lipca 17, 2015

Jaka ona jest ???? Łucznik Malwina 2070 po kilku miesiącach...

Nie kupujcie maszyn do szycia Łucznika, bo to chińszczyzna i to w najgorszym wydaniu. Plastikowe podzespoły i kiepskiej jakości wykończenie sprawiają, że maszyna klekocze. Psuje się, non stop się psuje. Nowe Łuczniki niewiele mają wspólnego z tymi, którymi szyły nasze babcie i mamy.....

Te i inne opinie krążą w sieci. Sama wielokrotnie je czytałam, poszukując swojej maszyny do szycia. Choć moje początki związane były z Łucznikiem, to jednak z Łucznkiem, na którym szyła moja mama. Solidnym, ciężkim, masywnym, kilkudziesięcioletnim, ale niezwykle dobrze szyjącym. Miał swoje starcze humory, ale jednak szył porządnie...

Kiedy w kwietniu dotarła do mnie ówczesna maszyna Łucznik - Malwina 2070, którą wygrałam w konkursie na Szyciowy Blog Roku, miałam....hm....mówiąc łagodnie.... lekkie obawy. Wygrana cieszyła, ale z tyłu głowy wciąż tkwiły mi słowa, które czytałam o maszynach Łucznika. Choć moje pierwsze wrażenie wizualne po wyciągnięciu Malwiny z pudełka były bardzo pozytywne, to nie chciałam wyrażać jakiejkolwiek opinii dopóki nie poznam jej możliwości i nie będę mieć pewności, że to, co chcę napisać jest sprawdzone, przetestowane i mogę wziąć odpowiedzialność za każde słowo, które na temat Malwiny napiszę. Świadomość, że to, co napiszę może wpływać na decyzje czytających....

Od kwietnia minęło już sporo czasu. Sporo też na nowej maszynie uszłam. To, co dzisiaj napiszę, to moja subiektywna opinia. Opinia, z którą możecie się zgodzić lub nie. Opinia osoby, która przesiadła się z prostej, ale bardzo dobrej maszyny Silvercrest, na bardziej zaawansowaną maszynę Łucznik Malwina 2070. Opinia osoby, która nigdy nie miała do czynienia z maszynami polecanymi szeroko w sieci, czyli Janome, Brother, Juki, itp. Dzisiaj poznacie moją opinię, czyli recenzję Adela Szyje. Będzie dużo słów i długi post. Będzie też troszkę zdjęć. Myślę, że bez ulubionego napoju i przekąski ten wpis może się dłużyć, więc.....


Pierwsze wrażenie

Otworzyłam karton, wyciągnęłam Malwinę na stół i moje pierwsze wrażenie było "Jaka śliczna". Naprawdę urzekła mnie biel maszyny i urzekła mnie w całości. Można pomyśleć, że patrzyłam na nią przez różowe okulary, bo wygrana...Pewnie tak, ale dzisiaj patrzę na nią w ten sam sposób :) Jest naprawdę ładna. Delikatna w odbiorze, dostojna, idealnie wpisuje się w charakter mojego szyciowego pokoju. Plastik dobrej jakości, choć kompletnie na jakości plastiku się nie znam, ale wrażenie to wrażenie. Moje jest pozytywne. Wszystkie elementy ze sobą pasują, nic nie odstaje, nic nie haczy. Idealnie gładki plastik, który nie wygląda jak tania chińszczyzna choć sprawia wrażenie "miękkiego".



Co posiada Malwina

No posiada... Całkiem sporo posiada. Na przykład stolik poszerzający pole pracy. Nie lubię go :) Normalnie go nie lubię i to nie dlatego, że jest koślawy czy jakiś inny defekt posiada. Nie posiada defektów, ale montaż....choć niby prosty, bo tylko klik i już, to jednak tak opornie się wpasowuje w całość. Po wpięciu w odpowiednie miejsce nie uzyskuję idealnie równej powierzchni z maszyną. Denerwuje mnie miejsce łączenia stolika z całością maszyny. Najgorsze jest to, że nie potrafię uzasadnić tego racjonalnie. Nie lubię, nie używam, nie korzystam i jakoś się chyba uprzedziłam. Takie babskie "widzimisię", bo na serio nic mu nie dolega a mi nie pasuje...Spoglądając jednak na funkcjonalność tego stolika, jego wymiar, to na pewno jest to przydatny gadżet dla osób szyjących patchworki czy pościel, kocyki. Może i ja się do niego przekonam przy jakimś większym gabarytowo projekcie....



