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miłe i pokrzepiające słowo. Maszyna daje radę:) Niedługo napiszę kilka słów więcej na jej temat.

      Usuń
  2. PRZEPIĘKNA : ))). Absolutnie nie zgodzę się,że wymęczona bo w efekcie tego "wymęczenia" nie widać : ). Buziaki : )*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W efekcie sukienka nie wygląda na wymęczoną. Rzekłabym, że na żywo wygląda super. Wymęczenie materii było w trakcie szycia :) Cieszę się, że Ci się podoba.

      Usuń
  3. Nie ma się co dziwić, bo Silverka ma "niby" overlocka, a Malwina to już wyższa półka.
    Sukienka bardzo fajnie wyszła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malwina też raczej ma niby owerloka, ale ścieg, który oferuje jest ładniejszy niż ten w Silverce. Dziękuję za miłe słowo o sukience:)

      Usuń
  4. A ja jestem ciekawa jak wyglada ten overlock w porownaniu z silverkowym: ) a co do wykrojow to ja zawsze szyje 'na oko'. Biore ciuch, ktory dobrze lezy i odrysowuje mniej lub bardziej precyzyjnie w zaleznosci od planowanego efektu. ile sie potem namierze to moje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wygląda ścieg Malwiny w porównaniu do Silverki na pewno niedługo pokażę :) Szycie na oko - to nie dla mnie. Próbowałam raz czy dwa. Wychodzi, ale moim zdaniem więcej pasowania i kombinowania jest a ja czas bardzo szanuję, bo nie mam go zbyt wiele, więc jednak zostanę przy gotowych wykrojach i tych samodzielnie tworzonych - jak się wyuczę oczywiście :) Podziwiam, że Tobie takie "na oko" wychodzą. Wiele dziewczyn z powodzeniem tak tworzy swoje ciuchy i ciągle się zastanawiam dlaczego mi taka twórczość nie bardzo idzie....

      Usuń
  5. Nie wszystkie pikowane materialy tak sie zachowuja, wiec nie rezygnuj z ich szycia. Brawo za samodzielne wykonanie od A do Z. Sukienka skromna, ale bardzo ladna, w sam raz dla malej elegantki.
    Oduczylam sie juz zacierania rak z radosci pod koniec pracy, bo zawsze, ale to zawsze jak tylko taka nierozwazna mysl przeleci mi przez glowe, cos huknie, cos puknie i roboty przybywa o dodatkowe prucie, dosztukowywanie, latanie dziury, ktora niewiadomo jak sie zrobila dzieki overlockowi. Zlosliwosc przedmiotow martwych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze to ujęłaś Kamysiu - skromna. Taka wyszła, ale im dłużej na nią patrzę tym bardziej mi się podoba. Pierwsze wrażenie nie miałam zbyt pozytywne, ale może musiałam zwyczajnie odsapnąć po trudach jej tworzenia, aby docenić jej urok? :)

      Masz rację, nie ma co się cieszyć na zapas, tzn. przed zakończeniem projektu. Los bywa przewrotny i jak człowiek zaczyna czuć się zbyt pewnie to zaraz coś się "rypnie" :)

      Usuń
  6. Pełen szacunek za wykonanie całości samodzielnie ! Sukienka wyszła genialnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tworzenie wykroju takiej prościutkiej sukienki nie było bardzo trudne - wg moich odczuć :) Pewnie schody się zaczną przy bardziej skomplikowanych formach. Cieszę się, że sukienusia Ci się podoba.

      Usuń
  7. Masz cierpliwość! :) Ale opłacało się, bo sukienka wygląda ślicznie :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak, cierpliwość do szycia mam....Niestety chyba tylko do szycia :)

      Usuń
  8. Adelo, chylę czoła nad cierpliwością do własnej konstrukcji! :) a co do tej dzianiny, szyłam bluzę z kremowej, niestety po ok. 5-ciu praniach jest do kosza :( ale doświadczenia pozostały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie tego się obawiam, że ta dzianina nie wytrzyma zbyt długa....ale fakt - doświadczenia zostały :) Może nie będę jej zakładać córce i jej prać, hihihi :)

      Usuń
  9. Dziewczyno, to nie tylko cierpliwość i samozaparcie, Ty musisz po prostu zdolna być! Zazdroszczę, podziwiam.
    Sukienusia fajna w swej prostocie, z kołnierzykiem czy bez. I wcale nie za szeroka, Ty musisz po prostu podpaść dziecko ;-)
    A maszyny? No cóż, Silvercrest musi zdać sobie sprawę, że jest tym trochę brzydszym, trochę gorzej wykształconym członkiem rodziny, za to kochanym i niezawodnym w tym, co ma do zaoferowania, i pogodzić się z tym, że teraz posiada mądrą i piękną siostrę po studiach, która może za niego odwalić bardziej wymagające prace ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziecka podpaść się nie da :( Oba takie chudziutkie....jedzą, ale widocznie więcej spalają i taka ich uroda. Ciuchy to odwieczny problem. Synowi ciężko kupić spodnie, bo wszystkie za szerokie :)

      Zdolności - hm....do szycia chyba nie są zbyt potrzebne....wystarczą chęci i samozaparcie....

      Silvercrest - pewnie zdaje sobie sprawę z tego, że pojawiła się siostra...tylko jak to pogodzić, aby w ich relacje nie wdarła się zazdrość?

      Usuń
  10. śliczna, podziwiam cierpliwość

    OdpowiedzUsuń
  11. Brawo za podjęte wyzwanie samodzielnej konstrukcji i efekt końcowy :D Mam nadzieję, że dzianina trochę pożyje :)
    Ja raz się nadziałam na taką pikówkę, która po kilku praniach wyglądała jakby miała z 10 lat :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś kolejną osobą, która mówi, że pranie nie służy tej dzianinie :( Cóż, trudno, jak się zniszczy szybciej niż planowałam to......uszyję kolejną, hihihi.

      Usuń
  12. Brawo! Sukces totalny. Własna konstrukcja i uszycie...rozwijasz się w tempie ciągu geometrycznego :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? Ostatnio mam wrażenie, że stoję w miejscu...jakiś kryzys tożsamości szyciowej chyba mam....Twoje słowa bardzo mnie podbudowały. Dziękuję :)

      Usuń

Zaangażowałam się w 100% tworząc ten post. Teraz czas na Ciebie, bo przecież wspólnie tworzymy ten blog, choć ja nim administruję. Będzie mi niezwykle miło, jeżeli:

a) zostawisz komentarz pod wpisem - każde Twoje słowo to dla mnie cenna wskazówka i sygnał, że jesteś ze mną
b) polubisz mój profil na FB - dzięki temu będziemy w ciągłym kontakcie
c) możesz mnie śledzić na Instagram i Pinterest, gdzie oprócz szyciowych tematów pokazuję troszkę mego prywatnego życia, ale uprzedzam - nie robię tego zbyt często (brak odpowiedniej ilości czasu)

Jeżeli ten wpis uważasz za cenny, podziel się nim proszę ze znajomym, udostępnij na swoim profilu w mediach społecznościowych.

TOP