- Kończąca się nitka w bębenku - no żesz! Zawsze kończy mi się w najmniej oczekiwanym momencie, np. w połowie szytej linii prostej. Wiem, powinnam sprawdzać przed rozpoczęciem szycia ile mam nici. Wiem i sprawdzam, ale przed rozpoczęciem szycia danej rzeczy. Niestety nie wiem na ile mi tej nitki starczy...Efekt jest taki, że już kilkukrotnie nitka skończyła się w połowie. Wrrr.....nie lubię.....
- Łamiąca się igła - oj, połamałam już kilka igieł i naprawdę nie wiem jak i dlaczego. Szyłam niewiele, głównie bawełnę i szczerze nie wiem, jak to się dzieje, że igły mi się łamią. Oczywiście w połowie szycia a to oznacza po pierwsze prucie i rozpoczęcie szycia na nowo a po drugie wymianę igły, co w mojej wiekowej maszynie niby jest proste ale wymaga użycia śrubokręta. Śrubka 4 na 5 razy wylatuje mi z rąk, spada na podłogę, na której leży dywan z włosem a ja przez 2-3 minuty tej śrubki szukam.
- Przyspieszanie maszyny - wiem, to ja steruję prędkością szycia. Pretensje mogę mieć tylko do siebie. Cóż jednak zrobię...Szyję sobie w miarę równym tempem i nagle "wrrrrr" poszło! Noga mocniej nacisnęła pedał i po szyciu - zawsze podczas przyspieszenia nie panuję nad materiałem. Efekt jakże mi znany:) - prucie i szycie od nowa. Muszę przyznać, że tu postępy poczyniłam już znaczne, ale....
- Prucia - no nie znoszę pruć, szczególnie wtedy, kiedy jest ono wynikiem nie mojego błędu tylko humorów maszyny. A może te humory są przez moje błędy???
października 21, 2013
Co denerwuje początkującą "krawcową"? blog o szyciu, blog szyciowy, błędy początkującej krawcowej, jak nauczyć się szyć na maszynie, jak szyć na maszynie łucznik, jak uszyć, niezbędnik krawcowej, początkująca krawcowa, porada
Nie jestem krawcową, dlatego określenie siebie jako krawcowej w tytule tego wpisy dałam w cudzysłowiu. Nie ulega jednak wątpliwości, że jestem osobą początkującą w obsłudze maszyny do szycia. Po kilkunastu uszytych rzeczach wiem już, co mnie denerwuje podczas szycia. Oto moja lista:
Przeczytałam gdzieś, że szycie na maszynie to przede wszystkim cierpliwość i dokładność. O ile z dokładnością nie mam kłopotu (dlatego tyle pruję) to nad cierpliwością muszę popracować.
A jak jest u Was? Denerwuje Was coś podczas szycia? Podzielcie się swoimi doświadczeniami.
23 komentarze:
Zaangażowałam się w 100% tworząc ten post. Teraz czas na Ciebie, bo przecież wspólnie tworzymy ten blog, choć ja nim administruję. Będzie mi niezwykle miło, jeżeli:
a) zostawisz komentarz pod wpisem - każde Twoje słowo to dla mnie cenna wskazówka i sygnał, że jesteś ze mną
b) polubisz mój profil na FB - dzięki temu będziemy w ciągłym kontakcie
c) możesz mnie śledzić na Instagram i Pinterest, gdzie oprócz szyciowych tematów pokazuję troszkę mego prywatnego życia, ale uprzedzam - nie robię tego zbyt często (brak odpowiedniej ilości czasu)
Jeżeli ten wpis uważasz za cenny, podziel się nim proszę ze znajomym, udostępnij na swoim profilu w mediach społecznościowych.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ha! przeczytałam sobie ten wpis przy obiedzie, wróciłam do szycia i na takiej fajnej długiej prostej - bach, koniec nitki w bębenku (co zauważyłam dopiero na końcu). Ehh... oprócz łamiących się igieł, bo mi się to nigdy nie zdarzyło, podpisuję się pod wszystkim :)
OdpowiedzUsuńKończąca się nitka w bębenku to moja zmora:)
Usuńja najbardziej nienawidzę prucia! "o Mamo"! też jestem początkującą "krawcową" ;) i to co mnie dobija to prucie, bo np. zamiast prostego szwu, wychodzą "fale", albo o czymś zapominam, że miałam np. coś połączyć, nie doszywać do końca itp.
OdpowiedzUsuńczy to kiedyś minie? :)
pozdrawiam,
Karola
Karola, miejmy nadzieję, że to minie:) Ja też tak mam:) żyję nadzieją, że trening przyniesie efekty i kiedyś tego prucia będzie mniej. Tego się trzymajmy:)
Usuńoj mnie prucie doprowadza do szału, szyjesz i szyjesz a na sam koniec zazwyczaj wychodzi jakiś "babol" :)
OdpowiedzUsuńNina, witaj! Widzę, że prucie Ciebie też irytuje:) Jest nas więcej.