Czego nie ma Malwina

Na początku wydawało mi się, że ma wszystko, co mi do szczęścia potrzeba, ale.....im dłużej szyję, to zaczynam dostrzegać, czego mi brak. Brak mi możliwości szycia igłą podwójną. Najlepsze jest to, że przed Malwiną nigdy z możliwości szycia igłą podwójną nie korzystałam. Ostatnio mnie wzięło, aby przeszyć piżamkę taką igłą a tu zonk. Malwina nie pozwala na taką fanaberię. Pomógł mi Silvercrest, bo choć zwyczajny taki, to szycie podwójną igłą posiada.


Malwina nie ma również tego, do czego wzdychałam i wzdycham, choć nie wiem czy to hit czy kit. Nie ma podpowiadania na wyświetlaczu, jakiego ściegu użyć, jakich ustawień, itp. Naczytałam się kiedyś, że komputerowe , nowoczesne maszyny to mają i chciałam też mieć. Nie mam, bo Malwina tak bardzo zaawansowana chyba nie jest - a może pozbawiona gadżetów, które robią dużo zamieszania a nic nie wnoszą? Ma wyświetlacz, na którym pokazuje się numer ściegu, ale nic poza tym. Nie przeszkadza mi to oczywiście w żaden sposób, ale jeżeli ktoś z Was myśli, że jak jest wyświetlacz, to zobaczycie na nim to, co pokazują inne maszyny szeroko reklamowane, to się rozczarujecie.



Pierwsze szycie

Pierwsze szycie niczym mnie nie zaskoczyło. Chociaż nie - zaskoczyło. Byłam przygotowana na głośne turkotanie, na jakieś klekotanie a nic takiego się nie wydarzyło. Ciuchuteńko sobie mruczała a ja szyłam. Do dzisiaj cichuteńko pracuje mimo, że nie raczyłam jej jeszcze pełnym maszynowym SPA, jakim musiałam raz w miesiącu dopieszczać Silvercrest aby słyszeć tylko delikatne mruczenie podczas szycia.

Ściegi

Noooo.....jest ich sporo. Bardzo sporo, bo 99. Wiem, wiem, są maszyny, w których jest ich przynajmniej o stówkę więcej. Nawet nie próbuję sobie wyobrazić tego szczęścia. Moje 99 ściegów już mnie cieszy a jakbym miała tak na przykład 300....och, pewnie z nadmiaru kręciłoby mi się w głowie. Jakie te ściegi są? Różne, ale generalnie mnie zadowalające. Troszkę więcej pisałam na ich temat w tym poście (tutaj - klik), więc nie będę się teraz na ich temat rozpisywać. Używam ich wciąż i często, więc jak pewnie przypuszczacie są moją radością.

Zatrzymam się jednak przez chwilkę przy ściegach, bo słów kilka napiszę o ściegu owerlokowym.  Wydawało mi się, że ścieg owerlokowy to ścieg owerlokowy i tutaj o żadnym zaskoczeniu nie może być mowy. A jednak....zostałam zaskoczona. Ścieg taki sam jak w Silverce, stopka użyta do jego szycia taka sama jak w Silverce a ścieg ładniejszy, bardziej zwarty. Myślałam, że to może kwestia naprężenia nitki, więc zaczęłam kombinować z Silverką. Nie byłabym sobą przecież, gdybym nie sprawdziła :) Moje starania na nic się zdały, bo jednak różnica jest widoczna na plus Malwiny. Przez to nawet zaczęłam się zastanawiać czy mnie jest tak na serio potrzebny owerlok, o którym rozmyślam już od miesięcy kilku..... Szczególnie, że teraz mam nawet stopkę do ściegu owerlokowego z obcinaczem (pisałam o niej tutaj - klik).

