Z moim szyciem to jest tak.... Jak szyję to szyję, bo jak przestanę, to już zabrać na nowo się nie mogę. Tak naprawdę szyję wtedy, gdy mam wenę twórczą, dobre samopoczucie, czas, odpowiednie światło, ciszę za ścianą i takie tam :) Jeszcze gorzej jest u mnie z poprawkami. Jak nie poprawię od razu, to nie poprawię nigdy. Włożę do szafeczki z rzeczami do poprawki i nigdy z niej nie wyciągnę. Będzie tak leżeć i leżeć...
Pogodziłam się już, że rękawki w mojej panterkowej sukience nie są dla mnie. Nawet sama zaczęłam to dostrzegać (jak ktoś nie widział jeszcze mojego modelu 45 to zapraszam tutaj -
klik). Nie zastanawiałam się wiele. Lifting potrzebny od zaraz ! Najgorsze, że nie tylko sukience, ale cóż....Ja sobie nie zrobię z przyczyn oczywistych - boję się :) Sukience jednak postanowiłam dać szansę. Dekolt zmienić się już nie da, ale rękawki? Rękawki sprute. Czas na zmiany...
Jak się zabrać do tego, aby z rękawka "szczypanego" zrobić nie szczypany. Ktoś powie - żadna filozofia. Może i tak jest...jak się wie, jak to zrobić. Całe szczęście nie boję się doświadczać rzeczy nowych. Zepsuć chyba się nie da - pomyślałam. Czasami to zadziwia mnie mój optymizm szyciowy, bo przecież jakby tak pomyśleć, to i owszem - da się zepsuć wszystko a takie rękawki to bardzo szybko da się zepsuć. Jedno małe cięcie i cały rękaw może iść do kosza.
Optymizm optymizmem, ale ja wyciągnęłam mądrą książkę, którą zakupiłam jakiś czas temu. Znalazłam dział dotyczący konstrukcji rękawa i się zaczęło. Wymiary, pomiary, rysunek pomocniczy. Boszszsz, dlaczego ja
muszę być taka dokładnicka?! Zamiast ciachnąć jak dusza i serce podpowiada, to wyliczenia robię, z centymetrem biegam, linijkę eksploatuję, kartki zużywam i nadal nie wiem czy dobrze obliczyłam wszystko i wyrysowałam, czy może jednak nie...
Mając w głowie to, co jakiś czas temu napisała mi na Facebook Kamysia, mój nowo skonstruowany rękawek wycięłam z tkaniny testowej, zszyłam, przyfastrygowałam do sukienki i przymierzyłam. Naniosłam stosowne poprawki i już ze spokojną duszą zabrałam się na ciachanie panterkowego rękawka z wersji pierwotnej.
Rękawek pozbył się zmarszczek, został wygładzony maksymalnie jak się dało. Lifting wykonany z chirurgiczną precyzją. Tylko czy ta operacja się udała? Mam wątpliwości.....
Adelo moja Droga!
OdpowiedzUsuńMoim skromnym, nieprofesjonalnym zdaniem jest duzo lepiej, choć trochę brakuje mi Twojej wielkiej improwizacji, Twojego 'nosa' i wiedzy ktora zupełnie intuicyjnie (choć moze to tak tylko wyglądało?) po prostu była
Na pewno rękaw sie lepiej prezentuje;)
No i ta 'niewiedza' i interpretacja, szaleństwem inintuicja ogromnie mi imponujesz;)pozdrawiam serdecznie
UsuńMagda
Magdo, Bardzo Ci dziękuję za ogrom ciepłych słów. Cieszę się, że rękawek wydaje się być lepszy, choć ja jeszcze tego nie widzę :) Nie wiem dlaczego piszesz, że Ci brakuje improwizacji, "nosa" i wiedzy. Widziałam Twoje sukienki na blogu i moim zdaniem masz wiedzy a przede wszystkim praktyki więcej ode mnie. Pozdrawiam ciepło.
UsuńNic dodać, nic ująć - zarówno jeśli chodzi o wpis mojej przedmówczyni Magdalena, jaki i rękawki :)
OdpowiedzUsuńAkurat "dokładnickość" w krawiectwie chyba jest pożądana, tak samo jak i umiejętna improwizacja. Ty te dwie cechy na pewno posiadasz, o czym mogłyśmy przekonać się w wielu innych postach. Szczęściara! :D
Sama mam taką krawcową, która słuchała czego chcę, brała miarę, kroiła i szyła, nie wspierając się żadnym wykrojem. Natomiast moja ukochana chrzestna -perfekcyjna amatorka- trzymała się ściśle wszelkich wskazówek, nanosiła setki poprawek i dla każdego członka rodziny sporządzała osobny wykrój, a potem dokonywała dziesiątek upierdliwych przymiarek. I obie szyły idealnie!