UsuńPozdrawiam i zapraszam częściej.
1. Prucie
OdpowiedzUsuń2. prucie
3. prucie!
4. Uciekająca z uszka igły górna nitka.
A reszta to na razie (podkreślam: na razie) czysta przyjemność! :)
Pkt 1-3 mam tak samo:) Pkt 4 - może za krótką nitkę zostawiasz i dlatego ucieka?
UsuńTaaak, zdecydowanie, czasem zapominam o wyciągnięciu dłuższej górnej nitki. A odpowiadam dopiero dziś dlatego, że jeszcze jednym, co mnie denerwuje, to jestem ja sama - właśnie zszyłam 2 kawałki tkaniny zamiast prawymi stronami do środka, to na odwrót, chyba już drugi albo trzeci raz, ehh... Więc znów prucie ;)))) Dobrzee, że krótkie kawałki... :)
UsuńHihihi, też mi się czasami tak zdarza:)))) Szczególnie wtedy, gdy jestem podekscytowana tym, co szyję:))) Chcę szybko, już zrobić to, co w głowie a potem... czas spędzam na pruciu:))) Szczerze mówiąc już zrobiłam duży postęp, bo nabrałam cierpliwości i szyję już z większym spokojem, przemyśleniem, itp. No, ale jakby nie patrzeć nie jesteś z tym sama:)
Usuń"Podekscytowanie" to słowo-klucz! :D Myślałam, że tylko ja jestem taka gapa...
UsuńOj tam gapa:) Wcale nie gapa:)
Usuń:) najbardziej spodobało mi się hasło- Cierpliwość :) 100% racji :) cierpliwość, pokora, uśmiech na twarzy i można wracać do szycia ... :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDokładnie:)
UsuńRównież mam problem z tą nitką. Pewnie taki urok szycia ;D Mnie osobiście dodatkowo denerwuje moment, w którym przypadkowo przyszywam niepotrzebną część materiału. Np. zeszywam szwy boczne bluzki, a pod stopkę wchodzi mi kawałek bluzki i dodatkowa praca w formie prucia ;(
OdpowiedzUsuńTaaak, też mi się to przytrafiało. Teraz już się pilnuję:)
UsuńCierpliwie wkładasz nitkę w to małe oczko w igle, szyjesz sobie spokojnie i tu nagle trach! nitka pękła... to wkurza mnie najbardziej :D
OdpowiedzUsuńJa właśnie zaczynam szycie, mam nadzieję, że pójdzie mi to gładko.
OdpowiedzUsuńJa dopiero od 3 dni siedzę wieczorami przy maszynie, wcześniej nigdy w życiu... i już mogę się podpisać pod wszystkim. Tylko jeszcze nie pruję, bo męczę stare prześcieradła :)
OdpowiedzUsuńTeż przeszłam jakis czas temu kilkuletni szał szycia :-) Nowe hobby!! Samouctwo. Od kompletnego laika do samodzielnego szycia wszystkiego. Mam miłe przekonanie w sobie, że mogę uszyć każdą rzecz jeśli tylko zechcę i poświęcę na to dość czasu (bo przecież nie jestem fabryką i zajmie mi to więcej czasu niż zawodowcowi. Mam na koncie zimowy wełniany płaszcz na watolinie i z podszewką dla mnie, wiele pasowanych żakieto-marynarek, kilka kamizelek z podszewką w tym garniturowe to tak z tych bardziej skomplikowanych i czasochłonnych przykładów.
OdpowiedzUsuńRozumiem Twój szał radości :-) z tej umiejętności.
Ponieważ mam spore doświadcznie kompletnie nie pojmuję po co prujesz (?!?) gdy skończy się nić w bębenku lub złamie igła?? Jakby zawodowcy tak robili to by na sól do kwaśnego mleka nie zarobili. Zakładasz nową igłę i po prostu jedziesz dalej!
Zamiast fastrygowania lepiej sprawdza się spinanie szpilkami. Polecam!
Już nie pruję:) ale na początku swojej przygody z maszyną....i nie fastryguję. Zdecydowanie wolę spinać szpilkami.
UsuńJa szyję od pięciu lat,tylko,że na ma szynie dopiero jeden rok i ciągle łamią mi się igły . Najgorzej jest gdy młodsza siostra siada do maszyny kiedy mnie niema i prubuje zszyć kawałek kartonu😊. Najbardziej jednak dedenerwuje mnie prucie...
OdpowiedzUsuńJa szyję od czterech lat ale na maszynie tylko jeden rok i ciągle łamią mi się igły. Najgorzej jest gdy młodsza siostra siada do maszyny kiedy mnie nie ma i prubuje zszyć kawałek kartonu.lrytuje mnie PRUCIE!!!!!!!! Uszyje coś,wydaje mi się że super wyszło,a jak tylko zdejmę z maszyny widzę,że wyszedł jeden,wielki GLUT😠
OdpowiedzUsuń