Co lubię w Malwinie

Pewnie wiecie :) Jak czytacie mnie regularnie a do tego obserwujecie mój profil na Facebook (tutaj -klik), to wiecie....Kocham i uwielbiam przycisk START/STOP. Moje odkrycie i moja wielka radość. Oczywiście mam pedał, którego mogę użyć w każdej chwili jak w standardowej maszynie. Oczywiście nawet użyłam go, ale szybciuteńko wróciłam do opcji z przyciskiem. Uwielbiam szyć używając tego przycisku. Miłość od pierwszego wejrzenia. Nie mam absolutnie wrażenia, że ten przycisk mi coś odbiera, że nie mogę panować nad maszyną, że.....Dzięki temu przyciskowi czuję się jak kapitan na statku :) Żeby jednak nie było, że pedał jest be. Nie jest, bo ten dołączony do Malwiny jest
bardzo zgrabny. Niewielki, bardzo lekki i jest dobrze skonstruowany, ponieważ bardzo płynnie i bez niepotrzebnych zrywów reaguje i przenosi na maszynę siłę nacisku stopy. Pedał mnie zaskoczył pozytywnie, bo wcześniej wydawało mi się, że ten dołączony do Silverki był idealny. Teraz mając dwa pedały to zrobiłabym mix - gabaryty wzięłabym z Silverki (jakoś jednak lepiej się czuję mając większy pedał pod nogą) a całą resztę z Malwiny.  

Pozycjonowanie igły to kolejna dla mnie nowość, którą bardzo lubię. Sama decyduję czy po zatrzymaniu maszyny igła ma być w pozycji "wbita w materiale" czy na górze. Super sprawa. Przydaje mi się to szczególnie wtedy, kiedy szyję rzeczy małe, precyzyjne lub ubrania. Korzystam z opcji "igła w materiale" bardzo często i wiem, że jest to coś, co sprawia, że praca jest przyjemniejsza.

Malwina posiada również coś, co rozwinęło moje szycie - od jakiegoś czasu tworzę w moich uszytkach dziurki na guziki. Specjalna stopka, dodatkowy "dzyndzel" i pewnie zaawansowana technologia sprawia, że wybieram odpowiedni program a dziurka sama się szyje na wymiar guzika. Boskie! Wcześniej dziurek bałam się jak ognia. Próbowałam, chciałam a nigdy nie wychodziło mi to dobrze. Z Malwiną niemożliwe staje się możliwe. To lubię :)



Ach, zapomniałabym! Regulacja prędkości szycia! Przecież lubię tę regulację bardzo, bardzo. Działa to tylko wtedy, gdy używa się przycisku START/STOP, ale to logiczne, bo szyjąc z wykorzystaniem pedału sami decydujemy jak szybko szyć będziemy. Korzystając z przycisku START/STOP regulacja prędkości jest świetnym rozwiązaniem. Dla mnie szczególnie przydatna w sytuacjach, gdy potrzebuję precyzyjnego szycia, czyli np. podczas tworzenia aplikacji i szycia po okręgu, podczas szycia maskotek takich jak Fredek (klik). Myślę, że to też fantastyczne ułatwienie dla
osób, które jeszcze nie czują się pewnie przy maszynie i nabierają wprawy w prostym prowadzeniu ściegu. Wystarczy wybrać ślimaka i wooooolnyyyym teeeempeeeem szyyyyyć naaaaaa maaaaaszyyyyynieeeee :)