Ty zaś jesteś 2w1 i to jest dopiero szczęście! :D
Tyle komplementów na jeden komentarz...ach...dziękuję...
UsuńZ nowym rękawkiem jest szykowniejsza:) a z szyciem i poprawkami ja mam tak samo:))
OdpowiedzUsuń:))))
UsuńNie wiem, czy to rękawek doskonały, bo się nie znam, ale poprawa w stosunku do rękawka marszczonego jest wyraźna. Może jeszcze tego nie widzisz. A małżonka pytałaś? :) Pozdrawiam! M.
OdpowiedzUsuńWłaśnie jeszcze tego nie widzę....a Moonsz nie miał okularów na nosie i powiedział, że nie widzi :)
UsuńOj, też tak mam, że jak się od razu do poprawki nie zabiorę, to już umarł w butach. I podobnie do Ciebie - jeśli już przerwę szycie, bo muszę uprzątnąć stół, spakować cały majdan szyciowy, bo goście przychodzą, to jakoś nie mogę się zebrać, żeby to wszystko od nowa rozkładać. Chociaż w głowie cały czas kłębią się pomysły i kolejka rośnie.
OdpowiedzUsuńPoprawka rękawów na plus :-)
Dobrze napisałaś Sonata. W głowie tysiące pomysłów a bywa tak, że usiąść do maszyny się jakoś niby chce, ale nie chce :)
UsuńMoim zdaniem jest dużo lepiej! :)
OdpowiedzUsuńZnam ból odkładania poprawek... Moja spódnica czeka już 2 tygodnie i jakoś się doczekać nie może, a codziennie mnie razi w oczy :(
MamaMi - schowaj tę spódnicę to w oczy razić nie będzie :)
UsuńDziękuję!
Fajnie, że zmieniłaś rękawki, teraz góra lepiej leży :)) I bardzo dobrze, że zrobiłaś to od razu, ja też. jak się wybije z rytmu i odłożę coś na później, to potem ciężko jest mi to skończyć ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Jakbym nie poprawiła tych rękawów od razu, to już na pewno bym ich nie poprawiła :) Cieszę się, że moje zmiany wyszły na dobre sukience. dziękuję
UsuńJest o niebo lepiej. Nie ma bowiem sensu marszczyć wzorzystego materiału, jeśli nie ma się na celu poszerzenia konstrukcji, a samą tylko ozdobę. Możesz być ze swojej pracy w pełni zadowolona.:))
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe rzeczy piszesz. Czy to zasada, którą powinnam sobie zapamiętać na przyszłość - chodzi mi o wzorzystość materiału i marszczenie? Nawet nie pomyślałam, że marszczenie na wzorze rzeczywiście nic nie daje poza powiększeniem....no, ale taki był wykrój:) Jestem z pracy zadowolona, chociaż muszę się na te nowe rękawki napatrzeć, żeby je docenić :)
UsuńNie jest to obowiązująca zawsze zasada. Trzeba stosować ją na wyczucie. W przeciwnym razie nie warto byłoby szyć koszul z wzorzystych materiałów. A przecież się takowe szyje. Lecz moim zdaniem wzory bardzo wyraźne (duże, lub w kontrastowych kolorach) powinny skłaniać do ostrożności. Wtedy lepszy jest jednak prostszy krój.
UsuńKochana,nie dość że operacja się udała to jeszcze pacjent przeżył i wygląda świetnie : ))). Prawdziwy chirurg-plastyk z Ciebie. I teraz widać jak na dłoni,że dekolt jest okej a całą sprawę psuły tylko i wyłącznie rękawki ale one są już mglistym wspomnieniem...Podziwiam Twoją dokładnickość : ). Ja mam całe stosy ubrań do przeróbek i zazwyczaj kończy się na tym,że lądują w kontenerze na PCK. Pozdrawiam serdecznie : )
OdpowiedzUsuńMoniko, to jest pierwsza rzecz, którą poprawiłam tak na cacy :) Dwie wcześniejsze sukienki (które chciałam uszyć dla siebie daaawno juz temu) nadal leżą w szafce do poprawki. Może teraz się nimi zajmę jak już się odważyłam...
UsuńKoniecznie się odważ,bo jak widać na Twoim przykładzie lepsze nie zawsze musi być wrogiem dobrego,a i Burda nie zawsze jest nieomylna : ). Są osoby takie jak Ty,które potrafią zrobić coś lepszego od oryginału : )
Usuń