Czego nie lubię w Malwinie

Kiedy miałam starego Łucznika a potem Silvercrest, to marzyłam o maszynie z chwytaczem rotacyjnym. Taki fajny przecież, bo dostęp idealny, bo widać ile nici na szpulce, bo.....same achy i ochy na temat chwytacza wyczytywałam. Teraz mam i ja taki chwytacz i wiecie co? Lubię go i nie lubię. Lubię, bo rzeczywiście widać ile nitki na szpuleczce jest i kiedy się kończy, ale powiem Wam, że ja nawet nie widząc szpuleczki wiedziałam kiedy nitka się kończy w Silvercreście, bo tak inaczej mi podczas szycia maszyna brzęczała:) Tak więc widok nitki na szpulce to rzeczywiście wygoda, choć można bez niej żyć i do dzisiaj zapominam, że podgląd mam. Nie lubię tego chwytacza w miejscu, w którym jest, bo.....znacznie trudniej czyści mi się maszynę od tej strony. W Silvercreście wyciągałam wszelkie wnętrzności, czyściłam, oliwiłam, szmyrałam pędzelkiem i absolutnie zawsze miałam pewność, że wszystkie śmieci usunęłam. W Malwinie zawsze, ale to zawsze mam pewność, że jednak wyczyszczona do końca to nie jest. Jakoś mi to SPA nie idzie od tej strony. Nie mówiąc o tym, że kiedyś podczas zmiany igły miałam przygodę - ta, którą wyciągałam wyślizgnęła mi się z rąk i wpadła do wnętrza maszyny. Mieszka sobie tam do dzisiaj, bo nie potrafiłam jej wyciągnąć. Wiem, że tam jest ale za nic nie mogę się do niej dostać. Teraz przy każdej zmianie igły podkładam kawałem materiału pod spód.

Jedno jest pewne i to potwierdzam - maszyna z chwytaczem rotacyjnym jest cichsza. Moja Silverka jakaś głośna nie jest, ale efekty dźwiękowe wydawane przez Malwinę są subtelniejsze i różnica do wychwycenia przez ludzkie ucho.


W Malwinie nie lubię tego, że jestem zmuszona używać nici na małych szpulkach. Nici montuje się na bolec na płasko i nie ma szans na oszczędności :) Mogę wykorzystać dodatkowy stojak na dużą szpulkę i tak szyć, ale to wiąże się z dodatkowymi kosztami, których nie miałam przy Silvercrest. Zanim mnie zakrzyczycie, że w Silvercrest używając dużą szpulkę powinnam mieć również taki stojaczek, to ja tylko powiem, że wiem....Powiem również, że znalazłam obejście tego tematu i można szyć na Silvercrest nićmi na dużej szpuli nie używając do tego dodatkowych stojaczków. W Malwinie na kreatywność w tej kwestii nie ma miejsca:) Szyć można tylko używając tradycyjnych, małych szpulek z nićmi. Nie lubię tego, ale już się przyzwyczaiłam. Znalazłam nawet miejsce, gdzie nici mogę kupić w rozsądnej cenie, więc już mnie to tak nie boli bardzo. W każdym razie postanowiłam o tym napisać, bo jak solidna recenzja to solidna recenzja :)

Szycie wsteczne...Nieee, nic mu nie dolega, ale troszkę irytuje mnie to, że podczas szycia wstecznego maszyna zwalnia do prędkości ślimaka na wakacjach. Kiedy szyjemy do przodu to prędkość możemy sobie dostosować do własnych potrzeb a podczas szycia wstecz prędkość jest już w maszynie zdefiniowana. Dla mnie osobiście za wolno. Nie jest to jednak wada, absolutnie. Taka po prostu przypadłość, która z tego, co się orientuje występuje w wielu skomputeryzowanych maszynach.  No i ten przycisk do szycia wstecznego...a raczej jego umiejscowienie. Po tylu miesiącach nadal się nie przyzwyczaiłam, że jest na górze a nie z boku jak w Silverce. Jakoś automatycznie ręka wciąż "leci" mi na bok. Dla mnie umiejscowienie przycisku szycia wstecz na górze maszyny jest nienaturalne....

Zapomniałabym! Szycie wstecznie nie działa do wszystkich ściegów a tylko do wybranych. Wyczytałam, że to przypadłość, która dotyczy wielu maszyn skomputeryzowanych, więc raczej należy uznać, że to standard a nie wada. Ja też tak do tego podchodzę, ale jakże idealnie byłoby móc zaryglować jakiś ścieg ozdobny....


Co szyje i czego nie szyje Malwina

Dochodzimy do sedna, bo maszyna ma szyć....a przynajmniej powinna szyć wszystkie rodzaje materiałów. No dobra - większość. Dyskusje na temat tego czy jakaś maszyna szyje taki a nie inny materiał, czy daje radę z wieloma warstwami jest powszechna. Ja to rozumiem, bo też są sytuacje, w których szyję więcej warstw czy też grubsze tkaniny i chciałabym, aby moja maszyna dała radę. Do tej pory i stary Łucznik i  Silverka mnie nie zawiodły w tym temacie. Malwina też nie, szyje wszystko, co jej podam pod stopkę. Z dzianinami radzi sobie elegancko i bezproblemowo. Silvercrest z tym materiałem radzi sobie zdecydowanie gorzej.... Jeans - oczywiście, że próbowałam i Malwina szyje bez zająknięcia. Podwijałam spodnie, więc warstwa jeansu była słuszna i test wypadł pozytywnie. Podobnie dobre wrażenia mam z szycia różnych materiałów z warstwą włókniny silikonowej a także cieniutkich tkanin czy firan. Malwina daje radę z każdym testowanym przeze mnie materiałem. Koniec i kropka :)


Podsumowanie

Maszyna Łucznik Malwina 2070 to fajna maszyna. Tak banalnie napisałam, ale taka jest prawda. Możliwe, że tańsze egzemplarze łucznikowych ówczesnych maszyn są gorszej jakości i klekoczą, stukają, pukają i nie dają rady. Malwina na pewno taka nie jest. Daje radę, cieszy oko. Jest naprawdę fajną maszyną, która zamieszkała u mnie na stałe i nie zamierzam się jej pozbywać. Powiecie - ok, ale Ty ją dostałaś a gdybyś miała kupić i zapłacić za nią tyle, ile kosztuje? Oj, to jest pytanie, na które nie znam odpowiedzi, bo gdybym miała wydać ponad tysiąc złoty na maszynę to.....pewnie zasugerowałabym się wcześniej czytanymi przeze mnie opiniami w sieci i Łucznika bym się bała (dzisiaj wiem, że zupełnie niepotrzebnie). Znając jednak mogą gotowość do wydawania dużych pieniędzy na pasję (a raczej brak tej gotowości), to wciąż byłabym na etapie zastanawiania się, czy nowocześniejsza maszyna jest mi potrzebna, skoro Silvercrest daje radę - swoją drogą tak mam od jakiegoś roku z owerlokiem, hihihi. Powiem Wam jednak, że bardzo się cieszę, że Malwina dotarła do mnie, bo dzięki temu wiem, że zakup nowocześniejszej maszyny to większa satysfakcja z szycia. W ogóle uważam, że jak ktoś zaczyna swoją przygodę z taką Malwiną czy inną zaawansowaną mniej lub bardziej maszyną, to ma łatwiej....A ten wpis, to nie jest wpis sponsorowany a jedynie potrzeba podzielenia się z Wami wrażeniami z użytkowania maszyny Łucznik Malwina 2070. Teraz już tylko czekam na ten dzień, kiedy spróbuję innej, jeszcze bardziej zaawansowanej....takiej na przykład z hafciarką czy innymi bajerami...Tylko kiedy taki dzień nadejdzie??? Nie wiem, ale czekam.


A na koniec ciekawostka....

Zapoznając się jakiś czas temu ze sklepem internetowym firmy Pohltex (poniekąd polecam, bo mają bogaty wybór - klik) natknęłam się na maszynę do szycia....Czy tylko ja mam wrażenie, że to jest łudząco podobna maszyna do mojej Malwiny?


Zdjęcie maszyny Merry FA-99 pochodzi ze strony www.sklep.maszynykrawieckie.eu



A jeszcze zupełnie na koniec napiszę, że moja Silverka nie została przeze mnie porzucona. Ma sporo zadań, bo świetnie uzupełnia się z Malwiną. Nie zamierzam jej sprzedawać, choć pytacie mnie o nią dosyć często. Nie jestem jeszcze gotowa na takie rozstania, tym bardziej, że mam do niej sentyment :) Może kiedyś....Po wakacjach....z których mam ochotę wysłać pocztówki do Ciebie i do Ciebie....Wystarczy wyrazić chęć otrzymania takiej pocztówki tutaj (klik).

Zmykam do maszyny, bo mam skrojony nowy dla mnie ciuszek...



35 komentarzy:

  1. Marzy mi się maszyna, igłą i nitka już nie wystarczy. Muszę uśmiechnąć się do mojego faceta. Ta wygląda ciekawie, kto wie, może na nią się skuszę, choć upatrzyłam sobie Łucznika Zofia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może skuś się na te z lidla. Czytałam mase pozytywnych opinii. A o Zośce więcej bylo na NIE

      Usuń
    2. Tak, maszyna wiele ułatwia, szczególnie gdy szycie do tej pory odbywa się ręcznie....

      Usuń
  2. Ja mam Elnę, która ma 60 ściegów - jeeeeeeeeeeeee, tak mi się dużo wydawało :) Bardzo ją lubię! I też jak szyję wstecz- to ona ma jedno tempo, WOLNE tempo!
    Stolik powiększający siedzi w pudełku - masz rację - może jakby się rzucić na szycie kocyków lub kołderek to by się przydał, na razie nie widzę takiej potrzeby!
    Fajna ta Twoja Malwinka :) Mam taką koleżankę, też bardzo fajna :) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 60, 99, 100, 300 - każda ilość ściegów cieszy :) To szycie wsteczne w tempie ślimaka to pewnie standard. Trzeba się przyzwyczaić :)

      Usuń
    2. Mój Singer 9960 na wstecznym biegu też się ślimaczy. Trochę mnie to denerwuje, bo Silverka szyła tak samo szybko do tyłucznik jsk i do przodu. Pewnie kwestia przyzwyczajenia 😊

      Usuń
  3. Solidna opinia. Dobra i rzetelna :) Ja wolę szyć dużymi nićmi i na boleć dodany do maszyny w zestawie nałożyła kokpit pustego długopisu bez końca, początku i wkładu i takim sposobem nic mi nie wylatuje gdy dodam gazu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starałam się :) W Malwinie na takie sztuczki miejsca brak, ale prędzej czy później pewnie coś wymyślę :)

      Usuń
    2. hahaha tak samo robię z tym długopisem :-)

      Usuń
  4. Wodzisz na pokuszenie ;-) Ale muszę się jeszcze pobujać z silvercrestem, w którym - teraz już wiem- brakuje mi paru fajnych funkcji. O ściegach nie wspominam, to oczywistość, bardziej niż o bajerach myślę o ułatwiaczach, takich jak pozycjonowanie igły, szybkość szycia, słynny magiczny guziczek, sprawna funkcja owerloka.
    Z daleka dziwaczna wydaje mi się jedynie pozycja przycisku szycia wstecz - w silverze jest idealnie pod ręką (albo to kwestia przyzwyczajenia) - całej reszty bezinteresownie zazdroszczę :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ten przycisk wstecz jest dla mnie bardzo w nieodpowiednim miejscu, ale większość maszyn skomputeryzowanych je ma w takim położeniu, więc raczej to standard.
      Absolutnie nie wodzę Cię na pokuszenie :)

      Usuń
  5. Bardzo podoba mi się ten opis. Sama rzeczywiście czytam na internetach same nie za fajne opinie i nowych Łucznikach. A szyjac na starym Łuczniki mam marzenie uszyć coś na jakiejś innej, nowoczesnej maszynie. Może kiedys przyjdzie na to czas. A ilość sciegów powala na kolana :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malwina może jest wyjątkiem wśród maszyn Łucznika? Nie wiem, nie miałam do czynienia z innymi.

      Usuń
  6. Fajnie, że napisałać o Malwinie, masa dziewczyn się o nią pyta. Ja mam zaledwie 14 ściegów i w zupełności wystarczy :D Pewnie za pare lat chętnie sięgne po Malwine i aż miło słyszeć, że Łucznik wraca do łask ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, o Malwinie w sieci w zasadzie brak informacji. Czy Łucznik wraca do łask? Nie wiem :) Myślę, że firma ma sporo pracy nad zbudowaniem marki Łucznik na nowo. Ja osobiście jestem pozytywnie zaskoczona, bo opinie są generalnie na nie, ale dotyczą zazwyczaj maszyn z parku Łucznika w przedziale do 500-600 PLN

      Usuń
  7. No tak... 99% opinii jest na Nie jeśli chodzi o Luczniki... Gdzieś czytałam,że tylko komputerowe się bronią. Osobiście trzy tygodnie spędziłam na szukaniu mojej pierwszej maszyny do szycia i padło... Na nowego Łucznika i wcale nie tego komputerowego :) Anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzę satysfakcji z użytkowania maszyny!

      Usuń
    2. Dziękuję :) póki co jestem zadowolona. Choć pewnie wynika to z tego,że na niczym innym nie szylam :)

      Usuń
  8. Nim kupiłam moją singerkę też zastanawiając się nad łucznikiem, właśnie kierując się dawną renomą, bo moja mama szyła na takim starym solidnym łuczniku przez wiele lat. Potem poczytałam sobie w sieci o Zofii i uznałam, że jest najlepsza na początek i jeszcze w dobrej cenie ok. 300 zł, ale moje zdanie się zmieniło, gdy zobaczyłam ją w sklepie - wyglądała naprawdę licho i nie napawała optymizmem. A potem, gdy poczytałam w sieci różne opinie, tak całkowicie porzuciłam myślenie o zakupie łucznika jakiegokolwiek, ale właśnie w tym przedziale cenowym 300-500 zł i przerzuciłam się na singerkę, też jestem zadowolona, ale też dlatego, że nie mam porównania, to jedyna maszyna na jakiej szyłam. Na maszynę w cenie ponad 500 zł nie mam szans, ale też po co? Nie szyję przecież profesjonalnie, a tylko tak, hobbystycznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze, że jesteś zadowolona. Satysfakcja ze współpracy z maszyną to podstawa. Wiem coś o tym :)

      Usuń
  9. Najbardziej podoba mi się mozliwosc ustawienia prędkosci szycia. Z pewnoscią u mnie bylaby ciągle ustawiona na tempo żółwia. Co do maszyn- podrób ja jakis czas zakupilam na allegro priverlinga z quelle ktory wygląda identyko jak jeden z modeli łucznika i nawet instrukcja pasuje ;-))
    Ania Anula

    OdpowiedzUsuń
  10. Adelo dziękuję ci po stokroć za ten opis:) Dzięki niemu z czystym sumieniem przed pół godziny zakupiłam tę piękną Malwinkę w sklepie internetowym. Od 14 lat szyję na moim starym poczciwym Łuczniku 747, który zaszwankował tylko raz w swoim życiu. Małżonek się zlitował i sam zasugerował, że 747 to już taki eksponat i do przodu trzeba iść. Nie protestowałam:))) Od początku byłam nastawiona na Łucznika, aczkolwiek opinie o nim nie są pochlebne. Tylko że to są opinie ogólnikowe :" ...bo jest robiony w chinach....", zero konkretów. Jeśli chodzi o droższe modele negatywy dotyczyły jedynie modelu Magdalena. A ja zawęziłam pole wyboru między 5-letnią już Balladyną (dużo pozytywnych opinii) a nową Malwiną ( zero opinii) i dzięki tobie podjęłam chyba słuszną decyzję. ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem jak po kilku miesiącach oceniasz swój wybór?

      Usuń
  11. Ja mam Telimenę 2030, jest super, ma tyle funkcji i ściegów, że chyba będę sie jej uczyła do końca życia. Jest piękna, nie petelkuje, nie rwie nitki, po prostu siadam i szyję. Tylko żebym jeszcze umiała wykorzystać jej możliwości, to by było super:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno przyjdzie taki moment, że wykorzystasz wszystkie możliwości i będzie Ci mało:)

      Usuń
  12. Witam
    Mogłabyś mi pomóc? Nigdzie nie mogę się doczytać czy malwina ma regulowanie docisku stopki. A Ty jako posiadaczką pewnie to wiesz. Proszę o odpowiedź .
    A w ogóle to piękny blog. Jestem początkująca i podziwiam Cię. Mi chyba nie uda się opanować tego wszystkiego. Ale czytam czytam..
    Oliwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to mnie zaskoczyłaś. Nie wiem czy ma :) Chyba nigdy nie była mi taka funkcjonalność potrzebna, bo się nad tym nie zastanawiałam. Jutro sprawdzę

      Usuń
  13. Witam ! ja też zaczynam swoją przygodę z szyciem ...i mój mąż kupił mi właśnie Malwinę 2070 , na początku szyła ok , przy mniej skomplikowanych projektach , zwykłą bawełnę ...niestety przy grubszych materiałach , elastycznych zrywała nitkę , plątała ...nie mogłam jej wyregulować ,gdyż pokrętło do regulacji nici górnej ...mam wrażenie ,że nie działa , nie ma żadnej różnicy przy naprężeniu na najwyższym nr. i najniższym ....może moje problemy wynikają z braku doświadczenia ...nie wiem czy w Twojej maszynie też tak jest ...może miałabyś dla mnie jakąś radę . Była w serwisie pisałam tam o tym problemie i jeszcze innych ....wróciła z serwisu i chodzi jak traktor o wiele głośnie jak przed wizytą w serwisie poszyła trochę ...ale pokrętło do regulacji nitki górnej nadal nie działa. ....nie wiem co robić może dasz mi jakieś wskazówki ...nigdzie nic nie ma na temat tej maszyny .
    Pozdrawiam Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze powiem, że nie mam takich problemów. Szyję na tej maszynie intensywnie prawie rok i nic takiego mi się nie dzieje a pokrętło spełnia swoją funkcję. Tak zastanawiam się.....może nić jest złej jakości? A co napisał serwis? Jak Ci to wytłumaczyli? Ja na Twoim miejscu ponownie oddałabym maszynę do serwisu, szczególnie, że jak piszesz po naprawie chodzi jak traktor. Moja - tfu, tfu - sprawuje się dobrze.

      Usuń
  14. W tym roku leci do mnie, już nie mogę się doczekać. A pozwolisz, że spytam - o co chodzi z niemożnością użycia podwójnej igły? Na stronie Łucznika jest napisane, że można szyć podwójną igłą a nie ukrywam, że bez tego sobie szycia nie wyobrażam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratulacje! Na pewno na stronie Łucznika jest napisane, że Malwina ma szycie podwójną igłą? Moja nie ma :) Chyba, że teraz Malwina została unowocześniona i taką możliwość ma. Mój egzemplarz takiej możliwości nie ma, albo ja o niej nie wiem, ale instrukcja obsługi też nic o szyciu podwójną igłą nie wspomina.

      Usuń
    2. Zobacz tutaj:
      http://www.galerialucznik.pl/public/assets/opisy/Lucznik_maszyny_tabela.jpg

      Jeśli nie ma trzpienia na 2 nitkę, to chyba dodatkowy stojak rozwiązuje sprawę :)

      Usuń
    3. Pokombinować zawsze można :) Zawsze też można podpytać w Łuczniku. Ja nie próbowałam dostawiać dodatkowego stojaka na szpulę. Jak potrzebuję szyć podwójną igłą to przesiadam się na drugą maszynę. Właśnie brak możliwości szycia podwójną igłą odczytuję jako największy minus Malwiny, bo akurat taka możliwość jest dla mnie podstawą :) Jak coś uda Ci się wykombinować to daj znać.

      Usuń
  15. Szyję właśnie na Malwince i muszę powiedzieć,że jest naprawdę super !

    OdpowiedzUsuń

Zaangażowałam się w 100% tworząc ten post. Teraz czas na Ciebie, bo przecież wspólnie tworzymy ten blog, choć ja nim administruję. Będzie mi niezwykle miło, jeżeli:

a) zostawisz komentarz pod wpisem - każde Twoje słowo to dla mnie cenna wskazówka i sygnał, że jesteś ze mną
b) polubisz mój profil na FB - dzięki temu będziemy w ciągłym kontakcie
c) możesz mnie śledzić na Instagram i Pinterest, gdzie oprócz szyciowych tematów pokazuję troszkę mego prywatnego życia, ale uprzedzam - nie robię tego zbyt często (brak odpowiedniej ilości czasu)

Jeżeli ten wpis uważasz za cenny, podziel się nim proszę ze znajomym, udostępnij na swoim profilu w mediach społecznościowych.

TOP